Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dlaczego Falubaz tak wysoko przegrał w Bydgoszczy?

Marcin Łada
Obsada II biegu jeszcze w komplecie. Przy krawężniku atakuje Rafał Dobrucki obok Andreas Jonsson, Niels Kristian Iversen i Tomasz Chrzanowski. Chwilę później Iversen upadł, został wykluczony, a "Rafi” sam walczył z parą gości.
Obsada II biegu jeszcze w komplecie. Przy krawężniku atakuje Rafał Dobrucki obok Andreas Jonsson, Niels Kristian Iversen i Tomasz Chrzanowski. Chwilę później Iversen upadł, został wykluczony, a "Rafi” sam walczył z parą gości. fot. Jarosław Prus/Gazeta Pomorska
Zielonogórzanie rozpoczęli półfinały od wysokiej porażki z Polonią. W poszczerbionym zespole na bardzo dobrym poziomie zaprezentował się Rafał Dobrucki, a reszta notowała wpadki.

Zielonogórzanie przypuszczali, że w Bydgoszczy może być ciężko. Atut własnego, zwykle bardzo twardego toru i kontuzja Piotra Protasiewicza stawiały gospodarzy w roli faworytów. Scenariusz zakładał, że wygrają bitwę, ale minimalnie, na poziomie 47:43. Stało się inaczej.

Falubaz zaprezentował się przy Sportowej jako zespół niekompletny i zagubiony, a porażka 39:51 każe nam z niepokojem oczekiwać na rewanż. Co poszło źle?

Jeden zastępca

Trener Piotr Żyto skorzystał z zastępstwa zawodnika. Już dwa dni przed spotkaniem mówił, że ma kandydata do pierwszej zmiany. Postawił na Dobruckiego (18 pkt.) i trafił w dziesiątkę. "Rafi" dzielił i rządził na stadionie Polonii. Wszystkie biegi z jego udziałem mogły się podobać, ale jeden był szczególny. W VII wyścigu nie był wyraźnie szybszy od asa miejscowych Andreasa Jonssona (9), ale nadrobił to niesamowitą techniką i zwyciężył.

- Pojawiły się wtedy pierwsze problemy ze sprzęgłem. Dopiero później znaleźliśmy ten feler - przyznał Dobrucki. - Ale trzeba też powiedzieć, że Andreas dziś nie błyszczał.

Niestety, koledzy nie mieli powodów do radości. Trzech pozostałych dołożyło za Protasiewicza tylko trzy punkty (razem sześć). Manewr udał się więc połowicznie.
- Troszkę mało i Piotr pewnie by tu powalczył, ale nie ma co zganiać - ocenił Żyto.

Dzieci we mgle

Kluczem do walki na wysychającym i twardniejącym z każdą gonitwą torze były starty. W tym elemencie pogubili się Grzegorz Zengota (2) i Fredrik Lindgren (1 i bonus). Trudno oprzeć się wrażeniu, że zabrakło przede wszystkim punktów "Freda", który urwał "oczko" tylko dzięki pomocy Grzegorza Walaska (10).
- Tak to jest. Raz ojciec sukcesu, a za chwilę tragedia - ocenił Żyto. - Myślę, że za tydzień będzie się prezentował na swym poziomie i zrobi to, co do niego należy.

"Greg" także nie był zachwycony. Przyznał później, że nie było bardzo źle, ale żałuje dwóch biegów. Po czterech przyzwoitych startach poszedł z korektami w złą stronę i przywiózł zero. Poszukiwania trwały do wyścigu nominowanego. Nasz kapitan nie był zachwycony i trudno się dziwić. My także.

Z lepszej niż zwykle strony pokazał się tylko Niels Kristian Iversen (6). Duńczyk nie woził się za plecami rywali i powalczył na dystansie.

Trener miał nosa

A rywale? Obawialiśmy się, że w ich obozie przebudzi się ktoś, kto wcześniej zawodził. Wykrakaliśmy, bo świetną dyspozycją błysnął Jonas Davidsson (13), a obiecującą końcówkę zaliczył Tomasz Chrzanowski (6 i 2 bonusy). Reszta dorzuciła swoje: Emil Sajfutdinow (9 i bonus), Antonio Lindbaeck (9) i Krzysztof Buczkowski (4 i bonus).

- Wstrzeliłem się, bo jak wiecie, nie korzystałem z usług Davidssona od paru meczów. Wszędzie prezentował się dobrze tylko nie u nas. Wśród statystyk naszej ligi jest taka o ilości ostatnich miejsc. Jonas ma ich aż 29. Przekonywał mnie, że kupił silnik i wszystko jest dobrze - powiedział trener Polonii Zenon Plech. - Miałem jeszcze jeden dylemat: Chrzanowski czy Jędrzejewski. To także mi się udało.

- Myślę, że Davidsson nie zdobyłby tylu punktów na bardzo twardej nawierzchni, bo woli raczej przyczepniejsze tory - powiedział "Rafi".
- Przyjadą do nas za tydzień i będziemy podsumowywali półfinały - skwitował Żyto. - Jestem wkurzony, bo fajnie szło. Traciliśmy dwa punkty. Nie do końca udało się obronić wywalczone wcześniej pozycje... Wiem, nad czym musimy jeszcze popracować.

Odrobimy czy nie?

Przed nami tydzień oczekiwania na najważniejsze pytanie: odrobią czy nie?
- Zespół zielonogórski jest bardzo mocny, co pokazał już na swym torze. Potrafi zmiażdżyć rywali. Znamy przecież wynik naszych sąsiadów z Unibaksu Toruń. A 12 punktów to może być i dużo, i mało - ocenił Plech. - My mamy czego bronić, a oni co gonić. W każdym razie nasze zadanie wydaje się trochę łatwiejsze.

- Boimy się o rewanż, bo 12 punktów to trochę dużo - powiedział Dobrucki. - Zakładałem, że będzie ich maksymalnie osiem. Mogę zadeklarować, że postaramy się zrobić wszystko, by odrobić straty. Nie takie wyniki już w tym roku były.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska