Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Drzwi nie ma, a bank każe płacić

Danuta Kuleszynska 0 68 324 88 43 [email protected]
- W tych papierach pełno jest niejasności, a podpis został sfałszowany - pokazuje Jan   Abramczyk
- W tych papierach pełno jest niejasności, a podpis został sfałszowany - pokazuje Jan Abramczyk Fot. Krzysztof Kubasiewicz
Niepełnosprawna kobieta rzekomo podpisała umowę na wymianę drzwi wejściowych. Podpis jest sfałszowany.

Pod koniec listopada do mieszkania Władysławy Kapnik zapukał przedstawiciel firmy L.J.W z Gdańska i zaoferował wymianę drzwi wejściowych. Na raty. - Zgodziłam się, bo powiedział, że nie będzie drogo - przyznaje kobieta. - Ale nic nie podpisywałam, bo ja nie umiem pisać.

Pani Władysława jest niepełnosprawna od urodzenia. Ma niewładne ręce, kłopoty z chodzeniem, nie potrafi czytać ani pisać. Mieszka sama, ale jest pod opieką młodszego brata. Jan Abramczuk, brat pani Władysławy pokazuje dowód siostry. "Podpis niemożliwy" - taki jest dopisek urzędnika na dokumencie. - Jak w takim razie mogła podpisać zlecenie na wymianę drzwi?! - oburza się Abramczyk. - Ktoś ten podpis sfałszował!

To jakiś szwindel

Pan Jan już w listopadzie i grudniu próbował dodzwonić się do gdańskiej firmy, żeby umowę anulować. Ale nikt komórki nie odbierał. Do dziś nie pojawiła się także żadna ekipa, która by te drzwi wymieniła, choć termin minął w grudniu. - Pomyślałem, że firma sama się wycofała - przyznaje. Jakież było jego zdziwienie, gdy na początku stycznia siostra otrzymała z Kredyt Banku Żagiel z Lublina blankiety wpłat i umowę na kwotę 1.232 zł i 63 gr. Kredyt został rozłożony na 12 rat, pierwszą trzeba wpłacić do 23 stycznia.

Bankowe dokumenty zawierają też szereg nieprawdziwych informacji dotyczących samej W. Kapnik. - To jakiś szwindel - denerwuje się pan Jan. - Nie będziemy płacić za coś, co nie zostało zrobione. Złożyłem też doniesienie do policji.

Poniesie konsekwencje

W imieniu naszego Czytelnika zadzwoniłam wczoraj do Kredyt Bank Żagiel w Lublinie. - Zobowiązaliśmy firmę z Gdańska, by złożyła nam wyjaśnienie - informuje Antoni Pawela, jeden z dyrektorów Żagla. - Potem podejmiemy stosowne decyzje. Anulujemy kredyt, ale pani W. Kapnik musi nas pisemnie powiadomić, że od niego odstępuje.

Po wielu próbach udało mi się także dodzwonić do Gdańska. - Jeśli nasz pracownik postąpił nieetycznie, to poniesie za to konsekwencje - zapewnia Leszek Lukas, właściciel przedsiębiorstwa usługowo-handlowego L.J.W. - Nie miał prawa zawrzeć umowy, skoro ta pani nie potrafi pisać. Jutro wystąpię do banku o anulowanie tego kredytu. Klientka nie poniesie żadnych kosztów. Teraz jest to wyłącznie sprawa między mną a Żaglem.
Jan Abramczuk nie kryje radości: - Bardzo dziękuję gazecie za pomoc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska