Dwumecz z Azotami Tauronem ma być ukoronowaniem najlepszego sezonu żółto-niebieskich od 1997 r. Wtedy na drodze do złota stanęli stalowcom... Tomasz Gollob i jego Polonia Bydgoszcz. Obecny kapitan naszych nie ma jednak nic przeciwko, by w niedzielę pogrążyć inną swoją byłą drużynę, tarnowską Unię.
- Kontuzja Bartosza Zmarzlika była bolesnym ciosem, lecz nie załamała nas na tyle, byśmy zrezygnowali z realizacji postawionego celu. Był nim awans do finału, ale to jeszcze nie koniec naszych możliwości. Z Bartkiem byłoby nam na pewno łatwiej, ale już w półfinale pokazaliśmy, że i bez niego jesteśmy mocni. Azoty Tauron to jednak groźniejsza i bardziej zbilansowana drużyna niż Stelmet Falubaz. Z pewnością o zwycięstwo, także na naszym torze, nie będzie łatwo - stwierdził mistrz świata z 2010 r.
W klubie podchodzą do niedzielnego meczu, otwierającego rywalizację o mistrzostwo Polski, wyjątkowo spokojnie. Nie ma szczególnej napinki, bo każdy z naszych ma świadomość, że Stal może, a ,,Jaskółki'' muszą zdobyć złote medale. Przed sezonem do tarnowskiego klubu popłynęły bowiem szerokim strumieniem pieniądze z dwóch spółek Skarbu Państwa. Dzięki temu Azoty Tauron mogły sobie pozwolić na ściągnięcie do drużyny takich asów, jak mistrz świata seniorów Greg Hancock, najlepszy junior globu Maciej Janowski i najwybitniejszy wychowanek klubu ostatniej dekady Janusz Kołodziej. Ten ostatni wrócił do Tarnowa po dwóch sezonach, spędzonych w Unii Leszno.
Piotr Paluch: Otwarcie będzie najważniejsze
Pieczę nad najpoważniejszym kandydatem do mistrzowskiego tytułu objął selekcjoner polskiej reprezentacji Marek Cieślak. Te nazwiska plus Duńczyk Leon Madsen i Słowak Martin Vaculik miały być gwarancją powrotu do czasów świetności ,,Jaskółek'', które w latach 2004-05 były najlepszą drużyną w Polsce. Azoty Tauron w cuglach wygrały zasadniczą rundę, ale natrafiły na duży opór Unibaksu w półfinale. Mało brakowało, a cały wysiłek poszedłby na marne, bo unistom groził walkower w rewanżowym meczu w Toruniu. Powodem było spóźnienie Hancocka i źle policzony KSM przez sędziego spotkania Piotra Lisa. Ostatecznie błędną decyzję arbitra cofnięto, a w powtórce tarnowianie obronili sześciopunktową zaliczkę z pierwszego meczu.
Trener Stali Piotr Paluch uważa, że teraz otwarcie też będzie najważniejsze. - Zwycięzca znajdzie się w komfortowej sytuacji, bo rywal będzie musiał odrabiać stratę. W pierwszej rundzie byliśmy lepsi w dwumeczu, lecz teraz nie ma to żadnego znaczenia. Czeka nas nowe rozdanie, w dodatku w innych składach. Tarnów to zespół kompletny, ale postaramy się go pokonać - stwierdził szkoleniowiec gorzowian.
Niedzielny mecz na stadionie im. Edwarda Jancarza obejrzy komplet 15 tys. widzów. Stalowcy, którzy po raz pierwszy w historii zmierzą się z ,,Jaskółkami'' o tak wysoką stawkę, liczą na głośny doping. Transmisja spotkania w TVP Sport od godz. 17.30.
Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?