Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dobrucki nie rozumie, dlaczego szerokim łukiem obchodzimy sprawdzony KSM

(lada)
Rafał Dobrucki i jego koledzy ze stowarzyszenia żużlowców, zabiegają o prawo głosu w sprawach regulaminowych
Rafał Dobrucki i jego koledzy ze stowarzyszenia żużlowców, zabiegają o prawo głosu w sprawach regulaminowych fot. Bartłomiej Kudowicz
Stowarzyszenie zawodników nie chce rzucać prezesom kłód pod nogi. Zdaniem Rafała Dobruckiego obie strony pchają jeden wózek, a on i koledzy chcą mieć wpływ na kierunek.

Dyskusje wokół wpływów z reklam na kevlarach, podział żużlowców na koszyki, a w efekcie ograniczenie zarobków. Prezesi klubów ekstraligi wysyłają sygnały, że będą się bronili przed ewentualnym kryzysem gospodarczym i to najpewniej kosztem zawodników. Ci, choć założyli stowarzyszenie, nie mają wpływu na decyzje sterników.

- Obserwujemy to ze spokojem i nie robimy żadnych ruchów - powiedział Dobrucki, który był od lat orędownikiem powołania stowarzyszenia. - Na razie zabiegamy o to, by mieć prawo głosu w sprawach regulaminowych. Pewne kwestie widzimy inaczej, choć nie negujemy pomysłów, które się pojawiają. Odnoszę wrażenie, że prezesi traktują nas jako obóz, który będzie stwarzał problemy. Zorganizowaliśmy się wyłącznie po to, by pchać razem ten wózek w dobrą stronę i czasem wyznaczać kierunek.

.

Po listopadowym spotkaniu, włodarze klubów wydali oświadczenie, w którym wspominali o podzieleniu zawodników na kategorie. Wszystko po to, by drużyna składała się np. z jednego wybitnego, trzech dobrych i trzech przeciętnych żużlowców.

To na razie tylko pomysł, ale prezes Marian Maślanka już zastrzegł, że raczej nie będzie KSM-u (Kalkulowanej Średniej Meczowej). To parametr sprawdzony w Anglii i Szwecji, który ogranicza m.in. siłę zespołów, a co za tym idzie ewentualne wydatki. Rzutuje też na rynek transferowy, bo menedżerowie muszą się kierować nie tylko listą życzeń, ale rachunkiem matematycznym.

- Obchodzimy ten KSM szerokim łukiem z zupełnie niezrozumiałych powodów - ocenił Dobrucki. - Skro to wszędzie funkcjonuje, to u nas też się sprawdzi. Słyszałem o koszykach, wkładaniu i wyciąganiu zawodników z jednego do drugiego. To bicie piany. KSM segreguje i załatwia przy okazji wiele innych spraw.

"Rafi" dodał, że nawet zawodnicy z najwyższej półki, którzy legitymują się wysokim średnimi i mogliby mieć problem ze znalezieniem pracy, są gotowi poprzeć pomysł.
A czy żużlowcy, którzy są przecież "firmami" poczuli kryzys? - Nie chcę pogłębiać przeświadczenia, że on jest i naprawdę nas dotyka. Sądzę, że jest przede wszystkim w naszych głowach. Owszem, pojawiają się drobne kłopoty, bo każdy zachowuje większy dystans do spraw finansowych.

Rutyniarz ZKŻ-u podkreślił, że szukanie oszczędności kosztem zawodników to droga w ślepy zaułek wobec rosnących wymagań, a co za tym idzie kosztów uprawiania żużla.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska