Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cyganie: W Polsce czujemy się jak u siebie

Jarosław Miłkowski 95 722 57 72 [email protected]
Przed laty koń był nieodłącznym towarzyszem cygańskiego życia w taborze. Dziś Cyganie żyją już w miastach. Koń pojawia się jako "dodatek” do imprez prezentujących romską kulturę, jak choćby gorzowskie Romane Dyvesa.
Przed laty koń był nieodłącznym towarzyszem cygańskiego życia w taborze. Dziś Cyganie żyją już w miastach. Koń pojawia się jako "dodatek” do imprez prezentujących romską kulturę, jak choćby gorzowskie Romane Dyvesa. edy/mmgorzow
- Gdy podczas Euro swój mecz grała reprezentacja Polski, mówiliśmy, że to nasi grają. Czujemy się w Polsce u siebie, bo tu się urodziliśmy, tu mieszkamy i tu mamy rodzinę oraz przyjaciół - mówią Romowie.

- Wśród Polaków czujemy się różnie. Ja mam wielu przyjaciół, ale zdarzają się jeszcze czasem wobec nas zachowania rasistowskie. Gdy Cygan idzie w Polsce po chodniku, ludzie patrzą na niego inaczej - mówi Martin Jaworski, Rom, który jest tancerzem i wokalistą Cygańskiego Teatru Muzycznego Terno z Gorzowa. Podobnie uważa Róża Lakatosz z Poznania: - Czuję się czasami nieakceptowana. Nawet nie wiem, jak byśmy byli ubrani, ludzie patrzą się na nas dziwnie. Boją się chyba, że coś im zginie - przyznaje. To pokłosie wieloletniego mitu, że Cygan to złodziej. Romowie starają się z nim walczyć. - Kradnie złodziej, nie Cygan. Złodzieje zdarzają się w każdym narodzie - uważa Edward Dębicki, założyciel Terna.

Choć sami Cyganie uważają, że w Polsce żyje ich około 30 tysięcy, z danych zebranych podczas narodowego spisu ludności wynika, że do narodowości romskiej przyznaje się ok. 13 tys. osób. W województwie lubuskim żyje ich około czterystu. Większość (około 300) w Gorzowie, pozostali w Zielonej Górze i w Nowej Soli.

Romowie stanowią jedną z czterech, obok Łemków, Tatarów i Karaimów, grup etnicznych. Ich obecność w Polsce datuje się od XIV wieku. Do początku lat 50. ubiegłego stulecia przemierzali kraj w taborach. Komunistyczna władza zmusiła ich jednak do zmiany trybu życia na osiadły. - Teraz, gdy dziadek opowiada wnukom o życiu w taborze, brzmi to jak bajka - mówi Jaworski, który tabory zna właśnie jedynie z opowieści.

Jak Cyganie czują się w kraju nad Wisłą? - Jak u siebie - mówią. Gdy w czerwcu reprezentacja Polski rywalizowała w piłkarskich mistrzostwach Europy, kibicowali im całym sercem. - To przecież grali nasi. Kiedy jesteśmy za granicą i widzimy Polaka, to też mówimy, że nasz idzie. Co znaczy "nasz"? Polak! Czujemy się Polakami ze względu na to, że tu się urodziliśmy, tu mieszkamy, tu mamy przyjaciół i całą rodzinę - mówi romski muzyk z Gorzowa.

W czasach taborów niemal normą było, że cygańska rodzina składała się z dziesięciorga lub nawet więcej dzieci. Rzadko zdarzało się, by Cyganie mieli tylko trójkę lub czwórkę latorośli. Dziś dwójka czy trójka to już maksimum. Podobnie jest w rodzinach Polaków. Cyganie bardzo pilnują swoich pociech. Nie chcą, by stała im się jakaś krzywda. To dlatego też, nawet jeśli odległość od domu jest niewielka, bardzo często odprowadzają swoje dzieci do i ze szkoły. Ale jest też i inny powód.

Romskie dziewczęta, a tradycją jest, że biorą one ślub młodo, obawiają się, że mogą zostać porwane. Tak jak Róża Lakatosz: - Ja byłam. Mąż nie liczył się z nikim i wywiózł mnie taksówką z Wrocławia do Warszawy - przyznaje Cyganka. Dziś porwania nie są już tak częste. - Słyszy się o nich coraz rzadziej - mówi Dębicki. Muzyk z jego zespołu o porwaniu nie słyszał już kilka lat. - Zdarza się, że zakochana para się umówi, wyjedzie z miasta i wraca jako małżeństwo, ale to już nie jest porwanie - mówią nam Cyganie.
W społeczności romskiej coraz częściej są za to małżeństwa mieszane. - Choć są akceptowane przez Romów, to jednak jest to jakby wykluczenie z jednej i z drugiej strony. Żyje się jakby pośrodku - zauważa Lakatosz. Mówi nam o tym też Natalia Dębicka, gorzowska licealistka, której mama wyszła za Polaka: - Trudno stwierdzić, czy czuję się bardziej Cyganką czy Polką. Wszystko zależy od tego, w jakim towarzystwie się akurat znajduję - wyznaje. Choć w jej rodzinnym domu nie praktykuje się aż tak bardzo tradycji cygańskiej, nie wyobraża sobie, by jej życie nie było związane z romską kulturą. Zamiłowanie do tańca i śpiewu ma we krwi. Nie przeszkadza jej nawet to, że Cyganie - mimo, iż mają własny język - nie posiadają języka pisanego. Tym samym nie mają spisanej bogatej historii. - Opowieści Romów przekazywane były z ust do ust. Nie oznacza to jednak, że kultura jest przez to uboższa - mówi nastolatka w długiej sukni.

Ubiór Cygana to też ciekawa sprawa. Tak samo jak po ludowym stroju można odróżnić Łowiczankę od mieszkanki Podhala, tak również jest w przypadku cygańskich szczepów mieszkających w Polsce. Na Ziemi Lubuskiej są to Cyganie nizinni, czyli tzw. Polska Roma. Najczęściej ubierają się w stroje brązowe, szare, białe i kremowe. To dlatego, żeby się nie wyróżniać z tłumu - mówią. Żywsze, czyli czerwone, pomarańczowe stroje to domena Kotlarzy. Tych w Lubuskiem jest zaledwie kilku. Coraz częściej stroje Cyganów nie różnią się jednak od pozostałych mieszkańców Polski. Też ubierają się w jeansy czy koszule znanych marek. W kwestii tekstylnej nie zmieniło się jedno. Kobieta musi nosić długą sukienkę.

Zmiana trybu życia z koczowniczego na osiadły, choć była swoistym zamachem na wolność Cyganów, przyniosła korzyści. - Dzisiejszy Cygan to osoba wykształcona, bo musi chodzić do szkoły - mówi Jaworski. Do nauki nie przymusza ich jedynie szkolny obowiązek, ale również chęć edukacji. Przykład tego daje chociażby Edward Dębicki. W książce "Wczorajszy ogień. Ptak umarłych II" wspomina on, że był pierwszym Cyganem, który skończył szkołę muzyczną w Gorzowie.

Mimo tego, że Cyganie mieszkają teraz - jak sami mówią - "na betonie", w dalszym ciągu starają się kultywować tradycje. Nadal śpiewają, piszą wiersze, opowiadają historie swoich rodów. Teraz jednak we własnych czterech ścianach, które nie różnią się niczym od mieszkań Polaków. Zachowują przy tym szacunek dla starszych. Widać to choćby po tym, gdy zwracają się do siebie per "wujku". - Mówi się tak do każdego starszego przynajmniej o dziesięć lat. Nie można się zwracać "na ty". Gdy ktoś powie: "wujku, czy coś mi podasz", to jest wielka obraza. Trzeba powiedzieć: "wujku, czy mi coś podacie" - opisuje Jaworski.

Co jeszcze na przestrzeni lat zmieniło się w kulturze cygańskiej? W zapomnienie poszła instytucja "króla cygańskiego", który był głową mniejszości na cały kraj. Dziś jest za to sędzia cygański. To on rozstrzyga ważne dla Romów sprawy. Władzę "na dole" sprawuje natomiast najstarszy spośród Cyganów w danym mieście. W Gorzowie jest nim Edward Dębicki.

A jak Cyganie zarabiają na życie? Przeważnie trudnią się handlem. Tyle, że już nie końmi żywymi, ale mechanicznymi. Handlują też złotem, kosmetykami. Nieśmiało powstają też sklepy prowadzone przez Romów. Cyganów coraz częściej można też zobaczyć w wielu innych zawodach. Są nauczycielami, dziennikarzami... W Polsce są już nawet trzy osoby duchowne.

- Ze społeczności romskiej wywodzą się dwie zakonnice oraz jeden kapłan - mówi ks. Stanisław Opocki, krajowy duszpasterz Romów. Cyganie to naród bardzo religijny. - Przez 25 lat nie spotkałem jeszcze nigdy Roma-ateisty - przyznaje duchowny. Od 15 lat Cyganie mają już nawet swojego świętego. To hiszpański Rom Zefiryn Gimenez Malla. - Wyniesienie go na ołtarze przyjęli z wielkim entuzjazmem. Moim zadaniem jest upowszechniać jego kult - mówi ks. Opocki.

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska