Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dobrze, że ufoludek puści czasem gazy

Zdzisław Haczek
Sławomir Kaczmarek (Sancho) i Władysław Sikora (Kichot)
Sławomir Kaczmarek (Sancho) i Władysław Sikora (Kichot) fot. Katarzyna Sobieszek/Made in China
Mija 30 minut filmu, 40 minut... Ci z tyłu syczą. Proszą o akcję, jęczą coś o żenadzie... I wreszcie ufoludek śród lubuskich kniei puszcza głośnego bąka. W kinie rozlega się salwa śmiechu.

Na ekranie zielonogórskiego kina Newa do 29 stycznia można oglądać nowy film artystów Zielonogórskiego Zagłębia Kabaretowego - "Od wschodu do zachodu słońca". Obraz według własnego scenariusza wyreżyserował Marcin Król z zielonogórskiego kabaretu Made in China.

W piątek specjalnie ominąłem pokaz premierowy i poszedłem "na zwykły", czyli bez twórców i VIP-ów, za to ze "przygodnymi" widzami. Przybyło ich może kilkunastu. Młodych ludzi, wcale nie jakiś zgorzkniałych tam zgredów. No i tak kibicujemy perypetiom niespełnionego Reżysera (Artur Walaszek), który pije brudzia ze Strachem na Wróble (Janusz Pietruszka), a w lesie zaczyna "reżyserować" robaczki, roślinki. W tym drzewa. Z flaszki "Luksusowej" tymczasem ubywa, ubywa... Aż na oczach filmowca dochodzi do konfrontacji dwóch kosmitów (Sławomir Kaczmarek, Marcin Król) z Don Kichotem (Władysław Sikora) i Sancho (S. Kaczmarek). I wszystko pięknie.

Postacie są, tylko humor gdzieś się chowa w gęstym lesie... Aż jeden z ufoludków jak sobie nie ulży! To w Newie - rechot!

Taki prosty, prostacki, niski numer... Ale wyglądało jakby z filmu uszło wreszcie to zadęcie, to filozoficzne stękanie, jakby szwy puściły w ściegu, który miał zlepić całość w coś. Ot i cała filozofia na nic - jak mawia Kichot/Sikora.

Głosem adwokata: Sławomir Kaczmarek z Made in China - tu w podwójnej roli - pokazał swój aktorski talent z jak najlepszej strony (hełmy z głów!). Za stroje ufoludków (szczególnie coś a la hełm) należy się piątka. Pomysłowe i naprawdę zabawne. Podobnie deliberowanie nad zwartością butelki "Luksusowej" przetworzonymi głosikami i przekonywanie się nawzajem, że to woda. Nie widziałem do tej pory Władysław Sikory w lepiej dobranym kostiumie: wygląda jakby się w zbroi Don Kichota urodził.

Najzabawniejsza scena: gdy Marcin Osiewicz trafia na aktorskie przesłuchanie przed oblicze M. Króla i A. Walaszka. To ładnie pachnie absurdem, ale też miło kojarzy się z nieśmiertelnym "Rejsem". To tego ten autotematyzm: akurat dla oglądającego film w kinie Newa, gdzie scena była kręcona - bingo!
Film M. Króla ma ładne zdjęcia, które klimatem aż zdają się zlewać z reklamówką województwa lubuskiego, puszczanej na początku (wsparł produkcję Urząd Marszałkowski). Nie wiem do końca, czy zlewa się też zawartość flaszki, ale... W końcu chwalimy nasze!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska