Kibice alarmowali już w listopadzie: na budowie nic się nie dzieje! Działacze ZKŻ-u milczeli, a magistrat uspokajał, że Alstal prowadzi prace zgodnie z harmonogramem. Pod koniec grudnia ścisnął mróz, a śnieg przykrył mizerię pierwszego łuku na zielonogórskim stadionie. Definitywnie zamarzła także przyjaźń, która jeszcze pod koniec minionego sezonu łączyła prezesa Roberta Dowhana i prezydenta Janusza Kubickiego. To fatalnie wróżyło...
W marcu przyszła odwilż, ale tylko na placu budowy. Bez specjalnego pośpiechu wylano fundamenty i nowa trybuna wyszła z ziemi niczym przebiśnieg. Zaniepokojeni fani domagali się pracy na trzy zmiany. Wskazywali także na fatalne umiejscowienie słupa oświetleniowego na wejściu w pierwszy łuk, który stoi dokładnie w środku wznoszonej trybuny.
Napięcia między Dowhanem i Kubickim osiągnęły poziom, który wykluczył dialog. Klub drwił z tempa prac i słynnego słupa. Warto wspomnieć, że stoi tam za przyzwoleniem urzędującego prezesa, który przystał za rządów prezydent Bożeny Ronowicz na nieaktualną już koncepcję rozbudowy stadionu z ośmioma tysiącami miejsc siedzących. Robert Jagiełowicz, szef MOSiR-u, który zarządza obiektem powiedział, że teraz nie da się go przesunąć. Trzeba by było zbudować nowy, w innym miejscu, a to koszt około 1 mln zł.
Ale wróćmy do budowy. Z jednej strony nieoficjalne rozmowy z Alstalem prowadził ZKŻ, z drugiej inwestor, czyli miasto. Razem jakoś nie mogli się spotkać. Udało się w ostatni wtorek i walnęło.
Tak wkurzonego Kubickiego chyba jeszcze na stadionie nie widziałem. Dowodził ostrym głosem, że klub od 26 lutego wiedział, że 30 kwietnia (wynikający z umowy termin zakończenia wszystkich prac) wykonawca zbuduje trybunę, ale bez kas, ubikacji i kiosków. Potrzeba jeszcze czasu na procedury związane z odbiorem (potrwają do 13-14 maja). Przypomniał, że apelował, by nie sprzedawać wejściówek na sektor przy wyjściu z pierwszego wirażu, który zgodnie z projektem został częściowo rozebrany.
Dowhan, który także lekko się "zagotował", kiwał z dezaprobatą głową i zagroził, że nie weźmie odpowiedzialności za derby (16 maja). Grzmiał, że takiej imprezy nie da się przygotować bez sprawdzenia nowej trybuny. Testem miał być mecz z Betardem WTS-em Wrocław (2 maja). Prezydent odparował, że nigdy nie słyszał o podobnych praktykach i w ogóle nie żaden test nie jest potrzebny. Bo jeśli odpowiednie służby zdecydują, że wszystko jest w porządku, to jest OK. i już.
Wojenka trwa w najlepsze. Pełnię uroków nowej trybuny zobaczymy dopiero pod koniec lipca. Nikt nie wspomniał, kto zapłaci za trzy miesiące opóźnienia. Parafrazując stare przysłowie: gdzie dwóch się bije, stracą kibice.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?