Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bestie w ludzkiej skórze męczą psy! - alarmują opiekunowie

Redakcja
Głodzoną w Santoku suczką Mają od kilku miesięcy opiekuje się Agnieszka Tarnowska
Głodzoną w Santoku suczką Mają od kilku miesięcy opiekuje się Agnieszka Tarnowska Jarosław Miłkowski
Jedni okładają psa pałką. Inni potrafią zostawić w upalny dzień w worku, by mózg psa zaczęły wyjadać robaki

Dlaczego ludzie znęcają się nad zwierzętami? Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Chyba trzeba być nienormalnym, żeby znęcać się nad zwierzęciem - mówi ostro Małgorzata Jakubowska z Fundacji Obrony Praw Zwierząt Anaconda.

Maja w sądzie

W sądzie rejonowym trwa właśnie proces przeciwko Łukaszowi F. z Santoka. 28-latek jest oskarżony o znęcanie się nad suczką Mają. Ponieważ niespełna rok temu pies podgryzał jego dwuletniego wówczas siostrzeńca, pan F. zamknął zwierzaka w szopie. Gdy w lutym tego roku, po otrzymaniu dwóch niezależnych od siebie zgłoszeń, wolontariusze fundacji przyjechali na miejsce, pies wyglądał jak w agonii. - Sikał pod siebie. W ogóle się nie ruszał i nie był w stanie usiąść. Niemożliwe, aby do takiego stanu został doprowadzony w kilka dni. To musiało trwać miesiącami - mówiła w sądzie wolontariuszka Danuta, która przyjechała na interwencję do Santoka.

- Piesek wykazywał silne otępienie. Nie reagował na bodźce. Był to stan poprzedzający śpiączkę. Przednie łapy były wiotkie. Był znaczny zanik mięśni - zeznawał przed sądem Paweł Niczyj, weterynarz, do którego przewieziono psa.

Czworonoga udało się uratować. - Dziś ten pies jest bardzo żywotny, a w lutym mało nie umarł - mówi nam Agnieszka Tarnowska, która zaopiekowała się Mają.

Łukaszowi F. grożą dwa lata więzienia. Za znęcanie się nad psem wyrok ośmiu lat bezwzględnego więzienia usłyszał w kwietniu Adam B., 54-latek z Łośna w gminie Kłodawa. We wrześniu zeszłego roku powiesił za gardło na drzewie psa swojego brata i zaczął okładać metalową pałką. Wszystko przez to, że Mayday (takie imię dostała później, oznacza międzynarodowe wezwanie pomocy), skacząc, porwała kurtkę jego znajomego. Efekt? Pięć dziur w czaszce psa i „realne zagrożenie życia”.

Przykłady znęcania się nad psami można wyliczać bez końca.

- Najbardziej drastyczny przypadek, jaki pamiętam, miał miejsce w Karninie (gm. Deszczno - red.). Dostaliśmy zgłoszenie o kundlu, który leżał w worku po ziemniakach. Musiał być bity po głowie, bo miał na niej straszne rany. Było gorąco, więc zalęgły się w nich robaki. Było je widać na zewnątrz, ale dostały się już także do mózgu, więc jedyne, co można było zrobić, to uśpić psa. Jego widok zapamiętam do końca życia - mówi Jakubowska z Anacondy. Sprawcy tego bestialskiego czynu nie udało się, niestety, odnaleźć.

Dwóch panów w akcji i bezpański pies

Zobacz też: Czasem z człowieka wychodzi bestia, a zwierzęta cierpią

Takiego szczęścia w nieszczęściu jak Maja i Mayday nie miał też psiak z Witnicy. W marcu dwóch 58-latków znęcało się nad bezpańskim psem. Cierpienie i ból zadawali mu ostrym narzędziem. Nie wiadomo, co nimi kierowało. Pies był bowiem niewielkich rozmiarów i nie był agresywny. W 2014 r. na przystanku w Gorzowie leżał Wasyl. - Był bity kijem. Należał do patologicznej rodziny. Został jej odebrany - mówi Jakubowska.

Człowiek ciągnął psa za autem. Niechcący

Zwierzęciu można zrobić krzywdę przez roztargnienie. Dwa lata temu monitoring miejskich autobusów zarejestrował, jak samochód ciągnie psa na smyczy. Choć sprawa na pierwszy rzut oka wyglądała na znęcanie (jest nim zadawanie bólu umyślnie), to po dotarciu do właścicieli psa oraz samochodu okazało się, że był to nieszczęśliwy wypadek. Właściciel tłumaczył, że przywiązał na chwilę psa do haka w aucie i przez deszcz oraz dziecko w samochodzie, o tym... zapomniał. Gdy zorientował się, co zrobił, poranionego psa od razu zawiózł do weterynarza i nie żałował pieniędzy na jego leczenie.

Zobacz też: Brutalne traktowanie zwierząt. Były bite i rażone prądem

Obrońcy praw zwierząt notują też przypadki porzuceń zwierzaków. Tak było np. w przypadku Frygi - spaniela porzuconego na polu koło Różanek. - Musiał błąkać się kilka dni. Koło uszu potworzyły mu się dosłownie kule z błota - mówi Jakubowska. Dziś psiak jest na Mazowszu. Przygarnął wnuk Jacka Kuronia - Jan wraz z żoną.

Jaki to człowiek...?! - pytają obrońcy

- Cały czas nie potrafię zrozumieć, jakim trzeba być człowiekiem, żeby znęcać się nad zwierzętami. Jak można nie zauważyć cierpiącego i umierającego psa we własnym domu? - mówi, nawiązując do sprawy z Santoka, obrończyni praw zwierząt.

Za szczególne okrucieństwo wobec zwierząt sąd może wymierzyć karę nawet do trzech lat więzienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska