Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Człowiek w świecie internetu

Grażyna Zwolińska
- Filozoficzna refleksja nad komputerowymi technologiami jest niezbędna, aby pokazać te korzystne i te niebezpieczne ścieżki – mówi dr Marcin Sieńko.
- Filozoficzna refleksja nad komputerowymi technologiami jest niezbędna, aby pokazać te korzystne i te niebezpieczne ścieżki – mówi dr Marcin Sieńko. Grażyna Zwolińska
- Mózgi dzieci są od najwcześniejszych lat życia trenowane ekranami, na których wciąż coś się rusza, coś miga. Mają potem trudności w obcowaniu z dłuższym tekstem, np. z książką - mówi dr MARCIN SIEŃKO z Instytutu Filozofii UZ

- Już pracę magisterską poświecił Pan internetowi…
- To prawda. Jej tytuł brzmiał "Internet jako przedmiot filozofii kultury". Udało mi się nawet ją wydać. To była jedna z pierwszych w Polsce książek o filozofii Internetu.

- A niedawno, wraz z grupą naukowców z kilku ośrodków akademickich, wziął Pan udział w projekcie badawczym "Dzieci sieci - kompetencje komunikacyjne najmłodszych". Jakie wnioski?
- Te badania miały wstępny charakter. Przygotowywana jest ich druga, rozszerzona edycja. Ale już z tej pierwszej wynika, że z przygotowaniem dzieci (badaliśmy te między dziewiątym a trzynastym rokiem życia) do poruszania się w cyfrowym świecie wcale nie jest tak dobrze, jak się nam wydaje.

- Godzina informatyki w szkole nie wystarcza?
- Lekcje informatyki są przydatne, bo uczą warsztatowych umiejętności. Ale brakuje szerszego spojrzenia. Nie chodzi przecież tylko o nauczenie dzieci obsługi nowych mediów, ale też funkcjonowania w zupełnie nowym świecie. Takim, w którym media cyfrowe grają kluczową rolę. Chodzi o rozumienie pewnych kodów, zwyczajów, a zwłaszcza o kwestie związane z bezpieczeństwem w sieci. Tu jest dużo do zrobienia.

- A więc to mit, że dzieci w tym wieku świetnie same radzą sobie z Internetem?
- Są sprawnie, jeśli chodzi o te działania, które je interesują, natomiast brakuje im przewodnictwa. Brakuje umiejętności, gdy trzeba podejmować bardziej zaawansowane działania. Niektóre dzieci bliżej 12-13 roku życia nie radziły sobie z obsługą Google`a, z wyszukiwaniem potrzebnych informacji. Za to świetnie poruszały się po stronach z grami komputerowymi. Zdarza się, że dziecko umie obsłużyć facebooka, napisać komentarz koledze, ale nie ma świadomości, jakie zagrożenia na nie czekają, albo co na swój temat ujawnia. Nie zastanawia się nad tym, jaka jest wiarygodność informacji w sieci.

- Dużo zależy od rodziców…
- Na pewno. Z rodzicami też rozmawialiśmy. Jest związek między tym, co rodzic przekazuje dziecku, a tym jak ono się potem w Internecie zachowuje. Rodzice świadomi, kontrolujący, co dzieci robią w sieci, sprawiają, że młodzi ludzie poruszają się w Internecie bezpieczniej i sprawniej. Wielu rodziców wierzy jednak, że wyręczy ich szkoła. Choć pod tym względem jest lepiej niż dawniej, to szkoła wszystkiego za nich nie zrobi.

- Można powiedzieć, że dzieci sieci są inne niż starsze pokolenia?
- Zdecydowanie. Są badacze, którzy mówią, że nieustanny kontakt z Internetem przeprogramowuje mózg tak, że zaczyna on działać inaczej, że tracimy umiejętność koncentrowania się dłużej na czymś. Na przykład na książce. Młody człowiek widzi czarne litery, białą kartkę, nic się nie rusza, nic się nie zmienia. Nuda. Mózgi dzieci są od najwcześniejszych lat życia trenowane ekranami, na których wciąż coś się rusza, miga. Mają potem trudności, żeby obcować z dłuższym tekstem. Szkolnictwo nie nadąża za tymi przemianami.

- Właśnie. Jak taki nastolatek z przemeblowanym mózgiem ma czytać lekturę, która jest z innego świata?
- Nie wolno rezygnować z książki. Kontakt z nią uczy koncentracji, skupienia, bycia w samotności, wsłuchiwania się w siebie. To są ważne umiejętności. Jest tylko kwestia doboru lektur do kompetencji książkowych. Absurdem jest uczenie literatury chronologicznie, dawanie najmłodszym dzieciom tekstów najbardziej oderwanych od dzisiejszych realiów i języka, zamiast zacząć od tego, co jest im najbliższe, np. od "Harry Potera". Na lekcjach trzeba też wykorzystywać nowe technologie. Można jakiś problem omówić nie tylko na podstawie książki, ale filmu, a nawet gry komputerowej. Także szkoły wyższe będę musiały wziąć pod uwagę, że świat się zmienił. Być może kiedyś odejdziemy od pisania prac magisterskich na rzecz tworzenia esejów multimedialnych.

- Nowe komputerowe technologie wpływają nie tylko na dzieci…
- Oczywiście, one wywierają bardzo wielki wpływ na nas wszystkich, na - mówiąc trochę górnolotnie - kondycję ludzką. Proszę zauważyć, jak bardzo zmienił się sposób, w jaki się porozumiewamy, jak pracujemy, co robimy. Komunikujemy się z ludźmi, których nigdy wcześniej byśmy nie poznali. Mamy bardzo łatwy dostęp do informacji. To wszystko nas zmienia. Nie żyjemy już tylko w przestrzeni, która nas bezpośrednio otacza. Mówiąc metaforycznie, nasza jaźń rozciąga się w przestrzeni. Filozof Paul Virilio pisze, że to nas rozdziera, sprawia, że usiłujemy być w kilku miejscach na raz. Wiemy, co dzieje się tysiące kilometrów od nas, ale zapatrzeni w ekrany ignorujemy tu i teraz. Dostajemy znacznie więcej informacji, niż jesteśmy w stanie przetworzyć. Człowiek nie jest z natury dostosowany do takiego życia. To niesamowicie interesujące z perspektywy filozoficznej, bo filozofia to m.in. pierwotne pytanie o to, jak żyć. Pytamy więc, jak żyć w nowym świecie. W świecie, w którym są nowe niebezpieczeństwa, zagrożenia, ale też nowe możliwości. Filozoficzna refleksja nad tą nową technologią jest bardzo potrzebna. Po to, żeby pokazać te korzystne i te niebezpieczne ścieżki.

- Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Grażyna Zwolińska

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska