W 1957 r. w przygranicznym mieście powstała Unia. Już dwa lata później patronat nad klubem przejęła Kostrzyńska Fabryka Celulozy i Papieru i dzięki temu stowarzyszenie przyjęło nazwę Celuloza.
Nowi ludzie
Największym sukcesem zespołu były dwuletnie występy w drugiej lidze na początku lat 80. i dotarcie do 1/16 Pucharu Polski w 1983 r. Nasi przegrali wówczas dopiero w rzutach karnych z ówczesnym mistrzem Polski Lechem Poznań. Potem było już tylko gorzej. Kilkanaście sezonów w trzeciej lidze, a następnie od 1997 r. granie w czwartej. Aż do poprzedniego sezonu, gdy Kostrzyn świętował powrót do trzeciej ligi.
Sukces rodził się jednak w bólach. Jeszcze kilkanaście miesięcy temu sytuacja w Celulozie Intermarche daleka była od ideału. Nienajlepsza sytuacja finansowa i chłodne stosunki z władzami miasta nie zachęcały do pracy. Nic dziwnego, że podczas walnego zebrania poprzedni zarząd, nie widząc perspektyw na przyszłość, podał się do dymisji. Na szczęście bezkrólewie nie trwało długo i ster w klubie objęli ludzie, którzy do tej pory byli raczej w cieniu. Prezesem Celulozy został młody, ale z głową pełną pomysłów, Jeremi Filuś.
Wypłaty bez poślizgu
Pesymiści mieli prawo przypuszczać, że sobie nie poradzi, ale on był innego zdania. - Wyprowadzić klub na prostą, a następnie w ciągu dwóch, trzech lat awansować do trzeciej ligi - mówił wówczas. Jak powiedział, tak zrobił, bo dziś kibice znów są dumni z Celulozy.
Szczebel wyżej drużyna awansowała z drugiego miejsca. - Mieliśmy trochę szczęścia - nie ukrywa Filuś. - Ale pożądany efekt dały też pieniądze, które wykorzystaliśmy na nowych zawodników. Daliśmy im poczucie solidności. Wypłaty były na czas, nie mieliśmy też kłopotów z zakupem nowego sprzętu sportowego. W zamian za to odwdzięczyli się nam dobrą grą. Początek był średnio udany, ale z meczu na mecz było coraz lepiej. Nie ukrywam, że jesteśmy poukładanym i mocnym finansowo klubem, ale wciąż mamy świadomość, że są rzeczy, które musimy dopracować.
Pomoc od miasta
Prezes chwali liczne grono sponsorów, na czele z tytularnym Intermarche, ale przyznaje też, że byłoby dużo trudniej, gdyby nie pomoc włodarzy Kostrzyna: - Spory wkład w poprawne stosunki wniósł przewodniczący Rady Miasta Marek Tatarewicz.
Ten skromnie odpowiada: - Sprawami organizacyjnymi klubu zainteresowałem się dwa lata temu. gdy działacze zwrócili się do mnie o pomoc, jasno powiedziałem, że cegiełkę muszą dołożyć też oni. Klub spełnił wymagane przez nas warunki, jak choćby pozyskanie sponsorów, więc dziś możemy wspólnie cieszyć oko z gry chłopaków w trzeciej lidze.
O co będzie w tym sezonie walczył beniaminek? Do Filusia docierają głosy, że nawet o drugą ligę, ale on tonuje nastroje i tłumaczy, że to perspektywa kilku sezonów. - Jeśli jednak zarząd podejmie decyzję, że już teraz atakujemy wyższy szczebel, to czemu nie. Osobiście będę cieszył się z miejsca w środku tabeli - mówi.
W podobnym tonie wypowiada się grający trener Roland Heppner: - Postaramy się pomieszać szyki drużynom z Dolnego Śląska. Najważniejsze to "nie pękać" i robić swoje. Wówczas wynik sam przyjdzie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?