Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Do aptek wkracza ostra konkurencja. Obniżają ceny tak, że nawet w hurtowniach jest drożej

Dorota Nyk 076 835 81 11 [email protected]
W tej nowej aptece przy al. Wolności od rana do wieczora stoją kolejki. Jak za szynką i kiełbasą w latach osiemdziesiątych.
W tej nowej aptece przy al. Wolności od rana do wieczora stoją kolejki. Jak za szynką i kiełbasą w latach osiemdziesiątych. fot. Dorota Nyk
- Nowe apteki niszczą nam rynek - denerwują się właściciele głogowskich aptek. Rozpaczają, że obroty spadły im o kilkadziesiąt procent. I to wcale nie dlatego, że ludzie mniej chorują. Wręcz przeciwnie, właśnie rozpoczął się sezon na przeziębienia i grypy.

Gripex, holinex, scorbolamid i inne leki na przeziębienie mają teraz ogromne wzięcie. Ludzie leczą chore gardła, spędzają gorączkę. Do tego trzeba się wspomóc witaminami. Lecz o dziwo niektórzy aptekarze twierdzą wręcz, że klientów mają o połowę mniej niż w poprzednich latach o tej porze roku. W większości aptek jest pusto, od czasu do czasu zdarzy się jakiś pacjent.

Padaczka w grudniu

- Wykańczają nas nowe apteki, sieci, które mają centrale w innych miastach - usłyszeliśmy od właścicielki jednej z głogowskich aptek.
- Jest zdecydowanie mniejszy ruch - potwierdza właścicielka innej apteki. - Wszystko przez to, że w mieście jest za dużo aptek.

Liczba mieszkańców jest coraz mniejsza, obecnie Głogów liczy około 70 tysięcy mieszkańców. Tymczasem aptek w mieście jest aż trzydzieści. Wśród nich coraz liczniejsze są apteki sieciowe, przeważnie w sklepach i marketach. Taka jak np. Dr Max, która ma apteki także we Wrocławiu, Zielonej Górze, Lubinie i Lesznie. Dr Max działa od niedawna w Galerii Dworcowej, świetny punkt, w centrum miasta, wokół dużo sklepów, a obok jest dworzec PKS. Ale w aptece są pustki, od czasu do czasu przychodzi jakiś klient.

- Listopad i grudzień to były najlepsze miesiące, bo przecież najwięcej ludzi choruje. W tym roku klientów jest jakoś mniej - usłyszeliśmy.
Aptekarze narzekają, że wykańczają ich tzw. tanie apteki. Trzy miesiące temu pierwsza taka powstała w Głogowie, przy al. Wolności.

- Ma agresywną reklamę - denerwuje się jedna z właścicielek aptek. - Zachwala, że ma najtańsze ceny w mieście. Reklamuje się w telewizji, w radiu, na samochodach jeżdżących po mieście. A ludzie są podatni na reklamy. Rodzime aptekarstwo na tym ucierpi.

Prawie za darmo

"Stylowa niskich cen królowa" - czytamy reklamę nowej apteki. Nasi Czytelnicy opowiadają, że lekarstwa można tam kupić nawet o kilka złotych taniej niż w innych aptekach. Niektóre nawet o kilkanaście.

- Obniżają ceny tak, że nawet w hurtowniach jest drożej - narzekają i dziwią się aptekarze z sąsiedztwa.
- Tam jest prawie za darmo - usłyszeliśmy wzburzony głos kogoś innego. - To jest dla nas najgorsza sieć, największa konkurencja. Wszyscy wokół popadamy jak muchy. Przedstawiciele producentów leków, którzy do nas przyjeżdżają dziwią się, jak oni mogą mieć takie niskie ceny.

Co się dziwić, że w tej aptece od początku jej funkcjonowania jest kolejka. Ogonek stoi od rana do wieczora, codziennie. Tak jak w latach osiemdziesiątych za szynką czy kiełbasą. Nawet po kilkadziesiąt osób czeka. Mimo tego, że obsługuje tu kilka aptekarek i handel idzie bardzo szybko.

- My jesteśmy z naszego funkcjonowania w Głogowie bardzo zadowoleni - mówi współwłaściciel firmy Tanie apteki Janusz Smolarek. Ta sieć ma w Polsce około 30 aptek i otwiera następne. Ma siedzibę w Kaliszu. - Skoro leki są u nas tańsze, to chyba dobrze dla pacjentów?

- Otworzyli punkt w sąsiadującym z Głogowem mieście. Na początku był szum w sąsiednich aptekach, że mają takie niskie ceny - usłyszeliśmy od jednej z aptekarek. - Cóż, to jest sieć. Mogą sobie pozwolić na negocjowanie cen. Poza tym trzymają tak niskie ceny na wykończenie konkurencji. Potem podwyższają i jest spokój. W tamtym mieście żaden aptekarz już nie narzeka, bo sytuacja się unormowała.

Następny proszę

Apteka Bratek działa w Głogowie od dziesięciu lat, mieści się na os. Kopernika i zna ją prawie każdy mieszkaniec tego osiedla. Na swojej stronie internetowej zachęca klientów przekreślonym hasłem: Przyjdź, szefowa zbiera na nowy samochód. Aktualne jest hasło: Przyjdź, szefowa ma już samochód. Szefowa to Jadwiga Farbaniec. Nie narzeka na brak klientów i na nowe tanie apteki, ale analizuje sytuację.

Przyznaje, że nie stać jej już teraz na tyle towaru co miała kiedyś. Dlatego niektórych leków nie ma na stanie. Kiedy trzeba, sprowadza je na indywidualne zamówienie klienta. Nie stać jej także na zatrudnienie nie wiadomo jakiej liczby personelu.

- Jeżeli pacjenci mają możliwość kupienia tańszych leków niż dotychczas, to może rzeczywiście jest to dla nich lepsze - zastanawia się. - Ale z drugiej strony apteka to jednak nie jest zwykły sklep. Ma także inną rolę do spełnienia: pełni opiekę farmaceutyczną. My mamy stałych pacjentów, których znamy, wiemy na co chorują. Mamy ich zamówienia w komputerze. Mamy do nich indywidualne podejście i wiemy czego im potrzeba. W aptece sieciowej pacjent jest traktowany jak zwykły klient. Obsłużony, skasowany i następny proszę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska