Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Budujemy nową maszynę papierniczą

Jakub Pikulik 95 722 57 72 [email protected]
Robert Szczepkowski ma 38 lat. Prezesem Hanke Tissue jest od 2006 roku (fot. Jakub Pikulik)
Robert Szczepkowski ma 38 lat. Prezesem Hanke Tissue jest od 2006 roku (fot. Jakub Pikulik)
Robert Szczepkowski od 2006 roku jest prezesem firmy Hanke Tissue w Kostrzynie. Kandyduje do tytułu naszego konkursu "Menadżer Roku 2011".

O zasadach udziału w kolnkursu: Menadżer Roku

- Zanim trafił Pan do Kostrzyna i Hanke Tissue, czym się pan zajmował? - Moja kariera zawodowa zaczęła się dość dawno. W 2001 roku, przed przyjściem do Hanke Tissue, trafiłem do firmy Lamix w Witnicy. Tam przez pięć i pół roku byłem dyrektorem handlowym. Dowiedziałem się wtedy, że nowy właściciel Hanke Tissue organizuje konkurs na członków zarządu firmy. Pojechałem na spotkanie w Berlinie. Już w drodze powrotnej do Gorzowa otrzymałem telefon z propozycją objęcia stanowiska wiceprezesa. W październiku 2006 roku przyszedłem do firmy jako wiceprezes, a po dwóch miesiącach zostałem prezesem.

- Jakie wyzwania zastał Pan w nowej firmie? - Była w bardzo kiepskim stanie. Przynosiła straty, eksport był nierentowny, podobnie jak część sprzedaży krajowej. Były produkty, które czasy świetności miały już za sobą. Trzeba było zmodernizować ofertę i strukturę klientów. Przede wszystkim trzeba było zająć się eksportem. Napisałem politykę firmy, po której wdrożeniu, w czasie kilku tygodni firma zdecydowanie poprawiła płynność finansową. Rozpoczął się też niezbędny etap podwyżek cen. Równolegle modernizowaliśmy nasze produkty. W tym samym czasie zmieniliśmy większość kadry kierowniczej. Wyciąganie firmy z zapaści finansowej trwało mniej więcej rok.

- I udało się, bo firma zaczęła się rozbudowywać… - No tak. Po roku były pierwsze inwestycje. Później, w 2009 roku była poważna modernizacja maszyny papierniczej i rozbudowa zakładu o część produkcyjną i magazynową. Ta inwestycja była konieczna. Teraz ciąg technologiczny ułożony jest w logiczną całość. Mamy magazyn surowców do maszyny papierniczej, następnie sama maszyna, która produkuje papier. Dalej mamy magazyn tego papieru, kolejne jest przetwórstwo i magazyn wyrobów gotowych. Kiedyś korzystaliśmy z pięciu magazynów na terenie całego miasta, teraz wszystko mamy na miejscu. W nowej hali mamy nowoczesny magazyn wysokiego składowania z systemem regałów przesuwnych.

- Ilu pracowników zatrudnia teraz firma? - Około 250 osób, dwa lata temu było ich około 215. Widać, że zatrudnienie wzrasta. I będzie rosło dalej…

- …kolejne inwestycje?

- Tak. Dzisiaj odebrałem w Kostrzyńsko – Słubickiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej kolejne zezwolenie, jednym z warunków jest inwestycja, w skład której wchodzi budowa nowej maszyny papierniczej. Będzie to inwestycja, która podwoi nasze moce produkcyjne papieru. Zainwestujemy kilkadziesiąt milionów złotych. Inwestycja w zasadzie już się rozpoczyna, jestem już po pierwszym spotkaniu z architektami, w przeciągu co najmniej pół roku powinna ruszyć budowa. Najpierw musimy stworzyć projekt i spełnić wszystkie formalności. W międzyczasie będziemy konstruować nową maszynę papierniczą, która miesięcznie będzie w stanie wyprodukować około 1,5 tys. ton papieru.

Czytaj też: Na pomysł nowej produkcji wpadłam podczas rozmowy

- Cały ten papier będzie przetwarzany na miejscu? - Nie. Nawet dzisiaj część papieru sprzedajemy w postaci półproduktu dla firm, które również zajmują się przetwórstwem. Zajmujemy się bowiem produkcją papieru wyspecjalizowanego, głęboko barwionego. Takich papierni w Europie jest zaledwie kilka, my jesteśmy jedną z nich, stąd zapotrzebowanie na taki papier.

- Czy branża, w której pracujecie, jest podatna na kryzys? Firma i pracownicy jakoś go odczuły? - Eksportujemy do ponad 40 krajów w Europie, Azji, Ameryce Północnej, jednak wszystko zależy od sprawności funkcjonowania firmy. My w kryzysie mamy się nawet lepiej niż przed nim. Wynika to z wcześniejszych kłopotów finansowych. Przeprowadziliśmy restrukturyzację, zwiększyliśmy produktywność, obcięliśmy koszty i w chwili, gdy przyszedł kryzys, byliśmy na niego już przygotowani.

- Działacie w Kostrzynie. Czy w związku z tym starcie się wspierać lokalne przedsięwzięcia, inicjatywy? - Tak, ale nie szukamy rozgłosu ani poklasku. Wspieramy na przykład seniorów, sportowców, przedszkola, pomagaliśmy ludziom po powodzi. Robimy to bardziej dlatego, że mamy taką możliwość, niż po to, żeby zdobyć rozgłos.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska