Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Brakuje nam młodzieży

Janczo Todorow 68 363 44 99 [email protected]
- Powoli starsi się wykruszają, a młodzieży nie ma - martwi się o przyszłość jednostki Kazimierz Ostrowski.
- Powoli starsi się wykruszają, a młodzieży nie ma - martwi się o przyszłość jednostki Kazimierz Ostrowski. fot. Janczo Todorow
W Złotniku nigdy nie brakowało strażaków ochotników. Już w 1957 roku założono we wsi jednostkę. Dziś chętnych do akcji gaśniczych nadal nie brakuje, ale obawiają się, że za kilka lat może być z tym gorzej.

Wśród założycieli OSP w Złotniku byli m. in. Franciszek Markulak, Zygmunt Strzelczak, Stanisław Kuczak. Chętnych było ok. dwudziestu, dziś do jednostki należy aż 80 osób, ale czynnych w akcjach gaśniczych i ratowniczych jest trzynastu.

Początki nie były łatwe. Do dyspozycji strażacy mieli jedynie motopompę na wozie konnym. A za remizę służyło pomieszczenie po magazynie nawozów. - Mój ojciec Wawrzyniec Ostrowski też był strażakiem ochotnikiem - wspomina Kazimierz Ostrowski, prezes OSP w Złotniku. - W latach osiemdziesiątych był prezesem jednostki, to wtedy właśnie podjęto decyzję, żeby budować dom strażaka. Wtedy miałem 19 lat i postanowiłem czynnie włączyć się w to przedsięwzięcie. Znalazłem się w komitecie budowy, pomagałem, w czym mogłem. Wtedy cała wieś pomagała. Na początku mieszkańcy się składali się i sami budowali w czynie społecznym dom strażaka. Potem pieniądze dały również urząd wojewódzki i PZU, a także gmina.

Dom strażaka został otwarty w 1989 roku, znalazły się w nim świetlica wiejska, garaże i magazyny oraz świetlica dla strażaków. Wtedy w prezencie dostali od zawodowych strażaków stara, a nieco później żuka. W tamtych czasach to było niezłe wyposażenie. W następnych latach żuka zastąpiono volkswagenem. - Na prezesa jednostki wybrano mnie w 1990 roku. Do dyspozycji miałem dwie drużyny młodzieżowe oraz drużynę kobiecą. Teraz do czynnego udziału w akcjach jest 13 strażaków. Żeby mogli brać udział w gaszeniu pożarów i akcjach ratowniczych, strażacy muszą być przebadani, przeszkoleni i ubezpieczeniu. Cała trzynastka spełnia te wymogi. W tym gronie jest sporo ogniowców, których ojciec lub dziadek też byli strażakami - opowiada K. Ostrowski.

Trzy lata temu w Złotniku miała miejsce seria podpaleń stodół. Zaczęło się na Mikołaja, drugi pożar wybuchł w Sylwestra, a trzeci na Trzech Króli. Straty były duże, akcje gaśnicze bardzo sprawne, ale sprawcy nie udało się ustalić.

Prezesa martwi to, że czynny udział w akcjach można brać tylko do 55 roku życia. - Powoli starsi się wykruszają, a młodzieży nie ma. To nie jest takie proste, bo nie można wszystkich członków naszej jednostki przygotować do akcji. Takie przygotowanie kosztuje, a ochotnik to nie jest jak zawodowy strażak, że zawsze jest do dyspozycji. Niektórzy z naszych strażaków przebywają zagranicą, niby są na stanie, ale ich tu fizycznie nie ma - zaznacza Ostrowski.

Prezes OSP w Złotniku zalicza do najbardziej aktywnych Ryszarda Sadowego, Romana Strzelczaka, Mateusza Ostrowskiego i Zbigniewa Drozdka. Ostrowski ma dwóch synów - Michał już należy do grupy strażaków biorących udział w akcjach, a młodszy Wojciech idzie w jego ślady.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska