Jakub Zapotoczny urodził się w Sulęcinie.
- Nie pamiętam tej miejscowości, bo całe sześć lat mojego polskiego dzieciństwa spędziłem w Drawnie. Za to podobno pamiętają tam moich rodziców, którzy m.in. tańczyli w zespole ludowym - mówi Jakub.
Z uśmiechem przypomina, jak to w pierwszych latach pobytu w Kanadzie rodzice próbowali przełożyć swą pasję na syna. - Też tańczyłem w zespole ludowym... i nawet śpiewałem po góralsku - dodaje.
Dobrze ich pamiętają
Jego rodziców, Elżbietę i Mieczysława Zapotocznych, którzy w latach 1981-1988 uczyli w szkole podstawowej, doskonale pamięta dziś wielu mieszkańców Drawna. Podczas wizyt w Polsce zaglądają do Krystyny Ciechanowicz, Ryszarda Fatalskiego czy Bogdany Winnickiej.
- To m.in. oni pomogli w tym, by zespół Ragni po Glasgow, Kopenhadze, Warszawie i Poznaniu zagrał także w Drawnie - zdradza Anna Hińcza, dyrektorka ośrodka kultury.
Siedząca na widowni B. Winnicka, drawieńska malarka, wspomina rok 1988, kiedy to Zapotoczni wyjechali na wycieczkę do Niemiec.
- To były trudne czasy i nie dziwię się, że nikomu nie zdradzili, iż nie zamierzają wrócić. Szkoda, bo takiego zespołu tanecznego jaki oni prowadzili już więcej nie było - mówi pani Bogdana.
Obecnie Zapotoczni mieszkają w okolicach Ontario. Jakub jest zawodowym muzykiem. Pracuje w teatrze. Zespół Ragni założył ze swym szkockim przyjacielem Brendenem Fletcherem, którego poznał podczas studiów.
Cień żałoby
Niewiele zabrakło, by starania drawian o to by Ragni zagrali w kinie Wedel, spełzły na niczym.
- Na szczęście mogliśmy go posłuchać - cieszyła się babcia Anna. Przybyła do Drawna wraz z kilkudziesięcioosobową reprezentacją rodziny Prociów i Zapotocznych, pochodzących z Lubiany (gm. Pełczyce) i Bierzwnika.
Nie ukrywała, że wraz z większością widzów obawiała się, iż koncert może nie dojść do skutku, bo w tym dniu w Polsce obowiązywała żałoba.
- Nasza muzykę dedykujemy wam i pamięci górników, którzy zginęli - uspokoił zgromadzoną widownię Jakub. Jego słowa i koncert publiczność przyjęła owacyjnie.
Jakub z nieukrywaną tremą wypatrywał wśród publiczności koleżanek i kolegów, z którymi uczęszczał do przedszkola. Anię Fatalską poznał od razu. Inni musieli się przypominać.
- Jak było? Co tam u was słychać? Dziękujemy wam za wszystko! - mówili rodzice Jakuba, którzy po koncercie przez internet, na żywo, rozmawiali z publicznością i rodziną.
- Takich życzliwych ludzi się nie zapomina. Wrócę tu jeszcze - zapewnił Jakub, który z Drawna pojechał do Amsterdamu. Nam zdradził, że marzy o kupnie domu w tych okolicach i o koncercie na przyszłorocznym Pikniku nad Drawą.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?