W ciągu ostatnich kilku lat Marzanna Szlachtycz podjęła dwie równie odważne, co ryzykowne decyzję. Wpierw postanowiła wyremontować dawną oborę z 1868 r. Zaadoptowała ją na restaurację i motel.
Odtworzyła stylowe wnętrza, dobudowała wieżę i na koniec wstawiła do środka ogromny kufer, w którym prawie sto lat temu pradziadek jej męża przywiózł swój dobytek z Ameryki. Trafiła w dziesiątkę. Położony przy drodze krajowej nr 3 lokal tętni życiem, a na parkingu wciąż stoją samochody podróżnych, którzy zatrzymują się tam na posiłek i krótki odpoczynek.
Po otwarciu zajazdu właścicielka zaczęła się zastanawiać, jak obniżyć koszt ogrzewania. I wpadła na pomysł, żeby... energię cieplną czerpać prosto z ziemi!
- W krajach skandynawskich taki sposób dogrzewania to już standard. Stosuje się go w zakładach pracy, biurowcach, budynkach publicznych i mieszkaniach - mówi.
Obiad jedzą na bosaka
Wpierw firma wiertnicza wywierciła wokół lokalu osiem studni, w których później fachowcy zamontowali specjalne sondy. Każda ma 100 m. M. Szlachtycz tłumaczy, że na tej głębokości ziemia ma osiem stopni Celsjusza. Bez względu na porę roku i temperaturę na powierzchni.
- Tłoczymy tam solankę, która pobiera energię z ziemi. Potem ogrzany płyn wraca na powierzchnię do specjalnej pompy, w której jest sprężany. Jego temperatura wzrasta wtedy do 45 stopni Celsjusza. I na koniec ciepłą solankę wtłaczamy do systemu grzewczego, który zamontowaliśmy pod podłogą restauracji - wyjaśnia właścicielka lokalu.
Podłoga wyłożona jest kafelkami, które działają jak kaloryfer. Są ciepłe, dlatego niektórzy klienci zdejmują obuwie podczas posiłku. Tak zrobiła wrocławianka Natalia Kwiecińska, którą zastaliśmy tam w sobotnie południe. Zatrzymała się w lokalu podczas podróży nad Bałtyk, gdzie zamierza spędzić Sylwestra. - To sama przyjemność po długiej jeździe samochodem - mówiła przeglądając kartę dań.
Płaci cztery razy mniej
Na czym polegają oszczędności, skoro pompa napędzana jest prądem? M. Szlachtycz wyjaśnia, że każdy kilowat zużytej energii elektrycznej daje 4,5 kilowata ciepła. - Za ogrzewanie płacę więc ponad cztery razy mniej. To sam zysk- wylicza.
M. Szlachtycz zainwestowała w ogrzewanie spore pieniądze. Zaznacza jednak, że dostała 50 tys. euro bezzwrotnej dotacji z Unii Europejskiej. - Sama napisałam wniosek. Było warto - podkreśla.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?