Najpierw jest zaskoczenie, potem rozpaczliwe tłuczenie w deski, drapanie. Głos (angielski z irackim akcentem) z telefonu komórkowego na swój sposób uspokaja: jesteś Amerykaninem? Jesteś mordercą! Nieważne, że pracowałeś w Iraku jako kierowca ciężarówki. "Pięć milionów pieniędzy" albo nikt cię nie odkopie...
Hiszpański reżyser Rodrigo Cortes trzyma nas pod ziemią przez 90 minut. Dosłownie: kamera ani na ułamek sekundy nie opuszcza trumny Paula! Proste? Genialnie proste, bo dysząca przerażeniem, wściekłością, to znów rozpaczą twarz Ryana Reynoldsa i wątły płomyk światła wystarcza, by trzymać nas w hitchcockowskim napięciu do ostatnich sekund "Pogrzebanego".
Oczywiście, że są jeszcze pomysły na "akcję": nerwowe telefony do żony (nie odbiera), wojska, biura firmy, no i porywacza. Komórka staje się tu drugim bohaterem, pozwala wpisać Paula w globalną wioskę, co wcale mu nie pomaga. To tu reżyser przemyca gorzką prawdę. O samotności i bezsilności, którą ludzka rasa ma wpisaną w geny i żaden wynalazek nie jest tu lekarstwem. A czym (nie kim!) jesteśmy dla korporacji? Pracownikiem, którego trzeba w porę zwolnić... Są na to sprawdzone (czytaj: bezduszne) procedury.
Oj, chce się głębiej odetchnąć po filmie Cortesa, który szczęśliwie realizację zdjęć powierzył Eduardowi Grau. Ten za swoje "trumienne" dzieło odebrał na ostatnim 18. Festiwalu Plus Camerimage w Bydgoszczy Brązową Żabę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?