Krystyna Szot zapewnia, że dla niej działalność społeczna to odskocznia od własnych problemów. "Od zawsze " chciała pomagać innym, którzy znaleźli się w potrzebie. Dlatego założyła w 2001 roku Stowarzyszenie "Radość życia". Dwa lata później została jego prezesem. - Moim marzeniem było utworzenie warsztatów terapii zajęciowej dla osób niepełnosprawnych. Początki nie były łatwe. Nie było odpowiedniego lokalu gdzie miałyby się odbywać.
Początkowo były propozycje, żeby urządzić je w Szpitalu na Wyspie. Byłam przeciwna temu, bo nie chciałam, żeby osoby niepełnosprawne były kojarzone ze szpitalem, były izolowane od otoczenia - wspomina.
Znalazło się lepsze rozwiązanie. Od jakiegoś czasu przy ul. Bohaterów Getta stało puste przedszkole. Budynek parterowy, a wokół niego tereny zielone. Nie mogło być lepszego wyboru. Stowarzyszenie jednak nie mogło przejąć obiektu, zrobił to za niego Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej. Znalazły się i pieniądze na remont i adaptację, fundusze wyłożyli miasto, marszałek województwa oraz sponsorzy. Dołożył się również i PFRON. W gotowym pawilonie w pierwszej kolejności otwarto środowiskowy dom samopomocy, a następnie warsztaty terapii zajęciowej.
- Dzięki naszemu stowarzyszeniu dzieci i młodzież mają wyjazdy na basen i hipoterapię. Prowadzimy dwie świetlicy teatralne, świetlicę informatyczną oraz muzykoterapię. Prowadzimy także Kulisy Teatralne, gdzie dzieci dowiadują się, co dzieje się za kulisami teatru, jak przygotowuje się sztukę, dekorację. Z naszych świetlic korzysta ok. 60 osób, zarówno niepełnosprawne, jak i całkowicie zdrowe - opowiada K. Szot.
Z warsztatów i świetlic korzysta sporo dzieci i młodzieży specjalnej troski. A jest coraz więcej chętnych, w pawilonie robi się ciasno. Szefowa stowarzyszenia chciałaby rozbudować obiekt. - Przeniesienie do innych budynków nie wchodzi w grę. Bo pawilon jest parterowy, nie ma barier dla osób niepełnosprawnych, otoczenie jest bardzo przyjazne. Więc jedynie i najlepsze rozwiązanie jest rozbudować to, co jest - zaznacza.
K. Szot pomaga osobom niepełnosprawnym załatwić swoje sprawy. W urzędach, a także osobiste. - Trzy lata temu miałam ciężki wypadek - mówi Halina Pawłowska. - Znalazłam się w szpitalu, a rodzina nie wiedziała gdzie ja jestem. Pani Krystyna mnie odnalazła, zaczęła mi pomagać, wyciągnęła mnie z opresji. Do dziś pomaga mi żyć.
Trzy lata temu mąż pani Krystyny zginął w zakładzie pracy. Została sama. Ma córkę i niepełnosprawnego syna. - Nie załamuję się, dla mnie jest najważniejsze, kiedy widzę uśmiech na twarzy, tych, którym pomagam. Tego mi nic nie zastąpi, nawet pieniądze - wyznaje K. Szot.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?