- Gdyby nie fatalny początek, to sobotni sparing z AZS-em Politechniką Poznań mógł zakończyć się korzystniejszym wynikiem, aniżeli porażką 61:78.
- Powiem tak: kolejny raz wchodzimy w mecz, nie mając praktycznie pierwszej kwarty. Tak, jakby nas w ogóle nie było! Czeka mnie poważna rozmowa z zawodnikami i wspólne szukanie odpowiedzi na pytanie, co się dzieje. Potem, gdy dochodzimy przeciwnika i zaczynamy odrabiać straty, musi przecież przyjść moment, że stracimy siły i mamy przestój. Do ligi zostały niespełna dwa tygodnie i w tym czasie musimy wyprostować te wszystkie złe historie. Bo nie wyobrażam sobie, żebyśmy w ten sposób zaczynali każde spotkanie.
- W czym może tkwić problem?
- Trudno ocenić. Może brak koncentracji, może zła rozgrzewka? Na najbliższym treningu sobie to wyjaśnimy.
- Choć do inauguracji rozgrywek bardzo mało czasu, pan wciąż testuje zawodników.
- Przeciwko Politechnice było ich trzynastu. Chciałem, żeby wszyscy zagrali, pokazali coś pozytywnego. Stąd duża rotacja. Liga rządzi się jednak swoimi prawami i tylko ten, kto będzie w najwyższej dyspozycji, wyjdzie na boisko.
- Jaki plan przygotowań na ostatnie tygodnie?
- W środę mamy sparing u siebie z Tarnovią Tarnowo Podgórne, a w sobotę zagramy w Bernau z silną niemiecką drużyną. W zasadzie te dwa mecze wyczerpią nasz harmonogram meczów towarzyskich, bo w następny weekend rusza druga liga.
- Wszystkie sparingi kończyły się naszą porażką. Jak odbiera je drużyna?
- Gdzieś w podświadomości coś tam może tkwi. Ale każda przegrana powinna nas uczyć czegoś nowego. I tak się dzieje, bo zawsze wyciągamy właściwe wnioski.
- Nie bez wpływu na dotychczasowe wyniki była przegrana walka na tablicach. Brak zbiórek to chyba podstawowy kłopot GKK I LO.
- Teoretycznie wzmocniliśmy "deskę", bo doszło dwóch wysokich graczy. Wciąż brakuje nam Wojtka Wierzbickiego, który leczy kontuzję. Uważam, że jest to kwestia wypracowania właściwego schematu na treningu. Poświęcimy na to w najbliższych dniach sporo czasu.
- Poszukajmy pozytywów. Trenujecie ponad miesiąc, więc z czego jest pan już zadowolony?
- Przede wszystkim zawodnicy wytrzymują kondycyjnie. Druga strona...? Trudno cokolwiek powiedzieć, bo nadal jesteśmy na etapie budowania stylu. Na pewno cieszą dobrze wypracowane kontry, kilka zagrań indywidualnych. Między innymi gra "jeden na jeden". Wciąż minusem jest kombinowanie "a może będzie lepiej". Głównie wtedy, gdy już wypracujemy sobie pozycję do rzutu. Wtedy zawodnicy niepotrzebnie oddają jeszcze piłkę do kolegi, zamiast spróbować trafić do kosza.
- Dziękuję.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?