- W sobotę, jako debiutant, zająłeś trzecie miejsce w turnieju Grand Prix Polski! Co czułeś w tak wyjątkowej chwili?
- To było coś pięknego! Nikomu o tym nie mówiłem, ale gdy przed zawodami chodziłem po torze, to, o tak, wszedłem sobie na trzecie miejsce. Chciałem zobaczyć, jak to jest. Wyobraziłem sobie pełny stadion i siebie, takiego małego Bartka, na pudle. Minęło kilka godzin i... rzeczywiście stałem na najniższym stopniu podium!
- Czy po piątkowym treningu przeczuwałeś, że nazajutrz będzie tak wspaniale?
- Byłem po nim bardzo zadowolony. Robiłem jedne z lepszych czasów, czułem się dobrze. Szczerze mówiąc, przed zawodami miałem większy luz niż przed młodzieżówkami. Pomyślałem, że jak się uda, to będzie bardzo fajnie. A jak nie, to nikt mi przecież głowy nie urwie. Bo wiadomo: debiut, 17 lat i "dzika karta".
- Jaki cel postawiłeś sobie przed turniejem?
- Marzyłem o półfinale, a potem postanowiłem, że zrobię wszystko, by dostać się do finału. I rewelacja, udało się! W półfinale puściłem sprzęgło i... byłem z przodu. Dziękuję mojemu kochanemu tacie, bo to jego zasługa. Nad tym silnikiem ręce zrywał, żeby go dopasować. Był on najgorszym, jaki miałem na początku sezonu, a teraz, jakby nie było, do następnej rundy jest to trzeci silnik na świecie (śmiech - dop. red.)!
- Komu dedykujesz sukces?
- Przede wszystkim rodzinie. O tacie już wspomniałem, ale jest jeszcze mama i brat Paweł. Ale także kolega Seweryn, który pomaga nam przy sprzęcie. Wszystkim im dziękuję za tak wspaniałą pracę, za to, że włożyli wszystkie siły, aby ten sprzęt był przygotowany jak najlepiej. W sobotę jechało się mi tak, jak w ubiegłym sezonie w ostatnim meczu ligowym z Toruniem, gdy zdobyłem komplet punktów (14 pkt. i bonus - dop. red.). W sobotę robiłem tyle, na ile pozwalał mi motocykl. A pozwalał na wiele!
- Teraz ten silnik wróci do łask?
- To, że był najgorszy, nie znaczy, że był najsłabszy. On był przystosowany na przyczepne tory, a w sobotę było twardawo. Ja już czasami nie wiem, o co chodzi w tym żużlu... Zawsze, jak jadę w zawodach, to boję się cokolwiek zmieniać w ustawieniach. A dziś co wyścig robiliśmy poprawki! I za każdym razem było jeszcze lepiej.
- Wspomniałeś o rodzinie.
- Zawsze przed każdym biegiem mierzymy się wzrokiem z mamą. Wymieniamy spojrzenia i wtedy czuję się bardzo pewnie. Z kolei brat podpowiada mi, którędy jechać, a tata robi silniki. To trzecie miejsce to prezent dla niego na Dzień Ojca.
- Na ostatnim łuku XII, zwycięskiego dla ciebie wyścigu, niemal stanąłeś dęba. Co się stało?
- Wpadłem w tą samą koleinę, co na treningu. Ledwo wybroniłem się przed upadkiem. Nie mam pojęcia, co tam było z tą dziurą, bo później też wjeżdżałem w to samo miejsce i nic się nie działo.
- Czy to trzecie miejsce to początek twojej wielkiej kariery?
- Przede wszystkim będę robił wszystko, aby krok po kroku iść do przodu. Nie zmieniać wykresu i nie spadać w dół. Sukces w takich zawodach jak Grand Prix da mi na pewno dużo pewności siebie: czy to w ekstralidze, czy też w innych zawodach.
- Dziękuję.
Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?