- W poniedziałek i wtorek w Puławach odbyła się narada wojewódzkich lekarzy weterynarii, którzy badają sprawę. Lubuszanie mogą czuć się bezpieczni, na naszym terenie nie wykryto żadnych nieprawidłowości - uspokajał nas wczoraj lubuski wojewódzki lekarz weterynarii dr Tadeusz Woźniak.
Specjaliści ustalili, że skażona wieprzowina trafiła do siedmiu województw: wielkopolskiego, łódzkiego, mazowieckiego, kujawsko-pomorskiego, podlaskiego, dolnośląskiego i świętokrzyskiego. Szczegółowe badania prób potrwają jednak kilka dni. - Myślę, że najdalej za tydzień powinniśmy mieć wyniki. To bardzo złożona procedura - wyjaśnił dr Woźniak.
Toksyczny produkt został już wycofany z rynku, dla bezpieczeństwa wprowadzono także zakaz importu mięsa z Irlandii. Czy mamy się czego obawiać? - Incydent z dioksynami to problem marginalny. Te 600 ton mięsa, które trafiło na polski rynek, to żadna skala w porównaniu z tym, co konsumujemy - zapewniał nas wczoraj prezes Związku Producentów, Importerów i Eksporterów Mięsa "Mięso Polskie" Witold Choiński. - Podkreślam, że nie stanowią żadnego zagrożenia.
Choiński wyjaśnił, że człowiek musiałby jeść regularnie 2 kg boczku dziennie, by przyjąć taką dawkę dioksyn, jaką codziennie dostarcza do organizmu przeciętny palacz. - Obawiam się, że ta niepotrzebna panika może zakłócić równowagę rynkową - dodał. - Jeśli spadnie popyt na mięso czerwone, odczujemy drastyczny spadek cen. Ale nie wiadomo, czy nie zdrożeją inne produkty.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?