Jeszcze niedawno skazywano gospodarstwa rybackie i prywatnych właścicieli na zagładę. Dlaczego? W rządzie trwają prace nad wprowadzeniem prawa wodnego. Wiążę się to z przeróżnymi podatkami za wodę w różnej postaci. Takimi opłatami miały być obciążone np. gospodarstwa rybackie.
- Od początku była to dla nas dziwna sytuacja, ponieważ ryby nie zanieczyszczają rzek, nasze działania nie wpływają negatywnie na środowisko - zauważa Zdzisław Banaszak, dyrektor gospodarstwa rybackiego „Karp” w Osiecznicy. - Złapaliśmy się za głowę kiedy zobaczyliśmy proponowane stawki. Wzięliśmy kalkulatory w dłoń i obliczyliśmy przyszłe koszty... To był szok - opowiada.
Już wtedy rozległy się głosy, że karp znacznie podrożeje. - Tak mówili ludzie, którzy nie znali dokładnie tematu. Proponowane podatki zniszczyłyby wszystkie gospodarstwa rybackie w Polsce. Pytaliśmy w ministerstwie czy autor tego prawa miał taki zamiar? Jeśli tak, to zapewne odniósłby sukces - zaznacza Banaszak.
- Mamy tutaj jeden ze stawów. Jego powierzchnia wynosi 30 ha. Ile musielibyśmy zapłacić, gdyby oryginalne stawki weszły w życie?590 tys. zł rocznie!_A jaki zysk ma właściciel z takiego stawu? Wyłowi z niego 18 ton karpia i sprzedając po cenie detalicznej zyska 180 tys. zł brutto. Jednak musi zapłacić prawie taką samą kwotę za zarybienie, paszę oraz robociznę. To z czego miałby zapłacić nowy, potężny podatek? - wyjaśnia dyrektor. - Cena karpia musiałaby urosnąć do 50 złotych za kilogram, a to jest niemożliwe - dodaje
Czytaj więcej, 21 października w papierowym wydaniu Gazety Lubuskiej lub w serwisie plus.gazetalubuska.pl
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?