Polkowiczanie jechali do Tychów z nastawieniem na walkę o zwycięstwo.
- Jesteśmy gotowi do prawdziwej bitwy. Na pewno nie zabraknie nam ambicji. Przy odrobinie szczęścia, które w sporcie jest potrzebne jesteśmy w stanie wywieźć korzystny rezultat, choć zdajemy sobie sprawę z tego, ze nie będzie to zadanie łatwe - mówił Kamil Nowakowski, jeden z kluczowych zawodników TPH.
Ambicji rzeczywiście polkowiczanom nie zabrakło. Na parkiecie w Tychach od pierwszej syreny toczyła się zacięta walka o każdy centymetr boiska. Gra była bardzo wyrównana, żadnemu z zespołów nie udało się wypracować przewagi, choć dogodne sytuacje mieli zarówno jedni, jak i drudzy. Gol otwierający wynik padł w 17. minucie meczu. Wówczas efektownym uderzeniem popisał się Norbert Stworzyjan, który minutę później musiał udać się do szatni, po tym, jak ujrzał drugą żółtą kartkę. Kilka chwil później Nowakowski wykonywał przedłużony rzut karny. Niestety polkowiczanin nie potrafił pokonać bramkarza gospodarzy. Co ciekawe, już do końcowego gwizdka ani jednej ani drugiej drużynie nie udało się strzelić gola i ostatecznie mecz zakończył się dość rzadko spotykanym w meczach futsalu wynikiem 1:0 dla gospodarzy. Duża w tym zasługa bramkarzy obydwu zespołów, którzy wznosili się na wyżyny swoich umiejętności broniąc w nieprawdopodobnych sytuacjach.
Trzy minuty przed końcem meczu trener Kwiatkowski wycofał bramkarza, ale na niewiele się to zdało. Polkowiczanie przegrali w ekstraklasie futsalu drugi mecz. W najbliższą niedzielę zadebiutują przed własna publicznością. Zmierzą się z Akademią Futsal Pniewy. Początek meczu o godzinie 18.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?