O tym, że ta inwestycja zielonogórskiego Zarządu Dróg Wojewódzkich to jakiś wielki bubel powiadomili nas mieszkańcy. - Droga i owszem, jest równa i gładka, ale nas to załatwili na szaro - żali się pani Krystyna. - Mam kłopoty z poruszaniem się, chodzę o kulach. Więc ta skarpa przed domem sprawiła, że jestem teraz więźniem we własnym domu.
W czym problem? Otóż nawierzchnia nowej drogi znajduje się o ponad metr od miejsca, gdzie powinien stanąć płot i furtka przed domem pani Krystyny. Ostra skarpa obsypuje się przy każdej próbie pokonania jej i dostania się na chodnik.
- Żeby zrobić ten nasyp robotnicy narzucali tu ziemi wymieszanej z trawą i jakimiś plastikowymi śmieciami - dodaje mąż pani Krystyny. - To się wszystko kupy nie trzyma, obsypuje się i kurzy.
Małżeństwo ma sobie postawić teraz płot przy drodze. Jeśli miałby biec po linii ich gruntu, to będzie musiał częściowo stać na skarpie, a częściowo na niższym o metr gruncie. - Czy ktoś widział kiedyś takie ogrodzenie? - pyta pan Edward. - Fachowca sprowadziłem, stwierdził, że to niemożliwe.
Z podobnymi problemami borykają się także sąsiedzi. - Nie mam nawet jak wyprowadzić roweru na drogę - mówi Mariola Terlecka i pokazuje nasyp przed furtką do domu. - To jakaś kpina. Ciekawe czy tam w Unii Europejskiej wiedzą, na co pieniądze wydają.
Gabriel Sobczak miał kiedyś podwórko obok domu, teraz została w tym miejscu tylko sterta śmieci po dawnych budynkach gospodarczych. - Obiecali, że sprzątną jak skończą budowę drogi, że nowe postawią - mówi jego żona. - I co? Nic.
Dodatkowym problemem, który może w końcu doprowadzić do jakiegoś nieszczęścia jest niezabezpieczony odpływ wody deszczowej z drogi. Przepust jest odsłonięty, wpaść do niego na kilka metrów to nie problem.
Wykonawcą robót jest głogowskie przedsiębiorstwo PBD. - Nie ma prezesa, on nie siedzi w firmie i nie czeka, że ktoś z pytaniami zadzwoni - poinformowano nas w sekretariacie w firmie, gdy chcieliśmy zapytać o niedociągnięcia w Starym Strączu. - Pan prezes cały czas jest w terenie. Dzisiaj w Starym Strączu.
- Owszem był we wsi, przeleciał jak burza i tyle go widzieliśmy. Nawet z nikim z nas słowa nie zamienił - poinformowali nas mieszkańcy wsi. - Dowiedzieliśmy się o jego wizycie do robotników.
Więcej informacji udało się nam zdobyć u głównego inwestora, czyli w Zarządzie Dróg Wojewódzkich. Tu uspokajają. - Jeszcze odbioru inwestycji nie było - zapewniła nas z-ca dyr. ds. technicznych Ewa Staruch. - Jest ona zaplanowana na 28 lipca. Byliśmy na miejscu i stwierdziliśmy, że faktycznie przy dwóch posesjach - 112 i 114 - są usterki. Prace były wykonywane według projektu z 2002 roku, okazało się, że nie odpowiada on tak do końca obecnej rzeczywistości. Zapewniam jednak, że nasyp zostanie utwardzony i wykonane zostaną schodki. W sprawie tego podwórka przy posesji 113 musimy sprawdzić faktyczny stan prawny. Jednak bałagan zniknie. Ogrodzony zostanie ponadto przepust drogowy, by nie zagrażał bezpieczeństwu ludzi.