Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

- Bóg dał mi talent i korzystam z niego - mówi Paschal Ekwueme

Tomasz Hucał 0 68 377 02 20 [email protected]
PASCHAL OBINNA EKWUEMEMa 27 lat. Drugi sezon występuje, jako napastnik Czarnych Żagań. W obecnych rozgrywkach zdobył już osiem goli. Wcześniej grał m. in. w czeskiej Sigmie Ołomuniec, Widzewie Łódź i greckim Olympiakosie ASK Volou. Razem z żoną i kilkumiesięcznym dzieckiem mieszkają w Żaganiu.
PASCHAL OBINNA EKWUEMEMa 27 lat. Drugi sezon występuje, jako napastnik Czarnych Żagań. W obecnych rozgrywkach zdobył już osiem goli. Wcześniej grał m. in. w czeskiej Sigmie Ołomuniec, Widzewie Łódź i greckim Olympiakosie ASK Volou. Razem z żoną i kilkumiesięcznym dzieckiem mieszkają w Żaganiu. fot. Zbigniew Janicki
W tym sezonie strzelił dla Czarnych Żagań już osiem bramek w drugiej lidze.

- W tym sezonie zdobyłeś już osiem goli. Daleko jeszcze do strzeleckiego rekordu?
- W seniorskiej karierze to właśnie wynik z Żagania jest moim rekordem. Nigdy wcześniej nie zdobyłem tylu, goli zawsze coś stawało mi na przeszkodzie. Zaczęło się świetnie kilka lat temu w Sigmie Ołomuniec. Zdobyłem nawet bramkę w pucharze UEFA. Potem przyszło powołanie do olimpijskiej reprezentacji Nigerii. Ale niestety, nie pojechałem w 2004 roku na igrzyska do Aten, bo złapałem kontuzję.

- Do dziś masz kłopoty z formą?
- Oczywiście, że nie. Tamte wydarzenia, o których mówię miały miejsce cztery, pięć lat temu. Jak widać teraz po mojej grze w Czarnych Żagań, zapomniałem już o tamtych czasach. Teraz gram w piłkę i cieszę się z tego. Poza tym dziś już wiem, co należało zrobić wtedy. W Sigmie, czy Widzewie Łódź byłem jeszcze młodym, niedoświadczonym zawodnikiem. Może trochę wtedy przeszarżowałem.

- Widać, że piłka nożna sprawia ci radość.
- Oczywiście. Cieszę się z tego, że mogę grać. Bóg dał mi talent i korzystam z niego. Z resztą wszyscy moi bracia także grali lub grają. Trzej są w polskich ligach, czwarty skończył karierę i opiekuje się naszą akademią piłkarską w Nigerii.

- Czy Polska to dobre miejsce na robienie kariery dla piłkarzy z Afryki?
- Nie da się dziś tego jednoznacznie określić. Kiedyś na pewno tak. Szczególnie dla Nigeryjczyków było to dobre miejsce. Było ich sporo w polskich drużynach, że wspomnę tylko o Olisadebe, czy moich braciach. Dziś nie widać za dużo moich rodaków w polskich klubach. W ogóle mało dziś czarnoskórych piłkarzy w Polsce.

- Dlaczego?
- Sam zadaję sobie to pytanie i niestety nie umiem na nie odpowiedzieć. Czyżby myślano, że jesteśmy kiepsko wyszkoleni, albo trudno nam zachować dyscyplinę? Sam nie wiem. Ja z tym nie mam problemów. Każdy klub, w którym byłem wspominam dobrze. I oni mnie chyba też. Do dziś jestem w kontakcie chociażby z prezesem drużyny z Grecji, w której grałem.

- Wracając do goli. Masz ich już osiem. To daje ci pozycję wicelidera strzelców drugiej ligi. Czy wyznaczyłeś sobie jakiś konkretny snajperski cel na ten sezon?
- Nie lubię mówić o dalekosiężnych celach. Dla mnie najważniejsze jest, by strzelić gola w najbliższym meczu. I to na dodatek gola, który pomoże mojej drużynie wygrać. Gdy zdobywam bramkę, a mój zespół traci punkty nie potrafię się cieszyć.
- A nie myślisz o zmianie klubu? Te osiem bramek dla Czarnych to dla ciebie spora promocja.
- Jeżeli piłkarz ma dobrą propozycję, szansę na lepszą ligę, czy wyżej sklasyfikowany zespół, zawsze się nad tym zastanawia. Taka jest piłka, nie da się całej kariery spędzić w jednym mieście. Piłka nożna to zawód. Muszę zarabiać, mam na utrzymaniu żonę i małe dziecko. Ale na dziś moim klubem są Czarni. Razem z kolegami i trenerem tworzymy wielką rodzinę i wygrywamy kolejne mecze.

- No właśnie. Przed sezonem chyba nikt nie liczył na taki wynik - 25 punktów w 14 meczach i piąte miejsce, a niedawno nawet fotel wicelidera. Co się stało, że zaczęliście tak grać?
- W ubiegłym sezonie w klubie nie działo się dobrze, było mnóstwo kłopotów organizacyjnych, finansowych. Teraz dzięki pomocy miasta, pracy nowego zarządu jest znacznie lepiej. Ale kluczem do dobrej gry jest trener. Wprowadził do zespołu świetną atmosferę, doskonale współpracuje z zawodnikami. Na prowadzonych przez niego zajęciach od razu wiem co mam robić, co zrobiłem źle, co należy poprawić. To powoduje, że wszyscy piłkarze starają się jeszcze bardziej. I każdy z nas chce wygrywać.

- Spodziewałeś się takiego wyniku przed sezonem?
- Gdybyś mi powiedział przed startem ligi, że dziś będziemy mieli tyle punktów ile mamy i będziemy grać tak dobrze, jak gramy, odpowiedziałbym, że nie wierzę. Pytałbyś sto razy, a ja sto razy odpowiadałbym to samo. Ale tak to już jest w piłce. Niemożliwe czasem staje się możliwe.

- Jeszcze kilka wygranych i mogą zacząć się rozmowy o awansie do I ligi. Chociażby wśród kibiców. Czy w zespole myślicie o tym, co dalej?
- Nie. Koncentrujemy się na każdym kolejnym meczu. Chcemy go po prostu wygrać. Przed sezonem nie byliśmy faworytem i nadal nim nie jesteśmy. Nie musimy więc zerkać nerwowo w tabelę, by patrzeć na jakiej pozycji jesteśmy.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska