Obok domu, stoi długi budynek gospodarczy, w którym trzymano słomę, siano i konia.
- W nocy usłyszałam, że ktoś łomocze w drzwi. Zerwałam się na równe nogi. Syn, który śpi w domu obok u babci krzyczał, że się palimy. Ubrałam się i wybiegliśmy z mieszkania. Zadzwoniłam po straż. Pożar ugasili szybko, ale spłonął cały dach, połamane są wszystkie dachówki. Jestem pewna, że to brat nas podpalił. Bo już nam groził - opowiada pani Grażyna.
Groził rodzinie
Z bratem mają na pieńku nie od wczoraj. Kilka lat temu zabił człowieka. - Podszedł siedzieć, ale po sześciu latach wyszedł za dobre sprawowanie. Wrócił. Baliśmy się odezwać, ale widać, że chce się tu zaczepić na dobre. Jest agresywny. Przez drobiazg pobił młodszego brata - opowiada Grażyna.
- Nie chcemy go tutaj, bo nas pozabija - upiera się matka pani Bronisława. - Niech on sobie siedzi w Żarach, mnie tutaj wystarczy Grażynka. On nas pozabija. Już nieraz groził.
Znają sprawę
Grażyna na myśl o bratu zaczyna drżeć. - Nieraz już mówił, że mnie zabije, a potem wsadzi do worka i zakopie w lesie. Opowiadałam na policji i nic. Rozkładają ręce. W końcu zamknęli go na trzy miesiące, ale sąd go wypuścił, teraz brat odpowiada z wolnej stopy.
Po pierwszej rozprawie brat przyjechał do matki i siostry zabrać swoje rzeczy. Znowu wyzywał i groził. Obiecał, że jak nie w domu, to w lesie ich przyłapie i rozprawi z nimi. - To on nas podpalił, jestem pewna, bo furtka z tyłu stodoły jest wyłamana. Szczęście mieliśmy, że syn się obudził i zauważył płomienie. Inaczej spłonęlibyśmy żywcem - lamentuje Grażyna. Teraz zachodzi w głowę, za co wyremontuje stodołę. Niby jest ubezpieczona, ale na co dziś wystarczy ubezpieczenie?
Sołtys Krystyna Ostrowska zna sprawę. - Postaramy się w jakiś sposób pomóc tej rodzinie w nieszczęściu - obiecuje. Sprawę zna i wójt Tadeusz Rybak, który zaraz po pożarze odwiedził rodzinę.
- Boję się syna jeszcze od czasów, kiedy chodził do szkoły, zawsze broił, bił się z kolegami. Nie chcę go u siebie zameldować za nic na świecie. Kiedyś jak przyszła policja, to nóż schował pod tapczan, potem go znalazłam. We wsi o północy wyłączają latarnie, nikt nawet nie zobaczy w ciemności, jak nas pozabija. Niech go zamkną i niech siedzi do końca życia - wzdycha Bronisława.
- W sprawie pożaru toczy się postępowanie, brat Grażyny W. też zostanie przesłuchany. A to, że siostra i matka podejrzewają go o podpalenie, nie jest powodem, żeby oskarżyć i zatrzymać - tłumaczy nadkomisarz Kamila Zgolak-Suszka, rzecznik prasowy żarskiej policji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?