Podczas ostatnich mrozów uczniowie Gimnazjum nr 1 odsuwali ławki od okien, bo przez szerokie na palec szczeliny wiał syberyjski ziąb. - Było tak zimno, że nie dało się wytrzymać - mówi Damian Jachowicz.
Szkolny konserwator Jerzy Salej uszczelnia okna starymi kocami i szalikami. Mówi, że nieszczelne framugi to pryszcz przy przeciekającym dachu i odpadającym tynku. - Szkoła zaczyna się sypać - zaznacza.
Dyrektor szkoły Alicja Witter podkreśla, że płaci bardzo wysokie rachunki za ogrzewanie. O rychłym rozpoczęciu remontu budynku z 1914 r. mówi się od dobrych kilku lat. W jednym skrzydle znajduje się Liceum Ogólnokształcące, a w drugi Gimnazjum nr 1. Pierwsza szkoła podlega staroście, druga zaś burmistrzowi, dlatego inwestycję mają prowadzić oba samorządy, ale liderem jest starostwo. Koszt prac oszacowano na ponad 12 mln zł, co przekracza możliwości powiatu. Dlatego jego zarząd przygotował wniosek o unijną dotację.
- Eksperci właśnie go odrzucili. Uważamy, że niesłuszne - mówi zastępca starości Remigiusz Lorenz.
Złożyli protest
Tak wyglądała szkoła zaraz po wybudowaniu.
(fot. Fot. Z archiwum Dariusza Brożka)
Inwestycję podzielono na kilka etapów. Pierwszy ma kosztować 4 mln. 878 tys. zł. Zakładał przełożenie dachu, wymianę okien i drzwi, budowę windy dla niepełnosprawnych uczniów oraz ocieplenie budynku. Później urzędnicy chcieli wyremontować pomieszczenia, instalacje wodno-kanalizacyjną oraz wybudować halę sportową dla licealistów i nowe boisko.
Na początek liczyli na 2 mln. 517 tys. zł, gdyż nieco ponad milion zamierzają wyłożyć władze powiatu, a gmina deklaruje 1 mln. 350 tys. zł. Podczas wstępnej oceny projekt został wysoko oceniony, dlatego starosta był przekonany, że dostanie pieniądze.
- Złożyliśmy protest do wojewody. Nasze dokumenty są w porządku, a remont to pilna sprawa. Nie wyremontujemy całej szkoły bez unijnych pieniędzy - zaznacza R. Lorenz.
Wicestarosta zwraca uwagę na fakt, że jeden z ekspertów ocenił wniosek bardzo wysoko, a drugi nisko. - Czym wytłumaczyć taka rozbieżność - pyta.
Piłka jeszcze w grze
Urzędnicy liczą, że wojewoda Helena Hatka uzna ich protest. Wtedy ich wniosek będzie ponownie rozpatrywany. Jak poinformowała nas rzeczniczka marszałka Eliza Gniewek-Juszczak, jeśli jednak protest zostanie rozpatrzony negatywnie, to urzędnicy mogą złożyć wniosek do ministra rozwoju regionalnego.
Co będzie, jeśli jednak starostwo nie dostanie dotacji? Urzędnicy pracują nad wariantami awaryjnymi. - W czwartek będziemy o nim rozmawiać podczas zarządu. Szukamy innych źródeł finansowania. Rozważamy też ewentualne rozpoczęcie remontu za własne pieniądze - mówił nam wczoraj wicestarosta Lorenz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?