Babimojszczyzna i jej mieszkańcy są wyjątkowi. Są tu rdzenni mieszkańcy. Jest ich bardzo dużo. W czterech wioskach Kramsku Nowym i Starym, Podmoklach Wielkich i Małych pozostało 90 procent mieszkańców. Także Niemcy, którzy zostali stąd wysiedleni, na pytanie kim są, odpowiadali, że babimojszczanami.
- W Niemczech traktowani są jak Polacy, a u nas jak Niemcy, choć doskonale mówią po polsku - podkreśla Marek Kuc, od 44 lat w Towarzystwie Miłośników Ziemi Babimojskiej. - Jest jeszcze trzecia grupa ludzi, którzy bardzo mocno związani są z Babimostem. To przybyli z Polski oficerowie, kierowani do służby wojskowej. Założyli tu rodziny i już zostali. Jest też spora grupa osób, która przyjechała na ziemie zachodnie zza Buga. Z czasem grupy te się wymieszały, tworząc babimojskie społeczeństwo.
Nazwa Babimost pojawiła się na pergaminie już w 1257 r.
Warto przypomnieć, że nazwa Babimost pojawiła się już 22 lutego 1257 roku. Wtedy to bowiem sporządzono ważny dokument. Na starym pergaminie książę, Przemysł I, nadaje klasztorowi Cystersów w Obrze zwolnienia od niektórych ciężarów prawa książęcego oraz przywilej lokacyjny dla Smardzewa i Siedlca. Poza tym zamienia z klasztorem pewne posiadłości, m.in. Babimost i Potopiska (dziś Podmokle).
- Już od X wieku mówi się o polskości tych ziem. Wówczas Babimost i Podmokle były najbardziej wysuniętymi na zachód ziemiami plemiona Polan - podkreśla Marek Kuc. - Potem przez okres zaborów właśnie mieszkańcy Babimojszczyzny walczyli o zachowanie polskości. Jeszcze później wielu mieszkańców brało udział w Powstaniu Wielkopolskim. W okresie międzywojennym we wszystkich miejscowościach, oprócz Lasek, bo to mała wieś, działały polskie szkoły…
O tych faktach nie można zapominać. Dlatego Towarzystwo Miłośników Ziemi Babimojskiej stara się w atrakcyjny sposób przekazywać historię, a także współczesne ciekawostki z regionu, młodemu pokoleniu i przybywającym tu gościom z innych rejonów województwa i kraju.
Ścieżka dydaktyczno-historyczna i strona internetowa
- My już mamy ponad 50 lat. Nasza organizacja przeżywała wzloty i upadki. Ale nadal stara się prężnie działać. Mamy 70 członków i wciąż ich przybywa. Chcielibyśmy, aby w przyszłości było ich ponad 100, choć nie o ilość nam przecież chodzi - mówi obecny prezes Towarzystwa Miłośników Ziemi Babimojskiej Zbigniew Woziński.
Jednym ze sposobów propagowania przeszłości regionu było wybudowanie ścieżki dydaktyczno - historycznej. To szlak wiodący po zabytkach, miejscach pamięci narodowej i innych miejscach historycznych, przy których znajdują się tablice z opisem w języku polskim i niemieckim. Na każdej z nich znajduje się zdjęcie przedstawianego obiektu oraz mapa miasta lub gminy, na której zaznaczone są kolejne punkty tej ścieżki.
- Cały czas prowadzimy też stronę internetową, na której informujemy m.in. o odbytych spotkaniach, akcjach, konkursach, wycieczkach, imprezach integracyjnych, remontach miejsc pamięci - mówi prezes TMZB. - Z myślą o dzieciach wydaliśmy grę planszową pod tytułem „Wędrówka po gminie Babimost”, kolorowanki, legendy… Organizujemy też konkursy fotograficzne.
Amerykanie wylądowali, spuścili paliwo i broń
Towarzystwo dba też o trwałe ślady historii. W tym roku odnowiono np. pomnik Walentego Snowadzkiego, który żył w Babimoście w latach 1753 - 1827. Był on założycielem pierwszej w Polsce fundacji o nazwie „Na wyposażenie cnotliwych panienek”. Po raz pierwszy pomnik został odrestaurowany w 2003 roku. Teraz remontem zajęli się: Witold Sypniewski, Jarosław Kolibowski, Leszek Łopuszyński i Zbigniew Woziński.
Znanych postaci związanych z Babimostem jest więcej. Jak i różnych ciekawostek. A choćby ta związana z lądowaniem amerykańskiego samolotu. 15 marca 1945, na wyzwolonej już przez Rosjan i Wojsko Polskie Babimojszczyźnie, przymusowo wylądował bombowiec USA z całą załogą. Żołnierze byli ranni, ale przeżyli. Zaopiekowała się nimi ludność Nowego Kramska, a potem… Armia Czerwona.
Po wylądowaniu Amerykanie tylko spuścili paliwo, zabrali broń, jedzenie, a resztę zostawili na polu. Wrak leżał jeszcze osiem, dziewięć lat…
Skarb, czyli aż 14 kilogramów wyrobów z brązu
Wiele się też mówiło o skarbie… Jesienią 2015 r. mieszkaniec Zbąszynia podczas spaceru polną drogą w południowej części Nowego Kramska zauważył w zaoranej ziemi dziwne przedmioty. Zawiadomił pracowników Muzeum Archeologicznego Środkowego Nadodrza w Świdnicy. Znalezisko to 14 kg wyrobów z brązu i surowca do produkcji wyrobów w postaci sierpów, grotów do włóczni, trzonków siekierek oraz form odlewniczych. Przedmioty te były umieszczone w ceramicznym naczyniu, którego odłamki pozwoliły na częściową rekonstrukcję.
Heklówka to szydełko, a bachyrek - garnek
Towarzystwo dba, by kultywowane były tradycje i obyczaje Babimojszczyzny. By nie zapominać o grze na kozłach (wszak to Region Kozła) czy gwarze. Czy wszyscy wiedzą, co to jest wąborek? To wiadro. Kilka innych przykładów: alkiż - pokój za kuchnią, busia - babcia, bachyrek - garnuszek, dźwiertka - drzwiczki, dali - pośpiesz się, heklówka - szydełko, hopka - piłka, kalawa - staw ( w Podmoklach), kapołka - serwetka, klapśtula - kanapka, patynki - kapcie, puteractwo - niedbalstwo, przeglądko - lustro, pouchraniać - posprzątać, weker - budzik, zatusnąć - zamknąć na klucz, zylca - galareta.
Nie zawsze w Towarzystwie Miłośników Ziemi Babimojskiej były dobre czasy. Od 1992 do 2003 roku organizacja była jakby w uśpieniu.
- Znalazłem się w gronie kilkunastu osób, które wiosną 2003 reaktywowały Towarzystwo. Zostałem jego prezesem i byłem nim do 2009 roku. Wtedy stery przejęła po mnie moja żona Ewelina. Teraz znowu ja podjąłem się prowadzenia Towarzystwa - mówi Zbigniew Woziński. - Szkoda by było, gdyby Towarzystwo przestało działać. Ma duże uznanie, stanowi tradycję Babimojszczyzny.
ZOBACZ TEŻ
POLECAMY TEŻ
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?