Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dwa wyjazdowe mecze Intermarche Zastal w trzy dni

(flig)
Tomasz Gawałkiewicz
Powoli kończy się pierwsza runda. Jeszcze kilka spotkań i zacznie się finał batalii pod nazwą ,,awans do ekstraklasy". Z jakiej pozycji przystąpi do niego Intermarche Zastal

W najbliższych dniach czekają zielonogórzan dwa wyjazdowe mecze. Jutro zagrają w Krośnie z MOSiR-em, a w sobotę w Tarnobrzegu z Siarką. Skąd taki dziwny układ? Mecz z MOSiR-em, to spotkanie z 29 kolejki, pierwotnie zaplanowanej na 14 marca. W tym terminie, właśnie w Krośnie, PZKosz zorganizowała mecz gwiazd pierwszej ligi. Klubom dano wolną rękę jeśli chodzi o przełożenie spotkań, które miały się wówczas odbyć.

Zielonogórscy działacze znaleźli - jak się zdaje - bardzo dobre rozwiązanie. Skoro w sobotę grają w Tarnobrzegu, to najlepszym i najtańszym rozwiązaniem jest wcześniejszy wyjazd, pojedynek w czwartek w Krośnie, potem zaczekanie do soboty i zmierzenie się z Siarką. MOSiR zgodził się na takie rozwiązanie i mamy dwumecz. Jutrzejszy rywal zielonogórzan był rewelacją rundy zasadniczej, ale poprzedniego sezonu. Play offy już jednak odpuścił, a w tym walczy jedynie o utrzymanie. Praktycznie nie ma szans na ósemkę. To nie oznacza, że będzie łatwo. Liga jest wyrównana, słabsze ekipy ostro się mobilizują przed meczami z silniejszymi. Liczymy jednak na dobre wieści z dalekiego Krosna. U siebie zielonogórzanie wygrali 86:64.

Spotkanie z MOSiR-em będzie przygrywką do sobotniego. Z Siarką można spodziewać się ostrego, zaciętego pojedynku. Dla obu drużyn będzie to poligon doświadczalny przed play offem. Czemu? Wszystko na to wskazuje, że o ile nic się nie zmieni i Intermarche Zastal zostanie na drugim miejscu, a Siarka na trzecim, to los skrzyżuje obie drużyny w drugiej rundzie play off, czyli w bezpośredniej już walce o awans. Tak wygląda drabinka, bo drugi gra z siódmym, trzeci z szóstym, a potem zwycięzcy wpadają na siebie. Oczywiście najpierw trzeba pokonać rywali w pierwszej rundzie.

Gospodarze pewnie chcą się zrewanżować. W pierwszej rundzie play offu w poprzednim sezonie Siarka zmierzyła się z nami z uprzywilejowanej pozycji (ona zajęła czwarte miejsce, my piąte) a jednak przegrała 0:3. Miejmy nadzieję, że ekipie z Tarnobrzega rewanż się nie uda. Ale zanim dojdzie do ewentualnych meczów o wszystko, przed nami spotkanie rundy zasadniczej. To będzie przymiarka, preludium do prawdziwej wojny, mała bitwa przed batalią. Zapewne poligon dla trenerów, przed laty znakomitego zawodnika Śląska Wrocław i reprezentanta Polski, a teraz szkoleniowca Siarki Zbigniewa Pyszniaka oraz byłego opiekuna kadry narodowej kobiet, dziś Intermarche Zastalu, Tomasza Herkta. W Zielonej Górze nasi wygrali 56:51, było wiec ,,na styk:" i tego samego można spodziewać się w Tarnobrzegu.

- Oczywiście, że mecz z Siarką jest jakąś przymiarką do ewentualnego pojedynku w play off - mówi trener Herkt. - Ale jeszcze przed nami kilka spotkań, jeszcze wiele może się zmienić. Myślę, że może chodzi o jakąś przewagę psychiczną, do znamy nawzajem swoje zespoły i od tej strony nie spodziewam się żadnej niespodzianki. Od porażki z Żubrami postanowiliśmy żyć najbliższym spotkaniem. Stąd dziś interesuje nas Krosno. To dla nas najważniejszy pojedynek. Chcemy pokazać się z dobrej strony i zwyciężyć.

Czy taki długi wyjazd i dwa mecze w ciągu trzech dni to korzystne rozwiązanie? - Uważam, że tak - mówi Herkt. - Podróż do Krosna czy Tarnobrzega to, lekko licząc, 1.200 kilometrów w obie strony. Po co kolejny raz przemierzać Polskę? Dla nas to także dodatkowy sprawdzian przed play offem, bo przecież być może trzeba będzie grać dzień po dniu.

Właśnie play off. Jest jeszcze niby daleko, ale już dziś, co zrozumiałe, siedzi w głowach trenerów, zawodników i działaczy wszystkich klubów. W tym sezonie PZKosz postanowił zmodyfikować zasady i zmniejszyć liczbę spotkań na każdym etapie. Teraz będzie walka do zaledwie dwóch wygranych. Play off nie jest zbyt sprawiedliwy, ale dziś już nikt nie kwestionuje jego obecności w naszych ligach, a argumenty, że podnosi atrakcyjność spotkań, jest źródłem niespodzianek są nie do podważenia. Jednak play offy ,,ograniczone" do dwóch zwycięstw sprawią, że będą jeszcze mniej obiektywne. Tak uważa też trener Herkt.

- Bardzo mi się to nie podoba - ocenił szkoleniowiec. - Jeśli ktoś wyeliminuje silniejszy zespół w walce do trzech zwycięstw, to czapki z głów. Ale w krótszym play offie może o rezultacie zadecydować przypadkowość, słabszy dzień lepszej ekipy. Po prostu będzie mniej obiektywnie. Ponoć za tą decyzją stoją względy oszczędnościowe. To ważna sprawa, ale nie powinna przesłaniać sportowych. Wystarczy wspomnieć nasz mecz z Żubrami. Jesteśmy od nich mocniejsi, ale tego dnia akurat nie wpadało nam do kosza i przegraliśmy Gdyby taki pojedynek zdarzył się w play offie już byłoby nerwowo.
Miejmy nadzieję, że zielonogórskiej ekipie w tym sezonie nie zdarzą się w play offach dni w których piłka nie będzie wpadać...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska