- Wysoki Sądzie, nie przyznaję się do zarzucanych mi czynów – mówił w czwartek 6 czerwca Marek Grzyb, były prezes Stali Gorzów (godzi się na podanie nazwiska i przedstawienie wizerunku). Jest jednym z oskarżonych w sprawie o wyłudzenie 480 tys. zł miejskiej dotacji w 2020 roku na sekcję piłki ręcznej. Sprawa trafiła przed wymiar sprawiedliwości, bo do rozliczenia dofinansowania klub miał użyć m.in. fikcyjnej faktury za nieodbyty obóz szczypiornistów czy faktur wystawionych przez… żużlowców.
- Ja nie zlecałem sprawozdania końcowego rozliczenia tej dotacji – mówił na sali rozpraw.
W akcie oskarżenia przeciwko Grzybowi, a także byłemu dyrektorowi klubu Tomaszowi Michalskiemu (on również godzi się na podanie nazwiska) i pracownicy biurowej Edycie G., jest mowa, że działali oni „wspólnie i w porozumieniu”. Były prezes Stali oceniał w czwartek, że jest to nielogiczne. Dlaczego?
W środę „księgowa” Edyta G. mówiła w sądzie, że gdy o możliwych nieprawidłowościach przy dotacji zaczęły pisać media, Grzyb przyjechał do klubu. Podczas burzliwej rozmowy, używając niecenzuralnych słów, miał powiedzieć zdanie, którego sens brzmi: „Wsadziliście mnie na minę!”.
- Gdybym działał wspólnie i w porozumieniu, to nie byłoby takiej mojej reakcji – mówił Grzyb.
Kolejna rozprawa w sprawie odbędzie się 13 czerwca. Będą na niej wysłuchiwani świadkowie. Wśród nich mają być urzędnicy.
Czytaj również:
Stal Gorzów bez punktów i bez szansy na bonusa. Obustronny walkower utrzymany
![emisja bez ograniczeń wiekowych](https://s-nsk.ppstatic.pl/assets/nsk/v1.221.5/images/video_restrictions/0.webp)
Gadżety i ceny oficjalnego sklepu Euro 2024
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?