Grzegorz Walasek się postarał, ale wpadki juniorów i Piotra Protasiewicza przekreśliły tę szansę.
Złomrex Włókniarz był faworytem, ale już pierwsze gonitwy dowiodły, że u gospodarzy nie wszystko idzie zgodnie z planem. Druga linia, która zawiodła w Zielonej Górze, miała problemy także w domu. Fatalnie spisywał się Antonio Lindbaeck. Szwed zupełnie nie pasował do wizerunku zawodnika z Grand Prix. Wolny i zachowawczy na torze, zbierał gwizdy od własnych fanów. Tylko dwa dobre biegi zaliczył Lee Richardson.
- Antonio pojechał fatalnie, a Richardsonowi rozsypały się w niedzielę dwa nowe silniki. Wyrzucił w błoto 60 tysięcy i nie ma na czym jechać - tłumaczył trener Złomreksu Włókniarza Piotr Żyto.
Brytyjczyk wystąpił w końcówce na motocyklu Grega Hancocka, ale niewiele to pomogło. Zresztą Amerykanina też udało się częściowo zneutralizować, bo królem częstochowskiego toru był Grzegorz Walasek. "Lew" miał więc czułe punkty i trzeba go było bić. Niestety, ciosy nie doszły celu.
Tylko punkt
- Ładny mecz, ale zakończony porażką. Spotkanie układało się tak, że liczyłem na zwycięstwo - ocenił nasz szkoleniowiec Jan Grabowski. - Zabrakło dwóch, trzech punktów juniorów. W przeciwieństwie do naszych, młodzieżowcy z Częstochowy spisali się bardzo dobrze.
Podobną opinię wyraził Piotr Świderski i trudno nie przyznać im racji. Grzegorz Zengota i Kevin Woelbert zdobyli razem tylko punkt. Można mniej, ale pod warunkiem, że obaj wywróciliby się w I biegu. Młodzieżowcy "Lwów" nie tylko triumfowali w otwarciu, ale później z powodzeniem rywalizowali z seniorami. Ba, Edward Kennett jak równy z równym walczył z Protasiewiczem, a do tego przywiózł na 5:1 Fredrika Lindgrena i Nielsa Kristiana Iversena. Choć pomógł mu w tym defekt Duńczyka, szczęście, jak mówi stare przysłowie, sprzyja lepszym.
Czara goryczy
Poniżej oczekiwań znów spisał się "PePe". Rutyniarz ZKŻ-u Kronopolu słabiej jeździł w domu, ale na wyjazdach raczej solidnie punktował. Choć w XIII biegu poprawił nieco dorobek, widać było, że jego motocykle nie są dobrze przygotowane. Spalonych startów nie udawało się nadrobić na dystansie, a stracone "oczka" przeskakiwały na zegarze. Czarę goryczy przelał ostatni wyścig, w którym był ostatni.
- Trudno powiedzieć, w którym momencie straciliśmy szansę na zwycięstwo. Poza Grzegorzem, każdy pogubił punkty. Nadal mam problemy ze sprzętem. Szukam tego właściwego motocykla - powiedział Protasiewicz. - Poważnie myślę o zrezygnowaniu z ligi angielskiej, bo priorytetem jest Polska. Muszę sobie wszystko spokojnie poukładać. W kontrakcie mam zapis, że od maja mogę odpuścić starty na Wyspach. Nie jestem przemęczony, po prostu nie mam czasu solidnie zająć się motocyklami.
"Świder" dał czadu
O ile spodziewaliśmy się, że nie zawiodą Iversen z Lindgrenem, o tyle zagadką była postawa Świderskiego. Po niedzielnym meczu już wiadomo, że "Świder" jak chce, to potrafi.
- Pojechał dobrze, walczył do końca i rozważałem nawet, żeby wystawić go w biegu nominowanym - ocenił Grabowski.
- Jestem zadowolony, ale żałuję trochę ostatniego biegu. Jechałem drugi i dałem się wyprzedzić Hancockowi. Ponadto niektórzy mówili, że zbyt ostro pojechałem z Linadbaeckiem. Cóż, to twardy sport. Arbiter nie zwrócił mi uwagi, więc chyba wszystko było zgodnie z przepisami - mówił po spotkaniu Świderski. - Myślę, że wynikami i postawą na torze udowodniłem, że powinienem być w składzie ZKŻ-u.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?