Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bo w przedszkolu fajnie jest! Jak wygląda praca przedszkolanki?

Michał Kurowicki
Grupa ,,Misiaczków” z ich opiekunkami z przedszkola nr 2 w Nowej Soli.
Grupa ,,Misiaczków” z ich opiekunkami z przedszkola nr 2 w Nowej Soli. Michał Kurowicki
Jak to jest przebywać kilka godzin w przedszkolu z gromadką ponad 20 dzieci? Co zrobić, żeby prowadząc je ulicą, żadnemu nic złego się nie stało? Czym bardziej interesują się kilkuletnie dziewczynki, a czym chłopcy?

Na te pytania stara się odpowiedzieć Dagmara Szczecińska, nauczycielka przedszkolna z przedszkola nr 2 w Nowej Soli.

- Nie mam jeszcze swoich dzieci, ale możliwe że kiedyś to się zmieni - uśmiecha się Dagmara. - Na razie ich brak ma swoje plusy, bo dzięki temu zostaje mi więcej czasu. Dlatego rozpoczęłam studia doktoranckie. Poza tym uwielbiam pracę z dziećmi. Są po prostu niesamowite. Bardziej otwarte i chętne do zrobienia czegoś nowego niż dorośli. Są też na pewno szybsze od nas.
Jedynym problemem, na jaki zwraca uwagę Dagmara są pieniądze. Potrzebuje ich, żeby prowadzić ciekawsze zajęcia z dziećmi.

- Chciałabym powiedzieć tu dosadnie, że nauczyciele przedszkolni bardzo wiele inwestują z własnych pieniędzy i tak naprawdę nikt o tym nie wie - wyjaśnia swoją opinię. - Chodzi tu m.in. o takie sprawy jak kserowanie, laminowanie, kupowanie zabawek, szycie ubranek dla lalek. Na pewno duży wpływ na to ma fakt, że przedszkola finansowane są tylko przez lokalny samorząd. A przydałaby się jeszcze pomoc ze strony rządu.

Dagmara na początek swojej pracy dostała grupę trzylatków. Ale po roku nie mogła patrzeć jak te maluchy przeżywają rozstanie. Sama też nie była w stanie ocenić efektów swojej pracy w tak krótkim czasie.

Na szczęście od 2008 r. w nowosolskim przedszkolu nr 2 może prowadzić grupę ,,Misiaczków". Dostała je pod opiekę, gdy miały trzy latka. Jak miały cztery, do pomocy doszła jej koleżanka. Teraz wspólnie pracują z pięciolatkami. Grupa liczy 24 dzieci. Uwielbiają z nimi pracować, ale w tym roku Dagmara ma tylko pół etatu.

- Wcześniej swój dzień zaczynałam o szóstej rano - opowiada. - To jest najmilszy czas, bo wtedy mogę przywitać się z każdym maluchem. A prawie wszystkie przychodzą do mnie, przytulają się. Opowiadają, co wczoraj robiły. Po prostu bardzo lubią podzielić się tym, co się wydarzyło. Myślę, że po dwóch latach jesteśmy bardzo ze sobą związani - dodaje.

- Szczególnie w pracy z młodszymi dziećmi ważne jest, żeby wszystko było zaplanowane. Wtedy maluchy czują się bezpieczniej - uważa Dagmara. - Jak już są starsze, staram się planować dzień razem z nimi. Mogą wybrać z trzech propozycji, co chcą robić i którymi zabawkami się bawić. Bo nie może być tak, że wszyscy biorą co chcą, wtedy byłoby szaleństwo. Później, jak wyuczą się już pewnego trybu, są bardzo obowiązkowe. Wręcz dopominają się ustalonych wcześniej zajęć.
Dagmara opowiedziała nam też o swoich przedszkolnych obserwacjach. Jak zachowują się kilkuletni chłopcy, a jak dziewczynki?

Okazuje się, że wśród trzylatków bawią się osobno. Zupełnie nie są zainteresowane płcią przeciwną. Chłopcy są głośniejsi, bardziej rozrabiają, ale można im też stawiać trudniejsze zadania. Uwielbiają zabawy konstrukcyjne i związane z samochodami. Mają też bardziej rozbudowaną wyobraźnię i są dość zdyscyplinowani.

Natomiast dla dziewczynek ważniejsze jest to, jak która jest ubrana. Uwielbiają też kolorowanki.
- W czterolatkach mieliśmy duży problem z ubieraniem - opowiada Dagmara. - Zdarzało się, że jedna powiedziała drugiej, że brzydko wygląda i ta chciała wracać do domu. Ale na pewno dziewczynki są spokojniejsze. Może troszkę mniej kreatywne od chłopców. Dlatego fajnie, że dzieci są razem niezależnie od płci - dodaje.

- Ponadto jestem zwolenniczką mieszania grup wiekowych. Bo dla takiego trzylatka o wiele większym autorytetem jest sześciolatek niż ja. Można to świetnie wykorzystać. Nauczyciel przekazuje coś sześciolatkowi. On przekłada to na język dziecięcy i maluchy od razu wiedzą, co robić. Niestety na razie takie możliwości są tylko w czasie ferii. Wtedy możemy zaobserwować jak starsze dzieci opiekują się młodszymi. A te młodsze wnoszą znowu więcej elementów do zabawy.

Przedszkolaki uwielbiają oczywiście wychodzić na zewnątrz. Do chodzenia po mieście mają zakupionego specjalnego węża. Najpierw muszą się nauczyć, żeby iść parą na terenie przedszkola. Jeden z przodu, drugi z tyłu. A potem, każde trzymając węża spaceruje po mieście, zawsze z dwoma nauczycielkami.

Większość dzieci lubi jeść. Choć nie wszystko. Czasami dlatego, że nie znają niektórych smaków.
Na koniec zdradźmy, że czasami maluchom zdarzy się trochę narozrabiać...
- Gdy dzieci coś przeskrobią i dobrze wiedzą, że źle zrobiły zwykle najpierw to gdzieś chowają, udają że nie mają z tym nic wspólnego - mówi Dagmara. - Ale jak już są starsze i dobrze znają nauczyciela są bardziej otwarte. Przyznają się i przepraszają. To niesłychanie miłe, że praca z nimi przynosi efekty.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska