Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy to koniec marzeń KSSSE AZS PWSZ o złocie?

Paweł Tracz 95 722 69 37 [email protected]
Twarzą stycznia była Jelena Leuczanka. Niestety, w barwach KSSSE AZS PWSZ Gorzów zobaczymy ją już tylko w kalendarzu...
Twarzą stycznia była Jelena Leuczanka. Niestety, w barwach KSSSE AZS PWSZ Gorzów zobaczymy ją już tylko w kalendarzu... fot. Archiwum KSSSE AZS PWSZ Gorzów
Stało się to, co wisiało w powietrzu od dawna. Brak gwarancji, że miasto wspomoże kasą KSSSE AZS PWSZ Gorzów, wpłynął na rozwiązanie kontraktów z Jeleną Leuczanką i Kalaną Greene. Czy osłabione "sreberka" stać na udział w finale?

Jak już informowaliśmy, obie wymienione zawodniczki znalazły już nowych pracodawców. Leuczanka przeszła do Wisły Can Pack Kraków, a Greene do CCC Polkowice (obie podpisały umowy późno w nocy z czwartku na piątek) - najgroźniejsi rywale w walce o złoto wzmacniają się naszym kosztem. Tym samym potwierdziły się wieści o odejściu Białorusinki i Amerykanki z KSSSE AZS PWSZ (pisaliśmy o tym w relacji z pucharowego meczu gorzowianek). Przyczyną rozwiązania umów z zawodniczkami, które miały pomóc nam w walce o trzeci z rzędu finał, jest brak pewności, kiedy i czy w ogóle jakiekolwiek pieniądze z budżetu Gorzowa trafią na klubowe konto.

Wypowiedzi i poczynania prezydenta miasta Tadeusza Jędrzejczaka wyglądają bowiem na granie na zwłokę. Mało tego, mimo obietnic danych działaczom (również innych naszych drużyn) oraz radnym o wprowadzeniu poprawki do planowanego projektu, zmian wciąż nie ma. Jeszcze przed wyborami, a nawet kilka dni temu, można było łudzić się, że kasa na sport się znajdzie. Dziś nie ma już wątpliwości, bo Jędrzejczak wykłada kawę na ławę: kluby mogą liczyć na większe dotacje tylko wówczas, jeśli dodatkowe pieniądze pojawią się w budżecie, np. ze sprzedaży miejskich działek (prowizorium zakłada dziesięciokrotnie mniejsze wsparcie niż w 2010 r.).

Co oznacza to m.in. dla KSSSE AZS PWSZ? Marzenia o historycznym mistrzostwie raczej musimy odłożyć co najmniej do przyszłego sezonu (raczej, bo rok temu będący w podobnej sytuacji Lotos Gdynia obronił tytuł). Może być jednak znacznie gorzej. Już w środę trener Dariusz Maciejewski mówił: - Nikt nas nie zabije! Obojętnie, na jakim poziomie, ale koszykówka w Gorzowie na pewno pozostanie. Jeśli komuś te czasy, które obecnie są, nie pasują, to wrócimy do poziomu akademickiego. I poczekamy na jasny system finansowania sportu na wiele lat do przodu.

Dziś próbowaliśmy skontaktować się z naszym szkoleniowcem i wiceprezesem Ireneuszem Madejem. Mimo wielu prób, nie odebrali połączenia. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że nasz trener wstrzymał się od komentowania ostatnich wydarzeń. Rozumiemy to i szanujemy jego decyzję, bo każdego, komu zależy na przyszłości KSSSE AZS PWSZ mogą dotknąć skrajne uczucia. Złość, rozgoryczenie i bezsilność to efekt niestrawności po kiełbasie. Wyborczej, od osoby, której zaufała cała rzesza gorzowian...
Dość już tych smutków. Tradycją naszego klubu jest wydawanie każdego roku atrakcyjnego kalendarza. Podpytaliśmy, skąd działacze czerpią na nie pomysły, jak powstawał tegoroczny oraz jak został przyjęty przez zawodniczki, trenera oraz kibiców.

Pomysł na wydanie pierwszego kalendarza, którego twarzami miesiąca były gorzowskie koszykarki, zrodził się już siedem lat temu. Na przestrzeni kolejnych sezonów jego koncepcja i wygląd mocno ewaluowały. - Pierwsze wydania były bardzo proste, z czasem przybierały one jednak coraz ciekawszą formę artystyczną. Ale zawsze trzymaliśmy się konwencji, że na każdej stronie jest jedna z zawodniczek - wyjaśnia Maciejewski, główny pomysłodawca kalendarza.

Wszystkie dotychczasowe wydania wiszą w siedzibie klubu przy ul. Chopina. - Nie zawsze to było to, co podobało się mi czy kibicom, ale przecież gusta są różne. Cieszymy się, że taka forma bliższej więzi z nimi oraz naszymi sponsorami została ciepło odebrana. Co roku chcemy ich czymś zaskoczyć, więc pomysły są rozmaite. Najczęściej rodzą się one w mojej głowie. Gdzieś podejdę, coś zobaczę lub ktoś mi coś podpowie, a potem realizujemy to podczas fotograficznej sesji.
Gorzowianki wystąpiły już m.in. w sukniach wieczorowych i w strojach kąpielowych. - Najważniejsze, aby na każdej stronie z danym miesiącem był element naszego klubu i piłka. Tak, by kalendarz kojarzył się z koszykówką - dodaje nasz szkoleniowiec.

Tegoroczna sesja odbyła się w Hotelu Fado, lokalu sponsora KSSSE AZS PWSZ, który przy okazji pokrył część kosztów, jakie zostały poniesione przy wydaniu kalendarza. - Nie są one tanie. Cena, po której go sprzedajemy (35 zł - dop. red.) nie pokrywa całości wydatków. Gdybyśmy chcieli na nim zarobić, to kosztowałby dwa razy tyle. Sprzedaży nie traktujemy więc zarobkowo, ale jako formę podziękowania dla wiernych sympatyków - wyjaśnia Maciejewski.

Nowy kalendarz wszedł do sprzedaży dopiero 5 stycznia. - Zawsze chcemy, aby kibice mieli możliwość jego kupna już na początku grudnia, ale w tym sezonie dwie sprawy w naszym klubie skomplikowały taką możliwość i stąd opóźnienie. Cieszę się, że mimo trudności, projekt, na szczęście, doszedł do skutku - mówi trener.
Bohaterkami kalendarza są oczywiście nasze koszykarki. - Każdą sesję fotograficzną traktujemy jako przyjemność, a nie przykry obowiązek - zaznacza rozgrywająca Katarzyna Dźwigalska. - Choćby dlatego, że mamy możliwość pokazania się w bardziej kobiecej roli, innej od tej, do której przyzwyczailiśmy fanów, czyli gry na parkiecie. Kalendarz bardzo się nam podoba i wiemy, że kibicom również przypadł on do gustu.

Sesja do kalendarza zajmuje sporo czasu. Pani Kasia pozowała prawie dwie godziny! - Byłam zadowolona. Może nie wszystkie dziewczyny odnajdują się w tej roli, ale dla każdej z nas jest to zawsze nowe, ciekawe doświadczenie - tłumaczy zawodniczka. - Co roku są inne pomysły, bo w klubie starają się, aby każda kolejna była jeszcze atrakcyjniejsza. Trudno ocenić, która była najfajniejsza, bo każda miała w sobie ten pieprzyk.

Dla niej i kapitana zespołu Justyny Żurowskiej taka sesja to nie pierwszyzna, bo obie są w klubie praktycznie od początku jego istnienia. Co innego zawodniczki zagraniczne. Oprócz Samanthy Richards, która jest z nami już trzeci sezon, pozostałe są w Gorzowie dopiero od kilku miesięcy. Jak one odebrały pozowanie? - Taki zabieg marketingowy jest powszechnie stosowany w Stanach Zjednoczonych, więc na przykład dla Kalany nie było to zaskoczeniem. Pozostałe również nie miały obiekcji, a wszystko wyszło bardzo fajnie - tłumaczy Dźwigalska. A kibice sami mogą ocenić końcowy efekt, kupując kalendarz, m.in. w siedzibie klubu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska