Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Burmistrz Kargowej to rolnik i urzędnik w jednym

Marek Białowąs
- Praca w polu to dla mnie odskocznia od codziennych obowiązków w gminie - mówi burmistrz Jerzy Fabiś.
- Praca w polu to dla mnie odskocznia od codziennych obowiązków w gminie - mówi burmistrz Jerzy Fabiś. Mariusz Kapała
Jerzy Fabiś od lat łączy pracę burmistrza z prowadzeniem gospodarstwa rolnego. - Kilka dni urlopu na orkę i siewy, a wkrótce dwa dni wolnego na żniwa - planuje.

Z zamiłowania rolnik, fan mercedesów i motocykli, społecznik, polityk - Jerzy Fabiś jest postacią nietuzinkową. Znany w gminie i szanowany.

- Chociaż na ocenę, czy sprawdzi się jako gospodarz w mieście,  jeszcze za wcześnie. Mija dopiero drugi rok, jak jest burmistrzem - mówi pan Stanisław, napotkany na rynku mieszkaniec Kargowej. - Nie podam nazwiska, bo tu u nas wszyscy się znają. Zobaczymy, czy uda mu się zbudować nową oczyszczalnię.

Właśnie nowa oczyszczalnia i budowa stacji paliw to częsty temat rozmów kargowian. Obecna oczyszczalnia, starego typu, jest krytykowana za fetor, który czasami zatruwa życie mieszkańców.

- Jesteśmy na dobrej drodze do uzyskania wsparcia finansowego i budowy nowej oczyszczalni. Powoli zbliżamy się do powstania stacji paliw w nowej lokalizacji. Mam nadzieję, że wkrótce sprawa się wyjaśni - powiedział J. Fabiś. - Rozpoczęliśmy budowę dróg współfinansowanych z PROW. Kończymy budowę hali sportowej dotowanej ze środków ministra sportu. Od początku kadencji podejmuję działania w celu systematycznego obniżania sporego zadłużenia gminy. Udało się wygospodarować środki własne na budowę dróg, które nie kwalifikowały się do dofinansowania z PROW oraz uzbrojenie terenu pod przyszłe inwestycje.

Burmistrz pochodzi ze Starego Jaromierza, wsi pod  Kargową. To tam, w domu rodziców, pokochał pracę na roli. Po podstawówce ukończył technikum rolnicze w Powodowie, a później studia rolnicze w Poznaniu.

- To na studiach poznałem żonę. Wzięliśmy ślub po 4 latach. Gdy ukończyłem studia, chciałem pracować na roli. Zgłosiłem się do urzędu wojewódzkiego w Zielonej Górze, żeby wskazali mi jakiś PGR, który potrzebuje inżyniera rolnika, ale tak spodobałem się szefowi, że zaproponował mi pracę w urzędzie - wspomina J. Fabiś. - Żona dostała pracę w zakładach mięsnych w Przylepie. W urzędzie spędziłem prawie 10 lat.

J. Fabiś postanowił po tym wrócić do rodzinnej wsi. Kupił gospodarstwo rolne w Starym Jaromierzu.

- Zaczynałem od zera, ale z czasem dokupywałem nowe maszyny. Technika, ciągniki, kombajny, auta to mój konik. Bardzo lubię je naprawiać. To mi zostało do dziś - mówi. - Mam trzy motocykle, którymi jeżdżę do dziś, głównie w pole. Kocham mercedesy. Zawsze kupowałem tylko używane auta tej marki. Mam też trzy ponad 25-letnie ciągniki. Ostatnio kupiłem kombajn jeszcze wyprodukowany w NRD.

Burmistrz jest dumny ze swojej rodziny: żona już na emeryturze, córka Hanna, kiedyś wzorowa uczennica, dziś radca prawny, mieszka i pracuje w Poznaniu. Syn po studiach, od 15 lat kieruje produkcją w fabryce Ikei.

Jerzy Fabiś z doświadczeniem w pracy w administracji wrócił do pracy w urzędzie w 2000 roku. Najpierw zaproszony przez ówczesnego burmistrza Janusza Kłysa do zarządu gminy, 2 lata później jako zastępca burmistrza. Jednocześnie J. Fabiś prowadził 42-hektarowe gospodarstwo i działał w PSL. Gdy Janusz Kłys przegrał wybory w 2010 r., jego zastępca został członkiem zarządu powiatu zielonogórskiego. Przed dwoma laty stanął do wyborów samorządowych jako niezależny kandydat.

- Nie przypuszczałem przed laty, że praca w administracji mnie tak pochłonie - mówi burmistrz. - Lubię mieć oparcie w ludziach, dlatego przed podjęciem decyzji konsultuję je nie tylko z radnymi, ale i z mieszkańcami gminy. Pierwsze pomysły rodzą się tutaj, w moim gabinecie, w wąskim gronie, jednak później omawiamy je już ze wszystkimi zainteresowanymi.

Jak Jerzy Fabiś godzi zarządzanie z uprawą roli? Jak tłumaczy, praca w polu to dla niego odskocznia od codziennych obowiązków w gminie.

- Wystarczy kilka dni urlopu na orkę i siewy, a wkrótce wezmę dwa dni wolnego na żniwa. Powinno wystarczyć. Nie mam już w gospodarstwie zwierząt, więc przy pomocy maszyn te 42 ha praktycznie sam obsługuję bez problemu. Już ciekaw jestem, jak sprawdzi się w tym roku ten mój enerdowski kombajn... - mówi ze śmiechem burmistrz. - Na kombajnie będą pochłaniały mnie myśli o toczących się i przygotowywanych inwestycjach…
 

 

 

 

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska