Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy mamy kryzys na budowie Orlika w Czerwieńsku?

Eugeniusz Kurzawa 68 324 88 54 [email protected]
Marcin Woźniak (na rusztowaniu) i Adam Wojnar zakładają za bramkami tzw. piłkochwyty, a zatem prace na niedoszłym Orliku mimo chwilowego kryzysu posuwają się do przodu
Marcin Woźniak (na rusztowaniu) i Adam Wojnar zakładają za bramkami tzw. piłkochwyty, a zatem prace na niedoszłym Orliku mimo chwilowego kryzysu posuwają się do przodu fot. Wojciech Waloch
Kompleks sportowy Orlika, na otwarcie którego burmistrz zapraszał nas w początkach grudnia, może być gotowy dopiero w przyszłym roku. Okazało się, iż gmina odstąpiła od typowego programu budowy, za co została ukarana brakiem dofinansowania.

Na budowie Orlika, przy stadionie miejskim, byliśmy kilka tygodni temu. Prace posuwały się żwawo, wykonawcy uwijali się przy układaniu sztucznej nawierzchni boiska piłkarskiego, a burmistrz Piotr Iwanus zapraszał na otwarcie w początkach grudnia. Termin zapamiętaliśmy zjawiając się o czasie w ratuszu i pytając, gdzie jest wstęga do przecięcia.

- Niestety! - burmistrz rozkłada na wstępie ręce. - Orlik zostaje przesunięty na rok następny.

Nie zbudowali dwóch boisk

Dopytujemy co się stało. Włodarz gminy z ciężkim sercem tłumaczy, iż wszystko zawaliło się z powodu "odstępstwa" przez gminę od typowego projektu budowy Orlika. Dlatego rząd zatrzymał dotację na kompleks w Czerwieńsku.

- Ale myśmy przecież od razu przedstawili w Warszawie projekt z jednym boiskiem i został on zaakceptowany, gdyż inaczej nie podjęlibyśmy się budowy - Irena Wojnicz, szefowa ds. komunalnych w ratuszu, nie rozumie tego posunięcia stolicy.

- Byłem w Warszawie, tłumaczyłem, że takie są nasze uwarunkowania lokalne, ale cóż, podsekretarz stanu orzekł, że nie może być żadnych zmian i koniec - wyjaśnia P. Iwanus, który też nie zgadza się z wykładnią rządową. - Uważam, że pieniądze powinny być wykorzystywane według uwarunkowań lokalnych, a nie według z góry narzuconego planu.

Jedziemy na stadion, na budowę, żeby zobaczyć jak w rzeczywistości wygląda "odstąpienie gminy od założeń rządowych".

No tak, faktycznie urząd miejski przyjął rozwiązanie, którego nie widzieliśmy na żadnym innym Orliku. Ogrodzone i gotowe jest tylko boisko do piłki nożnej ze sztuczną nawierzchnią. Nie istnieje natomiast z tzw. boisko wielofunkcyjne, czyli plac do koszykówki i siatkówki. Nie ma też typowego w innym ośrodkach kontenera, gdzie mieściłyby się szatnie, natryski, sanitariaty. Stoi zamiast niego spory piętrowy budynek, który w założeniu ma służyć orlikom, ale i starszym sportowcom korzystającym z dużego stadionu położonego tuż za płotem Orlika.

- Nie zrobiliśmy boiska do gier z nawierzchnią poliuretanową i to nam przede wszystkim wytknięto - ubolewa burmistrz. - Do murowanego budynku w miejsce kontenera Warszawa nie ma zastrzeżeń.

Szukają innych rozwiązań

Mimo, że rząd zatrzymał finansowanie prace jednak trwają. Wykańczany jest wewnątrz budynek, w którym pozostało tylko ułożenie kafelków, zarówno na podłogach, jak i na ścianach. Jeden z podwykonawców zakłada właśnie tzw. piłkochwyt, czyli siatkę wyłapującą piłki kopane nad bramką. Spotykamy również szefa jednej z dwóch firm tworzących konsorcjum wykonawcze Orlika.

- Można było to wykonać inaczej - sugeruje Lesław Greń, wiceprezes spółki Elsport odpowiedzialnej za sztuczną nawierzchnię boiska. - Nowy budynek sportowy nie musiał stać akurat w tym miejscu. Trzeba było zburzyć stare, niepotrzebne szatnie koło trybun i tam go stawiać, a na jego miejscu byłby teren w sam raz na boisko wielofunkcyjne. Te 600 mkw. pewnie by się tu wykroiło.

- Przecież myśmy wiedzieli od początku, że jest mało miejsca i dlatego powstał projekt z jednym tylko boiskiem piłkarskim, choć oczywiście rozpatrywaliśmy różne warianty - polemizuje I. Wojnicz. - Tutaj nie było miejsca na nic innego. Nowego budynku nie można postawić gdzieś indziej, gdyż duży stadion oznacza też określone wymagania, muszą być zachowane pewne odległości.

Dziś jest za późno na poprawki. I nawet gdyby gmina chciała wrócić do typowego projektu Orlika, licząc na litość Warszawy w kwestii dofinansowania kompleksu, to naprawdę nie ma gdzie wygospodarować potrzebnych 600 mkw. Z jednej strony istnieje stadion miejski z płytą i trybunami, z drugiej ostra skarpa, z trzeciej ulica, a z czwartej ów nowy budynek zaplecza sportowego.

Co zatem będzie z finansowaniem inwestycji skoro rząd się wycofał? Jak reagują wykonawcy czyli konsorcjum Saba - Elsport? Okazuje się, że bez nerwów. - Musimy wytrzymać, gdzieś do lutego, marca - sugeruje L. Greń, a jego partner i zarazem tzw. główny konsorcjant, Andrzej Banaszak, z firmy Saba dodaje: - Nie ma obaw i nie widzę zagrożeń w sprawie finansowania, mamy umowę z burmistrzem, płaci gmina.

- Zgłosiliśmy już tę inwestycję do programu rozwoju bazy sportowej województwa lubuskiego na rok 2010 i liczę, iż uda się nam sfinansować cały kompleks z tego programu - zapowiada burmistrz. Jego zdaniem, prace przy niedoszłym Orliku powinny być zakończone z ostatnim dniem stycznia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska