Nie da się ukryć, że wyniki Chrobrego przeszły najśmielsze oczekiwania nawet najbardziej zagorzałych fanów. Również działacze, trenerzy i sami zawodnicy nie liczyli się z tym, że po zakończeniu jesiennej rundy będą zajmować fotel lidera z dość wyraźną, bo czteropunktową przewagą nad drugim Górnikiem Zabrze.
Początek sezonu nie nastrajał optymistycznie. W czerwcu, po niezbyt udanych poprzednich rozgrywkach, w klubie nastąpiła rewolucja kadrowa. Odeszło siedmiu zawodników, a w ich miejsce długo poszukiwano następców. Tydzień przez pierwszym meczem z Polonią Bytom trener Ireneusz Mamrot mówił, że jest to już ostatni dzwonek, by potwierdzić nowych piłkarzy. Szkoleniowiec chciał, żeby cała drużyna miała okazję ze sobą potrenować i rozegrać sparing. Działacze uspokajali, że rozmowy z piłkarzami są prowadzone. - Nie są łatwe, bo my przede wszystkim szukamy zawodników, którzy już mają swoje karty na ręku - mówił w lipcu dyrektor operacyjny Chrobrego Przemysław Bożek.
Również proponowane warunki nie musiały się wszystkim piłkarzom podobać. W klubie nie dostali zbyt wysokich podstawowych pensji, ale spore premie, jak stwierdził dyrektor Bożek, były "do podniesienia" z murawy. - Cel jaki stawiamy przed drużyną jest jasny. Ma być przynajmniej miejsce w pierwszej piątce. Wówczas będą dodatkowe pieniądze - mówił.
Kilka dni przed inauguracją poznaliśmy nowych. W sumie przyszło siedmiu graczy: bramkarz Mariusz Rzepecki z Gwardii Koszalin, Mateusz Janeczko z Podbeskidzia Bielsko Biała, Daniel Ciechański, Sebastian Zakrzewski obaj z Polonii Warszawa, Michał Szałek z Bytovii Bytów, Waldemar Gancarczyk z MKS Oława oraz Paweł Tabaczyński z Zawiszy Bydgoszcz. Nie wszyscy zdołali się przebić się do pierwszego składu, a dwóch z nich - Tabaczyński i Zakrzewski w grudniu odeszło z klubu.
Początek był niespodziewany, bo Chrobry wygrał na wyjeździe ze spadkowiczem z pierwszej ligi Polonią Bytom 2:0. Później również było bardzo dobrze, bo głogowianie nie ponieśli porażki w pierwszych dziesięciu meczach i zasiedli w fotelu lidera.
Lekkie tąpniecie nastąpiło w październiku, gdy Chrobry przegrał na wyjeździe z ostatnią w tabeli Jarotą Jarocin. Później był jeszcze dwa remisy i ponowna porażka tym razem u siebie z Bytovią Bytów. - Najbardziej boli wynik meczu z Bytovią - powiedział podsumowując rundę Mamrot. - Niemal od początku graliśmy w dziesięciu, bo za czerwoną kartkę wykluczony z gry został jeden z naszych zawodników. Jednak mieliśmy przewagę i sytuacje strzeleckie, ale piłka nie chciała wpaść do bramki. O ile porażka z Jarotą nie musi przynieść złych konsekwencji, o tyle z Bytovią już tak, bo to właśnie z tym zespołem będziemy rywalizować o czołowe lokaty w lidze.
Ostatecznie Chrobry pozbierał się, a wysokie wygrane z Ruchem Zdzieszowice 5:2 i z KS Polkowice 5:0 potwierdziły wysokie aspiracje głogowskiej drużyny. Plany są coraz śmielsze, bo do tej pory działacze niechętnie mówili o możliwości awansu, a teraz to się zmieniło. - Oczywiście, nie mogę obiecać awansu do pierwszej ligi, bo to jest sport - stwierdził Bożek. - Ale na pewno obiecuję, że będziemy walczyć o jak najwyższe cele. W przypadku awansu mogę zapewnić, że znajdą się pieniądze na grę w wyższej klasie rozgrywek.
Już teraz trwają poszukiwania nowych graczy. - Chciałbym mieć do dyspozycji po jednym nowym piłkarzu do defensywy, pomocy, ataku oraz na bramkę - powiedział Mamrot.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?