Jerzy M. do sądu został dowieziony z aresztu. W ławie oskarżonych siedział w asyście dwóch policjantów. Podczas rozprawy, która odbyła się w środę przed zielonogórskim sądem, zeznawały biegłe z dziedziny psychiatrii i oraz biegła psycholog. To lekarki ze szpitala w Poznaniu, w którym Jerzy M. był na obserwacji.
Od początku jedyną linią obrony oskarżonego o morderstwo partnerki była choroba psychiczna. Wypis z karty leczenia Jerzego M. przed dokonaniem zabójstwa wskazuje na objawy schizofrenii. Z opinii biegłych psychiatrów jasno jednak wynika, że Jerzy M. jest zdrowy i nie choruje na schizofrenię. Biegłe wyjaśniły, że mogło dojść do zaburzeń osobowościowych u mężczyzny, ale nie ma on żadnych objawów choroby psychicznej. Jerzy M. zeznał wcześniej, że nie pamięta momentu mordu. Za to dokładnie i ze szczegółami wie, co robił przed i po zbrodni. Zdaniem biegłych mogło dojść do chwilowej utraty pamięci, ale również może to być forma obrony zastosowana przez oskarżonego.
Obrona wniosła o siedem dni na ewentualne nowe wnioski dowodowe. Obrońca oskarżonego zaznaczył, że bierze pod uwagę wniosek o ponowną opinię biegłych psychiatrów, ponieważ w obecnej widzi pewne nieścisłości. Przedłużony został również areszt Jerzego M. Oskarżony nic nie mówił, o nic nie pytał, nie zadawał żadnych pytań biegłym.
Zbrodnię miało widzieć dziecko
Do zbrodni doszło 2 stycznia 2014 r. Jerzy M. przyjechał do mieszania Marty w bloku przy ul. Lisiej. W domu była ich maleńka córeczka Wiktoria. Rozmawiali o alimentach. Z relacji oskarżonego wynika, że kiedy w przedpokoju zawiązywał buty, Marta wyszła z kuchni z nożem w ręku. Zaczęli się szarpać. Polała się krew. Po wszystkim umył ciało Marty pod prysznicem. Dokładnie posprzątał mieszkanie. Zbrodnię miało widzieć dziecko.
Jerzy krwawiące miejsca na ciele żony zabezpieczył folią. Ciało zawinął w koce i zniósł do piwnicy. Po wszystkim pojechał do Nowogrodu Bobrzańskiego. Pod domem rodziców zostawił samochód i poszedł do lasu. Potem oddał się w ręce policji.
Wszystko wskazuje na to, że ratując się przed napastnikiem, Marta próbowała wyjść na balkon, ale nie udało się to z powodu opuszczonej rolety. Świadczą o tym ślady krwi na oknie. Została brutalnie zamordowana nożem. Miała również złamany kręgosłup.
O sprawie przeczytasz też w czwartek, 17 września, w papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej" .
Przeczytaj też:Gorzowem zawładnął tajemniczy smród
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?