Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bestialsko zamordował partnerkę. Biegli ustalili, że jest zdrowy psychicznie (zdjęcia)

Piotr Jędzura
Proces Jerzego M.
Proces Jerzego M. Piotr Jędzura
Jerzy M. całą sprawę siedział ze spuszczoną głową i wzrokiem wbitym w podłogę. Nie miał żadnych pytań do biegłych. Ani razu nie spojrzał w stronę rodziców Marty, którą bestialsko zamordował w mieszkaniu wieżowca przy ul. Lisiej. Lekarze orzekli, że jest zdrowy psychicznie.

Jerzy M. do sądu został dowieziony z aresztu. W ławie oskarżonych siedział w asyście dwóch policjantów. Podczas rozprawy, która odbyła się w środę przed zielonogórskim sądem, zeznawały biegłe z dziedziny psychiatrii i oraz biegła psycholog. To lekarki ze szpitala w Poznaniu, w którym Jerzy M. był na obserwacji.

Od początku jedyną linią obrony oskarżonego o morderstwo partnerki była choroba psychiczna. Wypis z karty leczenia Jerzego M. przed dokonaniem zabójstwa wskazuje na objawy schizofrenii. Z opinii biegłych psychiatrów jasno jednak wynika, że Jerzy M. jest zdrowy i nie choruje na schizofrenię. Biegłe wyjaśniły, że mogło dojść do zaburzeń osobowościowych u mężczyzny, ale nie ma on żadnych objawów choroby psychicznej. Jerzy M. zeznał wcześniej, że nie pamięta momentu mordu. Za to dokładnie i ze szczegółami wie, co robił przed i po zbrodni. Zdaniem biegłych mogło dojść do chwilowej utraty pamięci, ale również może to być forma obrony zastosowana przez oskarżonego.

Obrona wniosła o siedem dni na ewentualne nowe wnioski dowodowe. Obrońca oskarżonego zaznaczył, że bierze pod uwagę wniosek o ponowną opinię biegłych psychiatrów, ponieważ w obecnej widzi pewne nieścisłości. Przedłużony został również areszt Jerzego M. Oskarżony nic nie mówił, o nic nie pytał, nie zadawał żadnych pytań biegłym.

Zbrodnię miało widzieć dziecko

Do zbrodni doszło 2 stycznia 2014 r. Jerzy M. przyjechał do mieszania Marty w bloku przy ul. Lisiej. W domu była ich maleńka córeczka Wiktoria. Rozmawiali o alimentach. Z relacji oskarżonego wynika, że kiedy w przedpokoju zawiązywał buty, Marta wyszła z kuchni z nożem w ręku. Zaczęli się szarpać. Polała się krew. Po wszystkim umył ciało Marty pod prysznicem. Dokładnie posprzątał mieszkanie. Zbrodnię miało widzieć dziecko.

Jerzy krwawiące miejsca na ciele żony zabezpieczył folią. Ciało zawinął w koce i zniósł do piwnicy. Po wszystkim pojechał do Nowogrodu Bobrzańskiego. Pod domem rodziców zostawił samochód i poszedł do lasu. Potem oddał się w ręce policji.

Wszystko wskazuje na to, że ratując się przed napastnikiem, Marta próbowała wyjść na balkon, ale nie udało się to z powodu opuszczonej rolety. Świadczą o tym ślady krwi na oknie. Została brutalnie zamordowana nożem. Miała również złamany kręgosłup.

O sprawie przeczytasz też w czwartek, 17 września, w papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej" .

Przeczytaj też:Gorzowem zawładnął tajemniczy smród

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska