Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dagmara Korona: Moje miłości szarpane...

Redakcja
Dagmara Korona, zielonogórzanka, pedagog i romanistka, z zamiłowania i nałogu wokalistka. Jest animatorem kultury, uczy śpiewania i języka francuskiego. Ma trzyletniego syna Tymona.
Dagmara Korona, zielonogórzanka, pedagog i romanistka, z zamiłowania i nałogu wokalistka. Jest animatorem kultury, uczy śpiewania i języka francuskiego. Ma trzyletniego syna Tymona. fot. Maciej Ograbek
Rozmowa z Dagmarą Koroną, zielonogórską wokalistką, której płyta "Dzień dobry" ukaże się za kilka dni.

DAGMARA ŚPIEWA W KAWONIE

DAGMARA ŚPIEWA W KAWONIE

29 maja o 19.00 w zielonogórskiej Piwnicy Kawon Dagmara Korona zaśpiewa utwory ze swojej płyty - "Dzień dobry". Towarzyszyć jej będzie zespół Krzysztofa Mrozińskiego (fortepian) w składzie: Paweł Słoniowski (gitara basowa), Dariusz Jaros (akordeon, instrumenty klawiszowe), Grzegorz Piotrowski (gitara), Waldemar Franczyk (instrumenty perkusyjne).

- Gdybyś miała szansę wydać swoją płytę np. siedem lat temu - byłaby inna? - Na pewno. Inaczej by brzmiała, ponieważ siedem lat temu współpracowałam z innymi ludźmi. Tutaj gram ze składem, który brzmi ponadczasowo i mam nadzieję, że nie przyjdzie taki moment, iż będę miała wątpliwości co do brzmień: czy one nie są zbyt nowoczesne, a za siedem lat będą przestarzałe? Czy są modne dzisiaj a nie będą modne za kilka lat? Modne w sensie gatunku. Uważam, że poza tym, iż tekst mnie jakoś kwalifikuje, to ten gatunek jest ponadczasowy, ponieważ jest to akustyczne granie z klasycznymi instrumentami i drobnymi elementami elektroniki.

- Krzysztof Kiljański, pisząc o twojej płycie, używa określania: dojrzała. Kilka lat temu twój bagaż życiowych doświadczeń był pewnie inny... - Oczywiście, że tak. Z tymi tekstami dzieje się niesamowita sprawa. Jest tam parę piosenek, które wykonuję z przerwami od ładnych kilku lat. Zdarza się, że podczas koncertu czy próby dociera do mnie nagle jakiś wers w inny niż dotychczas sposób i jestem zaskoczona: co ja śpiewam?! To jest tak jak z sięganiem po kilku latach po wiersz czy książkę: odnajdujemy w nich inne treści, ponieważ przepuszczamy to przez inne doświadczenia.
- Dlaczego swoją płytą mówisz nam "Dzień dobry" akurat teraz? - To był impuls. Dokładnie 21 marca 2006 r. jechaliśmy na koncert i jeden z kolegów zapytał: - Ale dlaczego my tego nie nagramy? Ja to przemyślałam i stwierdziłam, że czas najwyższy, żeby mieć własną płytę. Różne piosenki ukazały się na składankach, a mojej solowej płyty nie było. Postanowiłam, że ją nagram. Znalazłam w sobie siłę i dużą determinację i w zasadzie samodzielnie zorganizowałam to spore przedsięwzięcie. Muzycznie będąc oczywiście wspierana przez moich kolegów z zespołu.

- Nagrywałaś z ludźmi, których znasz od dawna. - Zmienił się kompozytor, ponieważ Mirek Kowalik został zastąpiony - z racji rzadkiego bywania w Zielonej Górze i mniejszego kontaktu - przez Krzyśka Mrozińskiego, który tę płytę wyprodukował, zaaranżował i napisał muzykę do większości piosenek. Gramy wspólnie od kilku lat i bardzo dobrze się rozumiemy. Tekściarką jest bliska mi Ewa Andrzejewska, a Jarek Wasik napisał dwa teksty, które - myślę - dodają pewnej ostrości tej płycie.

- I też zaśpiewał z tobą w duecie. -Tak, "Bossanovę na odległość". Ci, którzy słyszeli tę piosenkę, mówią, że jest bardzo prawdziwa i wzruszająca.

- Gdzie wy dziś jesteście - artyści z Krainy Łagodności z początku lat 90.? -Wielu z nas związanych jest z pracą w tak zwanej kulturze. Sporo z nas wciąż śpiewa, to wciąga jak narkotyk. To moje pojawienie się na scenie Krainy Łagodności zaowocowało kilkoma przyjaźniami: z Magdą "Cytryną" Turowską, Jarkiem Wasikiem czy Basią Stępniak-Wilk. Widujemy się towarzysko, a nie tylko na scenie. W czerwcu ubiegłego roku w warszawskiej Stodole zagraliśmy koncert z okazji reedycji Pomatonu "Cytryny" i "Pomarańczy" w dwupaku. Kiedyś wspólnie występowaliśmy na różnych festiwalach, a dziś spotykamy się sporadycznie. W Stodole wystąpili też Szymon Zychowicz, Piotr Woźniak, Marek Andrzejewski... Było świetny koncert i bardzo miłe spotkanie.

- Bo się po prostu lubicie? - Oczywiście. Mamy podobną wrażliwość. Między nami raczej nie było rywalizacji, tego dzisiejszego parcia do kariery. My mieliśmy go znacznie mniej, a ja do dzisiaj go nie posiadam. Niektórzy uważają, że to źle... Wielu z nas śpiewa, koncertuje, nie są to wielkie, spektakularne imprezy, bo nie jest to muzyka środka, chociaż nic nie stoi na przeszkodzie, żeby tych piosenek słuchać, żeby puszczać je w radiu. To nie jest muzyka, której nie zrozumie przeciętny zjadacz chleba. Nie są to nie wiadomo jak smutne piosenki, śpiewane przez smutnych ludzi w powyciąganych swetrach!

- Czy fakt ponownego wydania przez Pomaton płyt z muzyką z Krainy Łagodności nie jest odpowiedzią na jakieś zapotrzebowanie? - Tak! Ponoć jest nowe pokolenie, które chce tego słuchać. No i świetnie, bo to są wartościowe piosenki z dobrym tekstem. Kolejna część Krainy Łagodności w przygotowaniu, na której znajdzie się moja "Bossanova ...".

- Czym jest dla ciebie miłość, tak mocno obecna w różnych odcieniach na "Dzień dobry"?- Jest istotą życia. Moje miłości, niegdyś trudne, niepoukładane, szarpane bardzo mnie zmęczyły. Dziś u boku Mojego Mężczyzny czuję się bezpieczna, rozumiana i wspierana... W tej chwili jestem wielkim spokojem, który czerpię od partnera, przekazując mu jednocześnie swoją energię. Inny odcień miłości, którą również znam od niedawna to miłość do mojego trzyletniego synka Tymona. To bezwarunkowe uczucie, które uczy mnie cierpliwości i pokory. Nie zawsze je miałam.

- A te inne, niespokojne kobiety na twojej płycie? Skąd się wzięły w tekstach Ewy Andrzejewskiej?- Ze mnie. Z Ewą jest tak, że idę do niej i mówię: - Ewa, teraz musisz mi napisać tekst o tym, że wreszcie znalazłam swój port. Przestałam się szarpać i czegoś szukać. Ewa mówi mi: - Więcej danych, więcej danych... No to jej je dostarczam i w tej chwili rodzi się dla mnie tekst o spokojnej miłości. Zawsze tak było. Ponieważ ja nie umiem sama pisać tekstów, zdarzyła mi się niesamowita rzecz. Spotkałam osobę, która potrafi moje życie przepuścić przez swoją wrażliwość, mądrość i umiejętność ubrania życia w świetne słowa. Tak powstają teksty, w których ja się potem odnajduję. I tak jest od 14 lat.

- Komfortowa sytuacja! - Komfortowa. Rzadko kiedy ma się możliwość współpracy z jednym tekściarzem. Łączy nas też kobiecość. Można by sądzić, że ta płyta jest babska, ale słyszałam już kilka opinii, żeby panowie się do niej nie zrażali. Mężczyzna też może spokojnie tych piosenek wysłuchać i nie zanudzi się smutnymi kobiecymi opowieściami.

- Dziękuję.
Zdzisław Haczek
0 68 324 88 45
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska