Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czyżby się bali?

Dariusz Brożek 095 742 16 83 [email protected]
Niektórzy mieszkańcy kwestionują intencje rady miejskiej, która chce odwołać burmistrza. Wczoraj mówili nam, że rajcom wcale nie chodzi o miasto, ale o zachowanie mandatów i diet. Radni zaprzeczają i twierdzą, że to próba podważenia ich inicjatywy.

W piątek na naszym portalu internetowym opublikowaliśmy artykuł o tym, że 20 września w gminie odbędzie się referendum w sprawie odwołania burmistrza Tadeusza D. Do niedzieli ukazało się pod nim kilkanaście komentarzy. Część internautów popiera inicjatywę, część mocno ją krytykuje.

Wczoraj tekst ukazał się w wydaniu papierowym. Rano skontaktowało się z nami kilkoro mieszkańców, którzy nie zostawili na radzie miejskiej przysłowiowej suchej nitki. Bo referendum to pomysł radnych.

Jeden z naszych rozmówców zwrócił uwagę na fakt, że na początku lipca premier zawiesił w czynnościach służbowych i radę i burmistrza, który już trzy miesiące wcześniej został zawieszony przez prokuraturę. Tadeusz D. nie ma więc wpływu na to, co się dzieje w mieście, natomiast radni stracili mandaty i diety.

- Radnym wcale nie chodzi o dobro miasta, ale o pieniądze i władze. Jeśli odwołają burmistrza i później wybrany zostanie nowy, to odzyskają diety - przekonywał.

Z zarzutem nie zgadza się radny Robert Krzych. - Wniosek został złożony półtora miesiąca przed zawieszeniem nas przez premiera. To było jedyne rozwiązanie, aby zapobiec ewentualnemu paraliżowi miasta. Nie chodzi nam o pieniądze. Jeśli wygramy referendum, to swoje diety będę przekazywać na cele charytatywne - zapowiada.

Czyżby się bali?

Kolejną Czytelniczkę interesuję, dlaczego radni wystąpili z taką inicjatywą dopiero w czerwcu, czyli ponad pół roku po zatrzymaniu burmistrza, któremu prokuratura postawiła 13 zarzutów dotyczących m.in. ustawiania przetargów i korupcji. - Mogli to zrobić już w grudniu. Czyżby się bali - pyta.

Na początku lutego radny Jerzy Gądek zaproponował referendum, ale wycofał się z pomysłu po wyjściu Tadeusza D. z aresztu. Potem wiceprzewodnicząca rady Hanna Augustyniak wezwała burmistrza, żeby ustąpił ze stanowiska. Poparł ją R. Krzych, ale pozostali radni nie wyrazili zgody, aby projekt takiej uchwały wprowadzić do porządku obrad.

- Początkowo nie znaliśmy zarzutów stawianych burmistrzowi. Po wyjściu z aresztu zapewniał nas, że nie mają one charakteru kryminalnego - tłumaczy przewodniczący rady Stanisław Ziemecki.

Referendum drogie i niepotrzebne?

- Chcieliśmy uniknąć referendum. Wiele razy namawialiśmy burmistrza, żeby ustąpił ze stanowiska. Na jednym ze spotkań powiedziałem, że jeśli uzależnia rezygnację od ustąpienia rady, to jestem gotów złożyć swój mandat - mówi radny Robert Piela.

Część mieszkańców zarzuca radzie, że przez dwa lata aktywnie popierała burmistrza, zatem jest współodpowiedzialna za to, co wydarzyło się w mieście. Nasi rozmówcy twierdzą, że referendum będzie tylko niepotrzebnym wydatkiem. Zwłaszcza, że nie wiadomo, czy radnym uda się zmobilizować do udziału ponad 5,5 tys. mieszkańców, a jesienią przyszłego roku i tam mają się odbyć wybory samorządowe.

- Podnoszenie takich argumentów to próba podważenia sensu referendum i naszych intencji - komentuje radny Krzych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska