Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Beenhakker: Zagramy lepiej niż w eliminacjach (mp3)

z Bad Waltersdorf Robert Gorbat
Piątkowy, przedpołudniowy trening biało-czerwonych wreszcie nie odbywał się w strugach deszczu.
Piątkowy, przedpołudniowy trening biało-czerwonych wreszcie nie odbywał się w strugach deszczu.
Nasze myśli biegną już ku niedzielnemu wieczorowi. Tego dnia o 20.45 rozpoczniemy swój pierwszy w historii mecz w finałach ME. Zagramy z Niemcami.

ZOBACZ W TV

ZOBACZ W TV

Sobota
17.45, Szwajcaria - Czechy
20.35, Portugalia - Turcja

Niedziela
17.45, Austria - Chorwacja
20.35, Niemcy - Polska
Wszystkie na żywo w Polsacie i Polsacie Sport Extra

Z zachodnimi sąsiadami jeszcze nigdy nie wygraliśmy. Bez skutku próbowaliśmy ich pokonać w trzech finałach MŚ. W 1974 i 2006 r. przegraliśmy po 0:1, a w 1978 r. zremisowaliśmy 0:0. Czy w Austrii przełamiemy tę passę?

Piszczek przerwał urlop

Piątkowy, przedpołudniowy trening biało-czerwonych wreszcie nie odbywał się w strugach deszczu. Zza chmur wyjrzało słońce, zrobiło się całkiem ciepło. Z wysokości trybun dziennikarze mogli obejrzeć tylko 15-minutowy rozruch na bardziej odległej płycie boiska. Gdy wybrańcy Leo Beenhakkera zaczęli się przygotowywać do ćwiczenia taktycznych wariantów, wszyscy obserwatorzy zostali poproszeni przez ochronę o opuszczenie stadionu. Bez limitów zajęcia obserwowała tylko załoga helikoptera TVN, cały czas krążącego nad Bad Waltersdorf.

Po zajęciach gwiazdą numer był w naszej ekipie Łukasz Piszczek. Jeszcze w czwartek wypoczywał z rodziną na Rhodos, a w piątek rano dołączył do kolegów, by zastąpić kontuzjowanego Jakuba Błaszczykowskiego.

- Nie rozmawiałem jeszcze z Kubą. Szczerze mówiąc, nie bardzo wiem, co mam mu powiedzieć - oświadczył pomocnik Herthy Berlin. - Nie czekałem na niczyje nieszczęście, po prostu tak wyszło. Jestem pewien, że mój przyjaciel odkuje się sportowo na następnej wielkiej imprezie.

Mierzą szanse

W gronie dziennikarzy i futbolowych ekspertów nie ustają spekulacje, jak może wyglądać niedzielny mecz Polaków z Niemcami. Nam sytuację skomplikowała niedyspozycja Błaszczykowskiego. Beenhakker ma teraz do wyboru dwie kandydatury na prawą pomoc: Euzebiusza Smolarka lub Wojciecha Łobodzińskiego. Wybór pierwszej sprawi, że z przodu zagrają Maciej Żurawski i trochę cofnięty Roger Guerreiro. Drugi wariant będzie oznaczał, iż partnerem ,,Żurawia'' w napadzie zostanie podążający za nim Jacek Krzynówek, zaś Ebi pojawi się na lewej stronie boiska.

.

- Skład mam już gotowy. Na razie w swojej głowie - zapewnił Leo. - A o styl naszej gry się nie martwcie. Zagramy lepiej niż w eliminacjach. W futbolu cały sekret polega na jak najdłuższym utrzymywaniu się przy piłce. Jeśli będziemy ją posiadali przez 60 minut, to potem wszyscy powiedzą, że Polacy prezentowali ofensywny styl. Innymi słowy: martwy się o siebie, nie o przeciwników.

Niemcy też mają swoje zmartwienia, bo ze składu jeszcze przed mistrzostwami wypadł im jeden z dyrygentów drugiej linii Rene Schneider. - Jego kontuzja mocno komplikuje rywalom życie - stwierdził Tomasz Hajto, wielokrotny reprezentant Polski. - Mają spore problemy w defensywie i z obsadą bramki. Trzeba ich wysoko atakować, a potem jak najwięcej strzelać. Ale nie możemy się podpalić na Niemców. Za ich pokonanie nie dostaniemy więcej punktów.

Kibice chcą awansu

Piątek był ostatnim dniem, w którym polscy kibice - choćby z oddalenia - mogli popatrzeć na swych idoli w Bad Waltersdorf. W sobotę gromadka Beenhakkera wyrusza autokarem do odległego o prawie 200 km Klagenfurtu. Piłkarze najpierw zostaną zakwaterowani w hotelu, a o 18.00 przeprowadzą trening na głównej arenie niedzielnego meczu. Potem zapadnie medialna cisza.

Za biało-czerwonymi podąża gromadka idoli. Pięć dni jechali do Bad Waltersdorf autostopem Michał Lament i Zbigniew Zamara, dwaj tegoroczni maturzyści z podolsztyńskiego Biskupca. Pokonali 1,2 tys. km, a na podróż wydali łącznie... 10 zł na dojazd koleją jeszcze w Polsce.

- Ten wyjazd to prezent od naszych rodziców - oświadczyli zgodnie. - W Austrii zamieszkaliśmy na polu namiotowym, płacimy po dziesięć euro dziennie od osoby. Zapomnimy o wszystkich niewygodach, jeśli nasi wyjdą z grupy.

Trzy pytania do Łukasza Garguły, wychowanka Piasta Iłowa Żagańska

Łukasz Garguła ma 27 lat, jest pomocnikiem GKS Bełchatów. W kadrze rozegrał dziesięć meczów, zdobył jednego gola.
(fot. fot. Archiwum)

1. Czy któryś z piłkarzy z lubuskim rodowodem znajdzie się w podstawowym składzie na niedzielny mecz?
- Największą szansę ma chyba Darek Dudka. Łukasz Fabiański raczej ustąpi w bramce miejsca Arturowi Borucowi. A ja? Robię wszystko, by spełniać oczekiwania trenera i zapracować na swoją okazję. Na pierwszą jedenastkę jednak nie liczę. Przynajmniej na razie. Będę zadowolony, jeśli w ciągu turnieju kilka razy pojawię się na boisku.

2. Trener zdradził wam już, kto rozpocznie spotkanie z Niemcami?- Wprost tego nie powiedział, ale wszyscy wiedzą, jakich nazwisk można się spodziewać. Wątpliwości dotyczą obsady jednej, góra dwóch pozycji. Zawodnicy to czują i mentalnie przygotowują się już do walki. Nie sądzę, by ktokolwiek poczuł się zaskoczony desygnowaniem do gry.

3. Jaki jest nasz pomysł na pokonanie najbliższych rywali?- Musimy grać bardzo agresywnie, blisko siebie, by nie pozwolić Niemcom na rozwijanie ich akcji. A sami potrafimy sobie stworzyć w kontrach okazje do strzałów. Mamy z przodu kilku piłkarzy, potrafiących celnie i skutecznie uderzyć. Takie sytuacje mogą zadecydować o końcowym wyniku.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska