Echa lubuskich derbów nie milkną. Pisaliśmy już mnóstwo o karygodnym zachowaniu kibiców i fatalnej postawie agencji ochrony. Prawdopodobnie zbyt agresywnie zachowała się również policja, która wyprowadzała gorzowian z ich sektora. Bo, według świadków, najgorsze działo się już poza stadionem.
Były rozkazy "pałowania"?
Tak twierdzi jeden ze świadków, Korniejczuk. - Wyszedłem z sektora jako jeden z ostatnich - mówi gorzowianin. - Gdy byliśmy już na ulicy, usłyszałem z krótkofalówki słowa "pały w ruch" lub coś w tym sensie. Był rumor i nie do końca mogłem wszystko zrozumieć, ale policjant był tuż za mną. Najpierw mnie popychał, a gdy padł ten rozkaz, natychmiast dostałem kilka razy pałką, w głowę też. Mój syn powiedział mi potem, że aż od pięciu policjantów.
- Absolutnie nie padł taki rozkaz, bo w naszych poleceniach, coś takiego jak "pały w ruch", czy "pałujemy", nie istnieje - odpowiada rzecznik policji Małgorzata Stanisławska. - My mamy swoje komendy.
Policja użyła siły
Specjalnie wyszkoleni policjanci są na imprezach masowych po to, aby chronić życie i zdrowie ludzi. Także, aby ujarzmić wściekły tłum, bezpiecznie doprowadzić bezbronnych do ich domów, samochodów. Aby tak się stało, mogą używać siły. Ale czy jej nie nadużywają? Gorzowscy kibice są oburzeni, bo uważają, że właśnie tak się stało.
- Zostaliśmy brutalnie spacyfikowani, bici pałkami i gazowani - twierdzi Kuczera. - Sam wynosiłem na rękach z pomocą jednego z kibiców półprzytomnego brata. Na ulicy widziałem kolejną pacyfikację. Z jednej strony kordon jakby zagradzał drogę, a z drugiej pchał fanów Stali. I znów doszło do użycia siły.
- Ja również dostałem pałką - twierdzi gorzowianin Tomasz Dominiak. - Na stadionie użyli gazu i nas bili. Nie usłyszeliśmy żadnego ostrzeżenia, a przynajmniej w naszym sektorze nie działało nagłośnienie.
- Czterokrotnie ostrzegaliśmy gorzowskich fanów, aby opuścili sektor, ale nie posłuchali. W stosunku do agresywnych kibiców policjanci muszą być stanowczy - twierdzi Stanisławska. - Dlatego mogą użyć środków przymusu bezpośredniego, czyli na przykład siły. W ostatecznych przypadkach pałki albo gazu. W tej chwili wszystko analizujemy.
Kolejne użycie siły miało prawdopodobnie miejsce już na parkingu, gdzie stały samochody i autobusy gości.
- Ludzie leżeli na ziemi, błagali o wodę, aby przemyć podrażnioną gazem twarz, ale nikt nie był w stanie pomóc - dorzuca Korniejczuk. - Dopiero po pół godzinie przyjechały karetki. Później, gdy słuchaliśmy relacji w radiu i po dziewiątym wyścigu Stal wyszła na prowadzenie, zaczęliśmy się cieszyć. Wtedy znów wkroczyła policja z psami, zapędzając wszystkich do autobusów. Również zaczęli używać pałek.
- Wszystkim osobom, które tego żądały, została zapewniona pomoc przedmedyczna - odpowiada Stanisławska. - Ewentualne skargi na interwencję policji fani mogą składać w komendzie miejskiej.
Po powrocie do Gorzowa niektórzy kibice Stali udali się do tamtejszego szpitala. - Do naszego Szpitalnego Oddziału Ratunkowego zgłosiły się w nocy z niedzieli na poniedziałek cztery osoby, skarżące się na podrażnienie dróg oddechowych i łzawienie oczu - usłyszeliśmy od Kamila Jakubowskiego, zastępcy dyrektora gorzowskiego szpitala wojewódzkiego przy ul. Dekerta.
- Wiadomo mi, że kilku pacjentów z podobnymi dolegliwościami przyjęło też ambulatorium Pogotowia Ratunkowego przy Piłsudskiego. Nie były to skomplikowane przypadki. Wszyscy poszkodowani otrzymali doraźną pomoc i wrócili do domów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?