Rodzina mieszka obecnie w domu przy ul. Grunwaldzkiej, który należy do brata matki J. Liberkowskiego. Nakazem sądu kobieta i jej syn muszą się stamtąd wyprowadzić do 9 stycznia.
Gmina została zobowiązana do zapewnienia im dachu nad głową. I zapewniła mieszkanie przy ul. Kościelnej. Liberkowskim trudno zaakceptować jednak warunki, w jakich mieliby mieszkać.
Takie są przepisy
- To jest rudera, w dodatku na poddaszu - płacze Wiesława Liberkowska. Mówi, że jest schorowana i trudno byłoby jej tam wchodzić, bo jest bardzo słaba. W dodatku w mieszkaniu nie ma łazienki, a ubikacja jest na korytarzu. Kobieta opowiada o przepisach, które mówią, że takim osobom jak ona, z I grupą inwalidzką, należy się dodatkowe 15 metrów kwadratowych powierzchni mieszkania.
Drugie tyle powinien dostać jej syn, który też jest inwalidą. W dzieciństwie wypadł z okna w szkole i uszkodził kręgosłup. Kobieta pokazuje zaświadczenia lekarskie, które potwierdzają, że oboje wymagają osobnych pomieszczeń mieszkalnych. - Dlaczego gmina to ignoruje? - denerwuje się.
Mają z synem żal do gminy, że chce ich umieścić w tak trudnych warunkach. - Miasto ma lepsze mieszkania, ale nie chce ich nam dać - skarżą się. Opowiadają o pustym lokum przy ul. 3 Maja i nowo wybudowanych mieszkaniach przy ul. Kopernika. - Bylibyśmy w stanie sami je wykończyć - deklarują.
Zrobili co musieli
Burmistrz St. Kozłowski tłumaczy, że mieszkania przy Kopernika są wystawione na sprzedaż, a w lokalu przy 3 Maja zameldowany jest przebywający w zakładzie karnym mężczyzna.
- Naszym obowiązkiem, wynikającym z wyroku o eksmisję, nie było przyznanie rodzinie mieszkania, ale tymczasowego pomieszczenia - mówi burmistrz. Dlatego przepisy o przysługującym im dodatkowym metrażu z powodu orzeczonej niepełnosprawności nie są dla miasta wiążące.
- Gdybyśmy mieli lepsze mieszkanie na pewno byśmy je państwu Liberkowskim dali. Będziemy się starali poprawić ich warunki - obiecuje St. Kozłowski. - Rodzina jest na liście oczekujących na lokal socjalny, ale kiedy coś się zwolni trudno powiedzieć - mówi.
Nowych lokali socjalnych gmina nie zamierza na razie budować, bo nie ma na to pieniędzy. - W ciągu ostatnich trzech lat co roku wydawaliśmy od 1, 5 do 2 mln zł na budownictwo komunalne - przypomina burmistrz. Lokalu komunalnego zdaniem gminy rodzina Liberkowskich nie może dostać ze względu na zbyt niskie dochody. Z opinią magistratu nie zgadza się J. Liberkowski.
- Mama ma tysiąc złotych emerytury, ja 440 zł renty socjalnej i jeszcze dorabiam w zakładzie w Radachowie. Spokojnie dalibyśmy radę opłacić mieszkanie komunalne. Dlatego zamierza odwołać się od decyzji komisji mieszkaniowej. Na razie jednak chce się skupić na szukaniu jakiegoś mieszkania do wynajęcia. - Bo w takich warunkach jakie proponuje nam gmina mieszkać nie będziemy - mówi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?