Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy magazyny amunicji to bomby z opóźnionym zapłonem?

Dariusz Chajewski 68 324 88 79 [email protected]
Ostatnio na celowniku znalazły się magazyny amunicji
Ostatnio na celowniku znalazły się magazyny amunicji fot. Mariusz Kapała
Po katastrofie na Węgrzech baczniej zaczęto się przyglądać niebezpiecznym obiektom. Ostatnio na celowniku znalazły się magazyny amunicji. Zgonie z doniesieniami mamy u siebie trzy: w Potoku, Szprotawie, Krzystkowicach.

- Zajrzałem do pewnego tygodnika, zerknąłem na mapę i ciarki przeszły mi po plecach - mówi telefonujący do nas wczoraj mieszkaniec Przewozu. - A gdy jeszcze przeczytałem... Tuż pod moim bokiem tyka zegarowa bomba.

Przewertowaliśmy tygodnik "Polityka". Wynika z niego, że rzeczywiście nie jest dobrze. Oto stara amunicja, z powodu problemów finansowych, nie jest poddawana badaniom bezpieczeństwa, pieniędzy starcza tylko na obsługę amunicji niezbędnej do limitu szkolenia... Wreszcie są zasady i przepisy dotyczące składowania amunicji, ale - zdaniem tygodnika - wojskowi tylko nas zwodzą, że nawet, gdy coś wybuchnie ochronią nas otaczające magazyny lasy i ziemne wały kierujące impet wybuchu w górę.

Panika na wyrost? Może i tak, ale na prezentowanej mapie takich obiektów, spośród kilkunastu trzy znajdują się w naszym regionie: Przewozie-Potoku, Szprotawie oraz Krzystkowicach.

Czytaj też: Atomowy skład specjalny 3003

Wójt Przewozu Ryszard Klisowski, podobnie jak wszyscy mieszkańcy okolicy, doskonale wie, że pod jego bokiem znajduje się wojskowy magazyn.
- Spokojnie, byłem tam wielokrotnie - opowiada. - To naprawdę nowoczesny, w znacznej części znajdujący się pod ziemią obiekt. Zadbane, czynne magazyny. Wojskowi postarali się nawet o to, abyśmy je zobaczyli i nie czuli się zagrożeni. Zresztą cóż to za sensacja. 500 metrów od granicznej Nysy działa niemiecki poligon... Też nie panikujemy.
Tymczasem, jak podawano przy okazji budowy linii do utylizacji starej amunicji, w Polsce zalega około 50 tys. ton starej amunicji. Niektóre typy są tak stare, że wojsko zdążyło już wycofać uzbrojenie, do którego była przeznaczona.

Ppłk Andrzej Lis, rzecznik Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych uspokaja. Gwarancją bezpieczeństwa podczas używania, przechowywania oraz transportu środków bojowych są ich systematycznie badania. Średnio rocznie, akredytowane przez ministra obrony narodowej jednostki badawczo-wdrożeniowe i laboratoria wojskowe, przeprowadzają od tysiąca do dwóch tysięcy takich badań. Z roku na rok pieniędzy na te badania jest coraz więcej. W 2008 r. było to ponad 15 mln zł, w 2009 - prawie 16 mln zł, a plan na ten rok przewiduje 23 mln zł. Środki, które nie spełniają warunków użytkowania, przechowywania lub transportu są niszczone na poligonach wojskowych i z pewnością nie stanowią zagrożenia dla mieszkańców okolic, w których funkcjonują składy materiałowe.

Jak mówią mieszkańcy Potoku, gdy nie tak dawno w magazynie doszło do eksplozji nawet o tym nie wiedzieli... A saperzy dodają, że znają kilka znacznie bardziej niebezpiecznych miejsc w naszej okolicy, jak chociażby dawne fabryki amunicji w Brożku i Krzystkowicach...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska