AZS UZ ZIELONA GÓRA - SOBIESKI ARENA
AZS UZ ZIELONA GÓRA - SOBIESKI ARENA
ŻAGAŃ 3:2 (25:16, 19:25, 20:25, 25:22, 15:10)
AZS UZ: Świerzewski, Gałka, Przyborowski, Grześkowiak, Mariaskin, Paluch, Zasowski (libero) oraz Maciej Baumgarten, Kępski, Januszewski, Bitner, Kaczurowski.
SOBIESKI ARENA: Woźniak, Majowski, Lis, Milczarek, Śląski, Janusz, Michał Baumgarten (libero) oraz Rutkowski, Śmieszek, Toch, Wróblewski.
Mowa oczywiście o byłych liderach zielonogórzan: atakującym Wojciechu Lisie i Adrianie Milczarku oraz rozgrywającym Sławomirze Januszu i libero Michale Baumgartenie. Oni wszyscy na przestrzeni kilku ostatnich lat grali dłużej bądź krócej w ekipie Palucha. W ostatnim sezonie najmocniejszym ogniwem AZS-u UZ-u był "Lisek", który jednak wobec braku awansu, zdecydował się odejść do beniaminka z Żagania.
- Nie chciałem się w ogóle pokazać, a jeśli chodzi o mecz, to po prostu my popełniliśmy kilka błędów więcej i tyle - mówił wyraźnie poddenerwowany porażką, dzisiejszy lider Sobieskiego.
I tak to wyglądało, bo mecz jak na derby przystało, był bardzo wyrównany i zacięty. Można było wyraźnie zauważyć pokoleniową zmianę i pojedynek lidera Sobieskiego Żagań Lisa, z nieoczekiwanym, i chyba po takim meczu trzeba to otwarcie powiedzieć, liderem akademików Piotrem Gałką. Obaj od początku spotkania rywalizowali mocnymi i w dużej mierze udanymi atakami. I choć początek pierwszego seta należał do zawodnika gości, końcówka, poparta dwoma asami serwisowymi, zdecydowanie do gracza gospodarzy. Głównie dzięki świetnej postawie Gałki zielonogórzanie pewnie wygrali pierwszą odsłonę, ale w drugiej zupełnie przysnęli, a do akcji wkroczył również były zawodnik AZS-u UZ-u, Milczarek. Wspomógł Lisa i obaj poprowadzili Sobieskiego do wyrównania. W trzecim secie świetnie zagrał Konrad Grześkowiak i akademicy prowadzili już 14:9, ale duet Sobieskiego znów dał znać o sobie i nagle zrobiło się 17:17. Gospodarze zaczęli grać nerwowo, co szybko się zemściło i goście wyszli na prowadzenie 2:1. Czwarta odsłona od początku do końca dla zielonogórzan i o wyniku spotkania musiał zadecydować tie break.
Koncert Gałki to za mało powiedziane. Ten młody chłopak wręcz rozniósł mocnymi i pewnymi atakami obronę gości i zdecydowanie wygrał bezpośredni pojedynek z Lisem, który zaliczył kilka udanych akcji tylko na początku decydującego starcia. Koniec należał już do Mateusza Świerzewskiego, który założył rywalom trzy bloki, w tym dwa kończące spotkanie.
- Powinniśmy tu wygrać 3:0, góra 3:1, bo w każdym z setów prowadziliśmy po 15:10 - mówił trener AZS-u UZ-u. - W tych momentach poczuliśmy się jednak zbyt pewnie, wyprowadzaliśmy złe ataki i rywale to wykorzystali. Cieszy natomiast derbowe zwycięstwo.
- Kluczem do triumfu gospodarzy było świetne przyjęcie - skomentował spotkanie szkoleniowiec Sobieskiego Artur Darmstadter. - Wygrali zasłużenie i serdecznie im gratuluję.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?