Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dwieście lat Pani Helu!

Dariusz Brożek 95 742 16 83 [email protected]
Od dziecka pani Helena uwielbia kwiaty. Ostatnio krewni i znajomi zasypali ją wiązankami.
Od dziecka pani Helena uwielbia kwiaty. Ostatnio krewni i znajomi zasypali ją wiązankami. Dariusz Brożek
Helena Czuryło ze Skwierzyny urodziła się 1 kwietnia, czyli w Prima Aprilis. Mówi, że spłatała losowi nie lada psikusa. Przed dwoma tygodniami obchodziła setną rocznicę urodzin. Jej receptą na zdrowie jest życie w zgodzie z naturą i bliźnimi.

Z jubilatką spotykam się w jej domu na wschodnich rogatkach Skwierzyny. Rozmawiamy przy stole, na którym stoi kilka wazonów z różami i tulipanami. - Od dziecka kochałam kwiaty. To moja życiowa pasja i miłość - mówi.

Przed dwoma tygodniami Helena Czuryło skończyła sto lat. Urodziła się 1 kwietnia 1913 r. w przysiółku Iszkołć w województwie nowogródzkim na obecnej Białorusi. - To był ważny rok dla mojej rodziny. Moja najstarsza siostra wyszła wtedy za mąż, a ja przyszłam na świat. Akurat w Prima Aprilis, co okazało się dla mnie dobrą wróżbą. Zrobiła wszystkim psikusa. Wpierw rodzicom, a później losowi - opowiada.

Pani Helena pochodzi z wielodzietnej rodziny. Miała siedmioro rodzeństwa. Większość jej braci i sióstr dożył bardzo sędziwego wieku. Jej siostra Filomena zmarła po skończeniu stu dwóch lat. Mieszkańcy Skwierzyny wciąż o niej pamiętają, gdyż byłą nietuzinkową postacią. W czasie drugiej wojny Rosjanie wywieźli ją na Syberię, potem służyła w armii gen. Władysława Andersa. Końca wojny doczekała w 300. Dywizjonie Bombowców Ziemi Mazowieckiej, w 1947 r. zdecydowała się wrócić do Polski.

- Mnie bolszewicy też chcieli wywieźć, ale już pod koniec wojny. Sołdat trzymał mnie pod karabinem. Na szczęście zdołałam jakoś uciec i potem ukryłam się w transporcie do Polski - wspomina.

Przeżyła trzy okupacje

Helena Czuryło w okresie międzywojennym.
(fot. Archiwum Heleny Czuryło )

W czasie wojny rodzina przeżyła trzy okupacje. Wpierw radziecką, potem niemiecką, a na koniec znowu radziecką. Zdaniem pani Haliny, "i bolszewicy i hitlerowcy byli diabła warci".

Po przyjeździe do Polski latem 1945 r. razem z siostrą i jej mężem osiedliła się we Wrześni. Potem trafiła do Karwina i następnie do Rąpina pod Drezdenkiem. Do Skwierzyny przyjechała w 1968 r. Przez całe dorosłe życie prowadziła gospodarstwo. Zajmowała się drobiem, ogródkiem, gotowała i prała. Nigdy nie wyszła za mąż. Mieszkała razem z siostrą Filomeną oraz jej córką Lucyną Żerko-Wojtkowiak, która razem z mężem Wojciechem opiekuje się sędziwą jubilatką. - Ciocia sama się ubiera, wciąż jest aktywna i ciekawa świata. Jeszcze w ubiegłym roku pomagała w ogródku. Teraz chętnie ogląda w telewizji telenowele oraz programy informacyjne i sportowe - opowiada jej siostrzenica.

Pani Helena nie stosuje żadnej diety. Wciąż przepada za ciastami. Lubi też ociekającą tłuszczem golonkę z kapustą, dawniej nie stroniła od kieliszeczka nalewki. Mówi, że przeżyła i wiele złego i wiele dobrego. Jaka jest jej recepta na życie i zdrowie? - Praca na świeżym powietrzu w zgodzie z naturą i wśród ludzi, których się kocha - odpowiada.

Podczas jubileuszowej uroczystości ogródek seniorki był pokryty śniegiem. Wspominała 1940 r., kiedy podczas jej 27 urodzin jechała saniami do kościoła. I martwiła się o ulubione kwiaty, które o tej porze powinny już kwitnąć przed oknami.

Osoby mające sto lat i więcej dostają specjalne dodatki do emerytur. Pani Helena będzie jednak musiała poczekać jeszcze pięć lat na te pieniądze. W dowodzie ma bowiem "zaledwie" 95 lat. Jak to możliwe? Mówi, że po wojnie urzędnik pomylił się wpisując jej datę urodzenia. Początkowo nie zwróciła na to uwagi, potem zaś machnęła ręką. - Czuje się jeszcze młodsza - zapewnia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska