Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy to Twoje przedszkole? Wspominamy lata 50. w Zielonej Górze

Anna Szmytkowska, 68 324 88 35, [email protected]
- Rozpoznaję może jedną, może dwie osoby - mówi Andrzej Suchocki. A może ktoś rozpoznaje siebie?
- Rozpoznaję może jedną, może dwie osoby - mówi Andrzej Suchocki. A może ktoś rozpoznaje siebie? Z archiwum Andrzeja Suchockiego
- Po budynku przedszkola nie ma już śladu. Zaczął pękać po budowie ul. Bohaterów Westerplatte - wspomina Andrzej Suchocki. W swoim albumie ma wiele wspaniałych zdjęć...

W jednym z poprzednich artykułów naszego cyklu z lat 50. Irena Sałek wspominała wycieczkę do Warszawy. Opublikowaliśmy też zdjęcie z tej wyprawy, a pani Irena zastanawiała się, czy jednym z chłopców na fotografii nie jest Jurek Wieczorek, syn ówczesnego I sekretarza zielonogórskiego KW. Mamy rozwiązanie dla pani Ireny i dla wszystkich, którzy byli ciekawi, czy rzeczywiście chłopiec ten pojawił się na zdjęciu. Do redakcji przyszedł Andrzej Suchocki, który nie dość, że w swoim bardzo obszernym albumie ma to samo zdjęcie, ale rozpoznał także chłopca, którego pani Irena typowała na Jurka.

- To właśnie jestem ja. A Jurka Wieczorka wcale na tej wycieczce nie było - opowiadał. - Pamiętam, że wyjazd był zorganizowany dla uczniów kilku klas. Jechaliśmy pociągiem i zaraz z podróży ruszyliśmy na zwiedzanie. Strasznie zmęczeni byliśmy. Wieczorem poszliśmy na nocleg, a na drugi dzień znów na miasto. Zwiedziliśmy wszystko, co w Warszawie było najciekawsze: Łazienki, 30. piętro pałacu kultury, starówkę jeszcze bez Zamku Królewskiego. A bardzo śmieszył nas przewodnik, którego nam przydzielono. Nie potrafię dzisiaj powiedzieć, dlaczego. Mieliśmy po 12-13 lat, niewiele było trzeba, żebyśmy się podśmiewali z byle czego.

Pan Andrzej w swoim rodzinnym albumie ma wiele zdjęciowych perełek. Jest fotografia z prymasem Wyszyńskim, na której został uwieczniony jako przedszkolak podczas recytacji wierszyka. Jest też zdjęcie grupowe przedszkolaków, które publikujemy dzisiaj.

Zostało zrobione na początku lat 50. - Po budynku przedszkola nie ma już śladu - wyjaśniał pan Andrzej. - To okolice dzisiejszej Galerii Graffitt. Z tego, co pamiętam, po budowie ulicy Bohaterów Westerplatte budynek zaczął pękać, popadł w ruinę. To był pewnie powód jego wyburzenia. Przedszkole prowadziły wtedy siostry zakonne, nie pamiętam, z jakiego zgromadzenia. Na pewno do mszy służyły w pobliskim kościele św. Wojciecha. Wtedy był to kościół katolicki, dzisiaj - ewangelicko-augsburski.

O początkach swojej edukacji opowiedział nam również Zdzisław Czuszke, który chodził m.in. do Szkoły Podstawowej nr 3, tzw. starej "Trójki". - Nie wiem, jak to dzisiaj wygląda w budynku ODN, ale wtedy korytarze wydawały mi się duże, szare i ponure. Stołówka była w piwnicy. Ale nie przeszkadzało nam to w czerpaniu radości nie tyle z chodzenia do szkoły, co z kontaktu z rówieśnikami. Pamiętam, jak któregoś razu wyskakiwaliśmy przez okno z lekcji języka rosyjskiego. Zajęcia były na parterze, więc to zadanie nie było zbyt trudne. Często z kolegami bawiliśmy się na terenie skupu złomu, który mieścił się na dzisiejszej ul. Dworcowej. Dla małego chłopca to nie był zwykły skup, raczej źródło wielu przygód. Bo stały tam prawdziwe czołgi, oczywiście już nieczynne. Najgorzej było, jak z domu wychodziliśmy w czystych i jasnych ubraniach, a wracaliśmy cali umorusani czołgowymi smarami. Oj, biedni wtedy byliśmy.

A jaką historię Wy zapamiętaliście? Wciąż czekamy na Wasze wspomnienia i zdjęcia z lat szkolnych. Zadzwońcie (68 324 88 35) lub przyjdźcie do redakcji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska