Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dlaczego 16-latek mieszka z ojcem w ciasnym pokoju? Nie chce do mamy

Dorota Nyk 076 835 81 11 [email protected]
Paweł się uparł. Za nic nie chce mieszkać z matką. Wychowywała go przez 14 lat, a on teraz nawet nie chce jej widzieć. - Z tatą jest mi lepiej - mówi. Cisną się w wynajmowanym pokoiku.

Tato Pawła ma 56 lat. Jest rencistą, pracuje w głogowskiej firmie jako konserwator. Chciałby spokoju i stabilizacji. Ale nie ma i nie będzie tego miał jeszcze długo. Od dwóch lat samotnie wychowuje Pawła, obecnie 16 latka, ucznia pierwszej klasy głogowskiego technikum.

Wynajmuje ciasny pokoik w domku życzliwie nastawionej kobiety. Mieszczą się w nim dwa łóżka, stół , fotel i szafa. - Życiowo sobie jakoś radzimy, ale najgorsze jest to, że nie mamy swojego kąta. Sytuacja jest bez wyjścia - opowiada ojciec, pan Feliks. Prosi by nie podawać jego nazwiska, bo to może zaszkodzić synowi. Koledzy ze szkoły będą się śmiać.

Uderzył ją w głowę!

Pan Feliks miał narzeczoną we wsi nieopodal. Owocem ich uczucia jest właśnie Paweł. Nigdy nie byli małżeństwem. Raz się kłócili, raz schodzili. - Raz z nią mieszkałem, innym razem musiałem się wyprowadzać. Płaciłem alimenty, a syna ona wychowywała - opowiada. - Tak było przez 14 lat. Do czasu aż Paweł się postawił i powiedział, że nie chce być przy mamie, ale przy mnie.

Wyrok sądu rodzinnego jest zadziwiający. Wykonywanie władzy rodzicielskiej powierzył obojgu rodzicom, lecz ustalił miejsce pobytu dziecka... przy ojcu. Matka płaci 100 zł alimentów. Tymczasem sytuacja dwa lata temu była taka, że matka miała duży dom, w którym mieszkała tylko ze swoją matką, staruszką. Paweł miał tam swój pokój. Natomiast jego ojciec nie miał dachu nad głową...

Przez półtora miesiąca obaj mieszkali w przejściowym ośrodku kryzysowym w Głogowie. Potem musieli się wyprowadzić. - Nachodziła nas rodzina mojej byłej. Kazali Pawłowi wracać do domu, a on się stawiał. Uparł się, że nie chce wracać do matki. Dochodziło do awantur. Musieliśmy stamtąd odejść - opowiada ojciec.

Paweł miał sprawę w sądzie. 16 grudnia zeszłego roku uderzył matkę ręką w głowę. Było to w Głogowie, na ulicy. Sąd sprawę umorzył, bo Paweł się przyznał i obiecał przeprosić swoją ofiarę. Sąd w uzasadnieniu umorzenia napisał, że to konflikt rodzinny między rodziną matki a synem i jego ojcem.

- W rzeczywistości matki nie uderzyłem. Odepchnąłem ją tylko od siebie, bo ona skoczyła do mnie z rękami - twierdzi chłopak. - Policjanci potem zmusili mnie do zeznań. Jeden to nawet mi groził.

Piąta rano, pobudka

Pan Feliks twierdzi, że w rodzinie jego byłej jest jak u Kargulów i Pawlaków. Często się kłócą, są jakieś awantury nie wiadomo o co. Przyznaje też, że niejeden raz bił się z jej braćmi. Sam nie wie dlaczego. Tam już są takie zwyczaje.

- Dwa i pół roku mieszkam z tatą i z nim jest mi dobrze. Mamy spokój. O wiele lepiej niż tam, w dużym domu z mamą. Tam nie było mi dobrze - twierdzi chłopak. Dlaczego? - Było źle i tyle - mówi i opuszcza głowę. - Przede wszystkim awantury były, wujowie się mnie czepiali, a mama stała za nimi. Wolę mieszkać z tatą w małym pokoiku, niż być tam.

Paweł ma plany. Chodzi do technikum, potem może jakieś studia. Razem z tatą wstają o piątej rano, bo tato ma na szóstą do pracy. Jadą samochodem do Głogowa, żeby nie wydawać na autobus, żeby było taniej. Po pracy tato czeka na syna i znów razem wracają.
- Mam wrażenie, że wylądowaliśmy na bruku - uważa pan Feliks. - Chciałabym zdobyć jakieś mieszkanie, własny kąt - dodaje. I tu zaczynają się schody.

Można ręce rozłożyć

On jest zameldowany na stałe w gminie Gaworzyce. W rodzinnym domu mieszka brat z dziećmi i siostra z córką. Wprowadzić się tam nie ma szans. Z kolei Paweł jest mieszkańcem gminy Jerzmanowa, ale nie ma jeszcze 18 lat - nie należy mu się mieszkanie, bo powinien mieszkać przy rodzicach. Mama ma duży dom...

Wójt gminy Jerzmanowa Alicja Serdak współczuje obu życiowym rozbitkom, ale ręce rozkłada. - Nie mam prawa, nie należy im się ani mieszkanie socjalne, ani komunalne. Ten pan nie jest mieszkańcem mojej gminy, a chłopiec jest zameldowany w dużym domu, u matki. Dlaczego od niej odszedł? Nie wypowiadam się. Od strony czysto ludzkiej naprawdę im współczuję. Gmina im pomaga jak może. Kiedy trzeba było, załatwiliśmy dach nad głową w ośrodku kryzysowym. Potem dodatek mieszkaniowy. Nic więcej nie możemy zrobić.

Pan Feliks czeka w kolejce na mieszkanie w bloku Towarzystwa Budownictwa Społecznego w Głogowie. Ale ma wątpliwości czy się doczeka. A jeśli, to czy go będzie stać. - Od dwóch lat czekam w kolejce. Dwa lata temu kaucja za takie mieszkanie wynosiła 10 tysięcy, a teraz już 24 tysiące. Byłem u prezesa, pisałem pismo, że mieszkanie mi bardzo potrzebne. Każą czekać.

- U nas nie ma żadnych przyspieszeń i mieszkań bez kolejki - rozkłada ręce prezes TBS Czesław Cichoń. - Ten pan jest około 200 w kolejce. Średnia długość oczekiwania wynosi u nas około czterech lat, w najbliższym czasie 56 mieszkań będziemy budowali na Piastowie. No ale nie wszyscy je dostaną z listy oczekujących, trzeba zdawać sobie sprawę. Trzeba dobrze zarabiać, od socjalu jest gmina.

Z matką chłopca próbowaliśmy się skontaktować telefonicznie. Nie udało się nam, nikt nie odbierał telefonu.
PS. Imię chłopca na jego prośbę zostało zmienione.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska