Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Była powódź, teraz został wielki żal

Anna Białęcka
Marianna Ubrańska mieszka sama z chorą córką. Nie wie, jak pogardzi sobie z usunięciem skutków powodzi.
Marianna Ubrańska mieszka sama z chorą córką. Nie wie, jak pogardzi sobie z usunięciem skutków powodzi. fot. Anna Białęcka
- Do naszego domu wlała się woda - mówi Bernadeta Wasilewska. - Lodówka, pralka, meble - wszystko jest do wyrzucenia. Jak na razie żadnej pomocy nie widać

- Niestety, nie mamy w budżecie zabezpieczonych środków na pomoc dla powodzian - powiedział wójt gminy Leszek Kucharczyk. - Nie przewidzieliśmy takiej sytuacji. Kromolin to wieś, która nie leży nad żadną rzeką. A tu dwie powodzie w ciągu jednego tygodnia.

Pani Bernadeta załamuje ręce. - Mąż stracił pracę, zasiłek dostanie dopiero w połowie lipca. Jak do tego czasu żyć, gdy w domu wszystko zniszczone, śmierdzi wilgocią, wciąż ze ścian wycieka woda. Potrzebne pieniądze nie tylko na jedzenie, ale na wszystko. Ksiądz zbierał karteczki z naszymi potrzebami, zawiózł je do kurii w Zielonej Góry. Ale czy z tego coś będzie?

Ludzie narzekają, że nie wspiera ich gmina, ani nikt inny. - Miała tu być u nas kobieta z ośrodka pomocy, ale nie przyjechała, ani w poniedziałek, ani we wtorek - mówi pani Bernadetta. - Mam jechać do Nielubi i wydać 12 zł na bilet? Dla mnie ważny teraz każdy grosz.

W domu Marianny Urbańskiej żałoba. Nie z powodu zniszczeń po powodzi. W sobotę kobieta pochowała męża. - Kiedy wracaliśmy z cmentarza nadeszła właśnie ta straszna ulewa - opowiada. - Teraz zostałyśmy same z córka, która jest chora. A w domu tyle do zrobienia. Drewno, węgiel zalane. Piwnica zalana, woda podchodziła pod próg.

Jak powiedział wójt Kucharczyk, zwrócił się już do wojewody o powołanie specjalnej komisji do oszacowania strat, zarówno we wsi, jak i w poszczególnych posesjach, na polach. - Liczę także na wsparcie z budżetu wojewody. Osoby w bardzo trudnej sytuacji mogą starać się o pomoc z ośrodka pomocy społecznej - wyjaśnia L. Kucharczyk.

Na razie jednak ludzie pomocy nie widzą i czują żal. - Kiedy w telewizji oglądałam relacje z zalanych miejscowości, to słyszałam o tym, że ludzie dostawali wsparcie od razu, chociaż kilkaset złotych - mówi B. Wasilewska. - A my? Nic. Tylko usiąść i płakać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska