Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cała wieś się boi, że pójdzie z dymem

Artur Matyszczyk 68 324 88 53 [email protected]
Halina Wojtczak pokazywała reporterom "Gazety Lubuskiej”, co zostało ze spalonej stodoły. Ogień pożarł zabudowanie w niecały kwadrans.
Halina Wojtczak pokazywała reporterom "Gazety Lubuskiej”, co zostało ze spalonej stodoły. Ogień pożarł zabudowanie w niecały kwadrans. Mariusz Kapała
Siedem lat i dziewięć pożarów w jednej wsi. Miłów żyje w strachu. - Jak się skończą stodoły, on weźmie się za chałupy - mówią ludzie.

Henryk Bukato patrzy na zgliszcza i wciąż nie dowierza własnym oczom. Jeszcze dwa tygodnie temu na podwórzy stała stodoła. Największa we wsi. Teraz pozostały po niej tylko zwęglone kikuty. - To się stało w Trzech Króli. Tuż po wpół do jedenastej w nocy. Zobaczyłem ogień, wybiegłem. Nie było czego ratować - mężczyzna kręci głową.

Halina Wojtczak, która mieszka obok, nadal jest w szoku. - To było piekło na ziemi. Wybiegłam z domu i tylko pomyślałam: Boże, już nie można pomóc.
Danuta Piosik też widziała potężne jęzory ognia. - Teraz cała wioska się boi. Podpalacz znów dał o sobie znać - mówi wystraszona.

Zobacz też: Podpalał kosze na śmieci na jednym z osiedli. Straty to ponad 10 tys. zł!

Miłów to malutka miejscowość w gminie Maszewo. Ale wyjątkowa. Pożar z 6 stycznia był już dziewiątym w tej wsi. Wszystko co złe zaczęło się siedem lat temu. Spłonął m.in. kurnik wraz z dobytkiem, wycenianym na milion złotych. Przez ostatnie dwa lata było spokojnie. Aż do feralnego dnia. Większość mieszkańców nie ma żadnych wątpliwości. Za wszystkimi pożarami stoi ta sama osoba, podpalacz. Wskazują nawet podejrzanego. - Ten młody mężczyzna zawsze jest pierwszy przy pożarze. I on nigdy ludziom nie pomaga. Ostatnio to wyglądało tak samo. Zadzwonił do mnie, że pali się stodoła u Heńka. Wszyscy tam byliśmy, robiliśmy co się da. A on stał na środku podwórza. I patrzył na buchający ogień jak zaczarowany - opowiada Mirosława Wojtczak. Jej słowa potwierdzają też inni mieszkańcy. Istnieje kilka cech wspólnych dla pożarów. Niemal zawsze dochodzi do nich nocą. I w większości na miejscu ludzie widzą rower osoby, którą podejrzewają. - Aż dziw bierze, że policja tych faktów nie łączy. Dlaczego nikt nas nie przesłuchuje? A my tu teraz wszyscy w strachu żyjemy. Bo już sześć stodół spłonęło i kurnik. A co będzie, jeśli stodoły się już pokończą? Przecież on się weźmie za chałupy. Niech go wreszcie złapią. Czy musi ktoś zginąć, żeby się tym zajęli na serio? - denerwują się mieszkańcy.

W czwartek, 15 stycznia reporterzy "GL" spotkali się z mężczyzną podejrzewanym o podpalenia, a także z jego mamą. Proszą o zachowanie anonimowości. - Ja najchętniej bym się z tej wioski już wyniósł. Jakie oni mają prawo, żeby mnie oskarżać. Policja mnie przesłuchiwała. Ja nie wiem, za co ci wszyscy ludzie się na mnie uwzięli - zastanawia się mężczyzna. Jego mama dodaje: - Jaki jest, to jest. Ale on tego nie robi. Jestem pewna na sto procent!

Sprawę bada policja w Krośnie . - Po otrzymaniu zgłoszenia wykonane zostały czynności w trybie artykułu 308 Kodeksu postępowania karnego. W tym oględziny miejsca, jak również przesłuchanie osoby wskazanej przez pokrzywdzonego. Sprawę oddaliśmy do prokuratury i to ona zadecyduje o dalszych czynnościach - zdradza rzecznik krośnieńskiej policji Justyna Kulka. Więcej o tajemniczej sprawie pożarów w Miłowie przeczytasz za tydzień w kolejnym wydaniu magazynu "GL".

Zobacz też: Pożar w stadninie koni w Zielonej Górze to podpalenie (zdjęcia)

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska