Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bez dykty

DARIUSZ CHAJEWSKI (68) 324 88 36 [email protected]
Karol, Henryk i Dominik (imiona fikcyjne) kilka godzin dziennie spędzają w podziemnym schronie w okolicy gubińskiego basenu.

- W nocy śpimy w noclegowni, ale rano nas wyrzucają - mówi Karol. - I ludzie rozłażą się po mieście, siedzą na działkach, dworcach, w różnych ruderach.

Bez dykty

Karol jest gubinianinem, długo bawił na południu Polski, teraz wrócił. Do noclegowni. Henryk dostaje rentę. Jej połowę zostawia w noclegowni. Nie rozumieją, dlaczego mimo tak trudnych warunków na zewnątrz nie pozwala im się posiedzieć w noclegowni. Jak twierdzą bezdomni, w innych miastach nie ma z tym problemu.
- Próbowałem wejść do świetlicy dziennego pobytu, która jest tuż obok, ale powiedziano mi, że mnie nie znają - dodaje Dominik. - Później dowiedziałem się, że to miejsce dla niepełnosprawnych. A ja niestety wszystko mam na swoim miejscu.
Gubińską noclegownię prowadzi Kościół zielonoświątkowców za pieniądze z magistratu i gminy. Jak zapewnia opiekujący się nią Wojciech Bednarz, pracownicy noclegowni, szczególnie podczas tej ciężkiej zimy, zostają dłużej. Jednak trudno prowadzić ją całą dobę.
- Przychodzą trzy, cztery osoby, pozostali wolą nocować po rozmaitych kątach - tłumaczy. - Jednak to ich wybór, gdyż u nas nie można ani pić alkoholu, ani przyjść po kielichu. Gdyby było więcej osób...

Dwa posiłki

W Gubinie skierowania do noclegowni wydano ośmiu osobom, przychodzi połowa z nich. Zdaniem szefującej ośrodkowi pomocy społecznej Teresie Szczurek, gubińscy bezdomni i tak mają szczęście. Otrzymują śniadania, kolacje, a obiad mogą zjeść w stołówce Caritas.
- Naprawdę znam wiele osób, które nie są bezdomne, a wiedzie im się znacznie gorzej, nie stać ich ani na węgiel, ani na ciepłe posiłki czy środki czystości - dodaje Szczurek.
- Ich problemem nie jest zima, ale alkohol.
Zielonogórska noclegownia przerwę w swojej działalności ograniczyła do dwóch godzin. Niezbędnych do posprzątania. Miejsc starcza, a w przypadku większej liczby chętnych można dostawić dodatkowe łóżka. Na razie jest ich 104. Noclegownia w Nowej Soli, w której codziennie gości około 20 osób otwarta jest od godz. 16.00 do 10.00. Co z resztą dnia robią bezdomni? Jak twierdzi jeden z pracowników, "gdzieś łażą".
Owo "gdzieś" to najczęściej dworce, sklepy, altany na działkach i rozmaite znane mniej lub bardziej meliny. Zdzisław Kowalski, komendant Służby Ochrony Kolei mówi, że bezdomni zimą to odwieczny problem dworców. Po najbardziej zamroczonych gości, dla ich własnego bezpieczeństwa wzywa się policjantów, którzy odwożą delikwentów do "wytrzeźwiałek".
Tadeusz z podgubińskiej wsi z noclegowni nie korzysta. Jak twierdzi ze względów filozoficznych. Na czym polega ta filozofia?
- Chcę być wolny - twierdzi. - Spać kiedy chcę.
- A pić?
- Też - odpowiada.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska