Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co kryje kula?

Eugeniusz Kurzawa
Tylko 25 metrów drabiny strażackiej wystarczyło, żeby panowie Kazimierz Myszczuk i Mariusz Bieława dotarli do zabytkowej kuli na szczycie wieży zboru
Tylko 25 metrów drabiny strażackiej wystarczyło, żeby panowie Kazimierz Myszczuk i Mariusz Bieława dotarli do zabytkowej kuli na szczycie wieży zboru fot. Mariusz Kapała
Kuliste, metalowe obiekty na czubku wież kościołów, ratuszów zawierają zwykle ciekawe dokumenty. Co może się mieścić w tym na zborze?

- Za chwilę będzie zdejmowana kula z wieży zboru - dzwoni Joanna Lange z biura promocji. - Potem zostanie przewieziona do Peberolu na komisyjne otwarcie.

Gnamy, żeby zdążyć na czas. Pod remontowany jeszcze zbór podjechał już strażacki wóz z wielką, mającą 37 m wysięgu drabiną. Najpierw trzeba było pojazd właściwie ustawić, potem pomyśleć co robić na szczycie wieży.

Dyskusję przed wyjazdem na górę prowadzą komendant jednostki ratowniczo-gaśniczej Mariusz Bieława i kierownik budowy zboru Kazimierz Myszczuk. Wniosek: teraz kuli nie da się zdjąć, trzeba natomiast rozeznać sytuację i zaproponować rozwiązanie na najbliższą przyszłość.

Dwie połówki

- Kula ma gdzieś 70 cm średnicy - opowiada już po akcji, po opuszczeniu w dół kosza z drabiną K. Myszczuk. Będąc w górze próbował ją objąć i poruszyć, żeby wyrobić sobie zdanie, w jaki sposób jest zamontowana i jak dałoby ją zdjąć.

- Dolna i górna część poruszają się względem siebie. Są połączone na zakładkę. Na dobrą sprawę można by wziąć kombinerki blachę odgiąć i zajrzeć do środka. Ale co potem?

Obaj panowie, którzy byli na górze sugerują, że składający się z dwóch połówek pojemnik, dzięki stożkowej tulei połączonej z dolną częścią, osadzony jest na drewnianym trzpieniu (belce) będącym elementem konstrukcji dachu. Z góry zaś w kulę wchodzi pręt piorunochronu.

- Nie wiadomo, jak głęboko pręt i trzpień siedzą w kuli - zastanawia się kierownik budowy. Wiadomo za to, że pojemnik na szczycie jest miedziany, był malowany, dlatego stracił nie tylko miedziowy, ale i zielonkawy kolor patyny. Był też lutowany.

Wedle tradycji

- Nic nie wiem, żeby kula była po wojnie zdejmowana i otwierana - stwierdza Marek Maćkowiak, wiceprezes Sulechowskiego Towarzystwa Historycznego. Dla niego najciekawsza będzie zawartość pojemnika. Wiadomo, że budowniczowie zwykle wkładają do środka informacje o ludziach i czasach, w których kule się montuje.

Wiceprezes sugeruje, że być może we wnętrzu znajdą się interesujące zapiski liczące ponad 150 lat: - Niemiecki kronikarz Wedekind wspomina w publikacji z 1851 r., że pewne informacje o mieście lokalni kronikarze zaczerpnęli z kuli zamkowej lub ze zboru - mówi.

Sulechowianie chcą podtrzymać tradycję i po zdjęciu, a następnie odnowieniu kuli włożą do wnętrza informacje dotyczące roku 2007. Obiecujemy trzymać rękę na pulsie i przekazać z tego wydarzenia relację.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska